ďťż
cranberies
Dziś sobie przypomniałam sobie że Sir Noxle nie ma nikogo prócz mnie i muszę mu coś napisać. Dziś spróbujemy lonży. Podeszłam do boksu Noxla. Pogłaskałam i poszłam po sprzęt. Klaudia w tymczasie poszła szamać ten swój „dietetyczny posiłek”. Ja zaczęłam czyścić mojego fryzka kochanego. Na początku chciał mnie chapnąc lecz jak zobaczył że to ja opamietał się troszkę. Zaczełam szorować. Najpierw usunęłam mu nieczystości z tułowia i ogólnie a potem zabrałam się za kopyta. Koń stał spokojnie i nie w głowie mu było kąsać.
Założyłam mu mój pas do lonżowania i poszliśmy na pusta chalę. Ustawiłam konia i wzięłam w rękę bata. Noxle się podrapał po nodze łepkiem. Cmoknęłam mu aby ruszył stępem. Machnęłam mu lonżą by ruszył bo nie zareagował. Ruszył trzymając głowe w górze. I usłyszałam jak ktoś wrzeszczy za drzwi. Powiedziałam żeby wejść. Weszła Klaudia z siodłem. Ach no tak. Chciała sobie na nim pojeździć. Powiedziałam żeby usiadła i przeczyściła to siodło. Ja się zajęłam dalej koniem. Noxle jechał posłusznie stępem. Nakazałam mu żeby stanął. Podeszłam do niego i poprawiłam pas. Z powrotem na środek i kłusujemy. Serek posłusznie wyciągnął głowę na dół. W pewnym momencie stanął i zaczął się kłaść. O nie! Klepnełam go palcatem po girkach i od razu ruszył kłusem. Po paru minutach cmokania zmieniłam mu kierunek. Tym razem szedł już żwawiej ale spokojnie. Zatrzymałam ogiera by Klaudia sobie na niego wsiadła. Zdjęłyśmy mu pas i założyłyśmy siodło i wodze. Kuzynka wsiadła a koń parsknął i zarzucił głową. Postanowiłam że będe Klaudie prowadzać. Wjechaliśmy na ścianę stępem. Noxle trochę się puntował więc pociągnęłam mu trochę za lonżę i od razu się uspokoił. Tak sobie chodziliśmy gdy nagle wparował Szymon. Jak zobaczył Noxla od razu się spytał czyi to koń. Odpowiedziałam. Jak Szymon dotknął konia ten parsknął i się cofnął. Uspokoiłam konia i powiedziałam kuzynce żeby lepiej zeszła z Serka. Wsiadłam na niego. Ogier trochę szarpnął i poszliśmy do przodu aktywnym stępem. Klaudia sobie siedziała na brzegu i patrzała jak jeżdżę. Ruszyłam kłusem i zrobiłam zmianę kierunku. Ażeby nie było nudno co dwa okrążenia robiliśmy woltę, a co trzy półwoltę. I Noxle stanął. Jak mu dałam łydkę to machnął łbem i bryknął. Ledwo co utrzymałam się w siodle. Postanowiłam porobić parę ćwiczeń w kłusie. Głęboko usiadłam w siodle i ładnie go wykręciłam na zakręcie w woltę. Ogier się trochę buntował lecz udało mi się go utrzymać. Pojechałam na przekątną i dałam mu luźniejszej wodzy. Koń ładnie pochylił łepek i jechał jak należy. Machnął łepkiem gdy przycisnęłam łydkę by zrobił półwoltę. Na zakręcie zagalopowaliśmy. Trzymałam go by się nie rozpędzał bo energia go dziś rozpierała. Po okrążeniu galopu przeszłam przez kłus do stępa i wyszłam na dwór. Jak koń zobaczył ładną pogodę świecące słoneczko wyrwałby się mi do przodu gdybym go cały czas nie trzymała. Wjechałam z nim na padok gdzie zagalopowaliśmy. Puściłam Noxlowi wodze totalnie by się wyszalał pod siodłem i się zmęczył. Popędzałam go jeszcze łydką. Na trzecim okrążeniu zaczęłam go przytrzymywać. Kłusem pojechaliśmy do stajni przed którą standardowa chwila stępa. Zsiadłam z konia i zaprowadziłam go do boksu gdzie go rozsiodławszy dostał marchewkę. |