ďťż
cranberies
Pod wieczór miałam wsiąść na Rudą i pomęczyć ją ujeżdżeniowo. Folblutka umorusana po szyję w zaschnięte błoto stała zadowolona i z zaciekawieniem wyciągała chrapy w stronę każdego przechodzącego. Idąc do niej wzięłam z siodlarni cały potrzebny sprzęt, następnie poukładałam przed boksem i otworzyłam drzwiczki.
-Hej miśka, dziś się popingwinimy - Powiedziałam gładząc klacz po szyi i wyprowadzając na korytarz z pomocą przerzuconego prze szyję uwiązu. Antardi grzecznie wyszła i stanęła tam gdzie poprosiłam. Szybko oczyściłam ją z wszelakich brudów, kopyta podała ładnie i grzecznie stała w miejscu. Założyłam jej owijki, siodło i ogłowie, pozapinałam, dociągnęłam popręg i przed stajnię. Tam sprawdziłam wszystko,w razie czego poprawiłam i wskoczyłam na grzbiet kasztanki. Ruszyłyśmy stępem swobodnym w stronę czworoboku. Ruda z postawionymi luźno uszami szła energicznie, rozglądając się lekko na boki. Przez pierwszych 5 minut dałam jej sporo luzu, potem zaczęłam nabierać wodze na kontakt i podbierać klacz. Kasztanka na początku owszem, ustawiła jako-tako łepetynkę, ale usztywniła się w potylicy i zagryzła na wędzidle. Bawiąc się wewnętrzną wodzą i wyginając często klaczkę po jakimś czasie doprowadziłam do tego, że Antardi rozluźniła się, odpuściła i weszła na lekki, elastyczny kontakt z ręką. Zadowolona pochwaliłam klacz głosem i wykonałam parę serpentyn, wolt itp. Popracowałyśmy chwilę w stępie pośrednim i zatrzymałam rudą. Posłusznie stanęła i tylko czekała na to, by ruszyć. Gdy pochyliłam się w celu sprawdzenia popręgu ruszyła do przodu. -Ejej panno, nie ze mną takie numery - Powiedziałam dość niedelikatnie ściągając wodze. Folblutka uniosła łeb w górę w ramach protestu i przystanęła. Natychmiast odpuściłam i sprawdziłam popręg. Znów ruszyła, to robimy to samo. Przy trzecim podejściu już grzecznie stała. Podciągnęłam go o dziurkę, poprawiłam w siodle, poprosiłam Tydę do opuszczenia łebka. Posłusznie zeszła rozluźniając się. Lekka łydka i stęp. Chwila stępa i ruszenie kłusem roboczym. Klacz ładnie odpowiedziała na pomoce, ale też usztywniła się, jednak nie uniosła łba zbyt wysoko, po prostu czułam u niej napięcie. Wzięłam ją na duże koło i częstymi półparadami, optymalnym, stabilnym kontaktem zachęcałam ją do rozluźnienia się. Ruda dość szybko przystała na moją propozycję i utworzyła most szyja-zad, zaczęła przeżuwać wędzidło i naprawdę fajnie pracować w zebraniu. Pochwaliłam ją głosem i serpentyna o jednym łuku - spokojnie, na luzie. No to o dwóch - ładnie, folblutka zrównoważona i prawidłowo reagująca na dosiad. Przeszłam do stępa i wygięłam ją mocniej do środka. Najpierw nieco się spięła, potem ładnie odpuściła i żując wędzidło spokojnie, z głową w dole szła robiąc coś a la łopatka. Poklepałam i zmiana kierunku, wyginamy się w drugą stronę. Antardi szybciej odpuściła i szła chętniej, pewniej. Poklepałam i zatrzymanie. Nieruchomość 5 sekund, po czym cofanie o 4 kroki. Najpierw zamiast do tyłu kasztanka poszła w przód, jednak mocniej przytrzymana zatrzymała się, a gdy dałam pomoce do cofania z nieco mocniejszą ręką niechętnie wykonała polecenie. Pochwała i stęp pośredni, łydka i kłus. Usiadłam w siodło i kłus pośredni. Popracowałyśmy trochę w tym chodzie i zatrzymanie w E. Lekkie opóźnienie, niestety prawie wyszłyśmy za punkt. Mimo to poklepałam klacz i ruszenie kłusem - ładne, szybka