ďťż
cranberies
Jako, że od rana chodziłam wściekła jak osa wolałam nie przelewać tego aż tak bardzo na moje konie. Cała gromadka miała wczoraj niezły wycisk, dziś mogłam im trochę odpuścić. Na pierwszy ogień miała iść Etiuda, polonżowana z gogiem. Patent ten kupiłam dawno temu, jednak nie używałam zbyt często. Energicznym krokiem weszłam do stajni, gdzie zastałam konia uwiązanego przed boksem, czystego, z ochraniaczami na nogach i pasem na grzbiecie, a obok niego chłopaka zaplątanego w lonżę. Uśmiechnęłam się widząc, jak Filip stara się poskładać linę do kupy. Wiedziałam, jak niewygodna jest ta lonża do zwijania.
-Hej Filipie, dziękuję za miłą niespodziankę - Powiedziałam podchodząc i pomagając mu wyplątać się z lonży. -Nie ma za co, gdybyś ty ją oporządzała, to chyba wywołałabyś III Wojnę Światową - Odparł klepiąc gniadą po szyi. -Uważaj na słowa. - Powiedziałam ostro. - Zostaw już resztę, poradzę sobie - Dodałam. -Ok, pani zła. - Stwierdził, po czym szybko umknął z mojego pola widzenia. Szybko zwinęłam lonżę do końca, gog złapałam w rękę, klaczy zgrabnie założyłam ogłowie i ruszamy na lonżownik. Na miejscu puściłam gniadoszkę stępem, póki co luźnym. Parę okrążeń w prawo, parę w lewo i zatrzymujemy. Sprawdziłam pas, założyłam gog i ruszamy stępem. Etiuda czując opór usztywniła się i chwilę walczyła z patentem, potem jednak odpuściła i bardzo ładnie się ustawiła. Od czasu do czasu cmokałam ponaglając jej słabnący ruch do przodu. Gdy Etka oswoiła się z gogiem w stępie pogoniłam ją do kłusa. Ruszyła od razu, na chwilę biorąc łeb w górę, po chwili opuszczając i ustawiając w idealnej pozycji. Widziałam, jak jej mięśnie pracują, a klaczka od czasu do czasu próbuje wziąć głowę nieco w górę bądź do przodu, ale czując opór posłusznie ustępuje. Po 5 minutach zmiana strony i klaczka już prawie cała spieniona. Pokłusowała sobie w drugą stronę 5 minut i galop. Gniada ruszyła chętnie do przodu, ładnie utrzymując ustawienie. O zaangażowanie zadu nie musiałam jej prosić ani razu. Holsztynka zrobiła 5 kół w prawo, potem do stępa, 5 kół w lewo i kłus. Chwila kłusa i zagalopowanie. Spokojny galop po dużym okręgu i stęp. Zmiana kierunku i galop. Ładne przejście, koń spieniony, myślący. Parę dużych okrążeń i do kłusa. Etiuda szła już swobodniej, wyraźnie złapała kontakt i się zrównoważyła. Pilnowałam, by nie próbowała się uwalić na wędzidle, ale na szczęście nie miała takich wyczynów w planach. Zatrzymałam ją, poklepałam, odpięłam gog i kłus na luzie. Etka wyciągnęła się w dół i do przodu, parskając z zadowolenia i idąc fajnym, lekkim i swobodnym krokiem. W końcu zwolniłam do stępa i postępowałam kobyłkę przez 7 minut, następnie wracamy do stajni. Przed boksem zdjęłam z Etiudy ochraniacze, pas i ogłowie, założyłam kantar i luźno uwiązałam. Z pomocą marchewek porozciągałam jej nogi, szyję i grzbiet, następnie pomasowałam najsłabsze partie mięśni i w końcu, wymiędlonego do reszty konia odstawiłam do boksu wręczając jednocześnie piękne jabłuszko na pożegnanie. W lepszym już nastroju poszłam puścić Scarlet na karuzelę. |