reakcja na pomoce. Jechałyśmy na prost i od C koło 20 m w prawo. Nieco jajowata figura, jednak zachowała sporo kolistości. Zatrzymanie z kłusa w M - fajna, błyskawiczna reakcja, klacz zaczynała się wyczulać na pomoce. Pochwała, nieruchomość przez jakiś czas i ruszenie kłusem. Pochwała i skręt w prawo, od X koło 15 m w prawo, następnie w lewo. Musiałyśmy szybko zmienić ustawienie, co wyszło nam nieco 'na siłę', a nie 'na rozum'. Wyjechałam do E, skręciłam w lewo i zrobiłam półwoltę przy K, by skręcić w prawo przy E i znów zrobić koło 15 m w prawo i 15 m w lewo. teraz lepiej, koła same w sobie ładne, zmiana ustawienia lepsza, ale do dopracowania. Wróciłam na ścianę i zatrzymanie. Cofnięcie 4 kroki i ruszenie stępem. Chwila stępa z wygięciem to do środka, to na zewnątrz i kłus roboczy. Wyjazd na przekątną i dodanie. Ładne, widać, że mocna strona Antarktydy. Pochwaliłam i w drugą stronę. Jeszcze lepiej więc pochwała i koło BEB + żucie z ręki. Ruda średnio podążała na kontaktem, miała z tym spore problemy, więc po powrocie do ustawienia pozostałam na wolcie i poświęciłam trochę czasu na ten element. Porobiłyśmy żucia w obie strony i do stępa, dajemy konikowi odpocząć. -Dobre z ciebie stworzenie - Powiedziałam klepiąc klacz, która na luźnej wodzy,z wyciągniętą szyją szła żwawo do przodu, z luźno postawionymi uszami. Odsapnęłyśmy 5 minut i nabrałam wodze na kontakt, półparadą skupiłam na sobie kasztankę i kłus roboczy. Usiadłam w siodło, zrobiłyśmy jedno okrążenie i w narożniku zagalopowanie. Ładne ruszenie, ale sam galop niekontrolowany, szybki, płaski, z wygięciem w lewo. Półparadami skupiłam klacz, blokując z lekka dosiadem zwolniłam a zamykając delikatnie w pomocach zachęciłam do okrąglejszej fuli. Kasztanka największe opory miała ze zmianą ustawienia, bardzo się usztywniła i wręcz zablokowała, unosząc łeb wysoko do góry i napinając mięśnie. Dosiadem skierowałam ją na woltę i nie odpuszczając prosiłam o odpuszczenie, zmianę ustawienia i zebranie. Trochę się namęczyłam, nim wszystko wyszło, ale gdy dotarłyśmy do porozumienia pochwaliłam folblutkę i do kłusa. Chwila kłusa po śladzie i w narożniku zagalopowanie. Spokojne, równe tempo, koń pod stałą kontrolą, ustawiony, po chwili rozluźniony i idący w zebraniu. Poklepałam ją i w nagrodę nieco mocniejszy galop w półsiadzie, na nieco luźniejszym kontakcie. Po paru takich okrążeniach usiadłam w siodło i wraca galop kontrolowany, spokojny, 'czworobokowy'. W takim galopie zrobiłyśmy jedno okrążenie i koło 20 m. Potem przejście do kłusa roboczego, kłus pośredni i zmiana kierunku przez środek ujeżdżalni. Ładna zmiana ustawienia, koń gdy nie był w zakręcie prosty, skupiony i zamknięty w pomocach. Przejście do kłusa roboczego, w narożniku zagalopowanie. Ruszenie płynne, potem równy, rytmiczny i okrągły galop. Nie gnamy na oślep jak w terenie czy na parkurze w konkursie na czas, a spokojnie, w zrównoważeniu galopujemy sobie pozbierane do kupy, ustawione jak należy, spokojne, lekkie i delikatne. Przegalopowałyśmy parę okrążeń, zrobiłyśmy ze 2 koła 20 m i do kłusa. Parę kroków kłusa i stój, nieruchomość 5', ruszenie kłusem, w narożniku galop. Ładna reakcja na pomoce, koń skupiony na pracy, chętny i przyjemny do jazdy. Jedno okrążenie, koło 15 m i luźniejsza wodza, półsiad, mocniejszy galop. soon. dnia Nie 22:09, 24 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy |