ďťż
cranberies
Po udanym zakończeniu klasy N postanowiłam ruszyć dalej. Ogier stał przed boksem, wyczyszczony na błysk, dumny i chętny do pracy. Przywitałam się z nim i sprawdziłam, czy jest czysty. Wszystko gra, to siodłamy. Najpierw ochraniacze, potem siodło, derka i ogłowie. Tym razem wdzialiśmy munsztuk, który wcale nie zbudził u bułana aprobaty. Międlił chwilę pyskiem i przestał. Kiedyś już pracowaliśmy krótki okres czasu na tym wędzidle, więc chyba nie było ono zupełną nowością. Wodzę musztukową odpięłam, nie ma po co wisieć i denerwować konia. Póki co nie będziemy z niej korzystać. Sama złapałam bat w rękę i marsz na halę.
Na dzień dobry 5 kół stępa w jedną i w drugą stronę na luźnej wodzy. Potem zaczęłam zbierać bułana i przygotowywać do pracy. Dużo przejść, wolt, serpentyn i wężyków, praca nad ustawieniem i wygięciem. Eti dobrze reagował na łydki, szedł ustawiony i zebrany. No to ćwiczymy stęp pośredni-stęp swobodny-stęp pośredni. Bardzo dobrze, więc teraz stęp pośredni-stęp zebrany-stęp pośredni. Dwa pierwsze razy nieudane, zakończone sprzeczką, potem już jednak ładnie, z zachowaniem podstawienia zadu i ustawienia. No to teraz nowy element - stęp wyciągnięty. Na ostatnim treningu udało nam się go wykonać 2 razy, dziś przyszło nam to dość szybko i łatwo, jednak wymagało późniejszego dopracowania. "Dobra. Ten element nie dziś" powiedziałam do siebie i zdjęłam z bułana derkę. Ruszyliśmy kłusem roboczym. Dużo kół różnej wielkości, półwolty, serpentyny, wężyki i przekątne. Eter miał dobry dzień, odetchnął trochę od ujeżdżenia i od razu chętniej pracuje. Z czasem włączyliśmy do jazdy kłus pośredni oraz przejścia w dół. Do stępa ładnie, zatrzymania po kilku poprawkach także. Kłus sam w sobie okej, problemy pojawiły się, gdy zaczęliśmy się wyciągać i skracać. Eter, jak to zwykł robić nie chciał się zbierać. Kilka sprzeczek, bunty z strony konia i potem ładna współpraca. W takim razie jedno z ostatnio ćwiczonych przejść - kłus zebrany-kłus wyciągnięty-kłus zebrany. Na początku marnie, potem stopniowo coraz lepiej i lepiej. W końcu element był doszlifowany, a koń się zrównoważył i uspokoił. W takim razie żucie z ręki na kole, po nim zatrzymanie, cofnięcie o 5 kroków, ruszenie kłusem zebranym i po kilku krokach wolta 10 m, po której od razu do stępa pośredniego. Trochę namieszałam tym schematem w głowie pf-a, jednak po chwili stępa uspokoił się, pozbierał myśli i próbujemy dalej. Wraz z dalszymi próbami wychodziło nam to coraz lepiej, Etos skupiony, myślący i międlący wędzidło przestał myśleć o buntach. W końcu udało się - w obie strony dany schemat wyszedł bardzo dobrze. Zadowolona poklepałam konia stojącego z nosem przy ziemi na luźnej wodzy, dałam cukierka, poczekałam aż schrupie i stęp zebrany. W połowie krótkiej ściany zagalopowanie i galop roboczy po ścianach, czasem na kole. Sprawdzamy ustawienie i samoniesienie się konia, następnie do stępa. Półpiruet w stępie i zagalopowanie z zebrania. ładny, równy galop roboczy, dobre ustawienie, praca zadu, reakcja na łydki. Poćwiczyłam na chwilę kontakt z obu wodzy - zero zmian, tylko dekoncentracja konia. To dobrze. Lepiej by się na chwilę rozkojarzył, aniżeli ruszył do przodu czy pogubił nogi. W końcu do stępa, zagalopowanie w kontrgalopie. Dobre, choć niepewne. Wypchnęłam Etera lekko do przodu i pół koła, chwila na ścianie i znów. W końcu zmiana nogi przez stęp i przez środek ujeżdżalni zmiana kierunku. Kontrgalop w lewo. Już nieco pewniejszy, dobre ustawienie. Po zrobieniu 2 półkoli wyjeżdżamy na środek i zwykła zmiana nogi. Zbieramy się, zbieramy, aż w końcu robimy maciupeńkie kroczki - jest to swego rodzaju przygotowanie do pół- i ćwierćpiruetów w galopie. W takim galopie wolta. I następna, lecz spróbowałam utrzymać zad rumaka w jednym miejscu. ku mojemu zdziwieniu nawet nam się to udało. Eter jakoś lubił się kręcić z zadkiem w środku - to zdążyłam zauważyć już na początku naszej pracy. Przejście do kłusa roboczego i luźna wodza, chwalimy konia. Koło na luzie i zbieramy. Przejście do stępa zebranego, jedziemy na prawo. Na krótkiej ścianie ruszenie galopem zebranym. Dobrze, więc na długiej ścianie wyciągamy chód. Jak się chłopina rozbujał, tak ledwo udało mu się skrócić w narożniku. Na drugiej długiej ścianie to samo. I tak jeszcze 2 koła, następnie jadąc galopem zebranym zaokrąglamy go. Wystarczyły 2 skoki galopu, by chód Etosa zrobił się bardzo okrągły i idealny do lotnej. Na przecięciu się z linią środkową przełożenie pomocy i lotna. Dobrze, nawet nie opóźnił zadu. Przejście do stępa, luźna wodza i pochwała. Potem zebranie, zagalopowanie ze stępa zebranego i dalej galop zebrany, kilka skróceń i dodań, następnie zaokrąglamy galop i lotna. Bardzo dobrze. Jeszcze jedna. I jeszcze. Eter ochoczo machał nogami na prawo i lewo, czasami wesoło podskakiwał i zrobił się dużo lepszy niż na początku. Zadowolona odstawiłam na razie lotne i jadąc po ścianie daję bułanowi pomoce do ustępowania. Eter nieco niepewnie ruszył tak samo, jak robił to w kłusie. Jak na początek dobrze nam wyszło. No to jeszcze jedno(po zmianie kierunku). O wiele lepsze. I jeszcze jedno na tą stronę, potem 3 na drugą. Skoro tak dobrze idą nam ustępowania, to spróbujemy i ciągi. Pozbierałam ogra, skupiłam na sobie i ciąg w galopie w prawo. Nieco niepewny, kąt do poprawy, ale jakość galopu taka sama jak zwykle. Pochwała, zwykła zmiana nogi i ciąg w lewo. Lepszy, jednak na pewno trzeba będzie trochę popracować nad tym elementem. Zrobiliśmy jeszcze po jednym ciągu w lewo i w prawo z linii środkowej i kończymy. Dałam Eterowi luźną wodzę, pozwoliłam pogalopować trochę mocniej i do kłusa. W długiej ramie jakieś 5 kół na stronę i stęp. Poklepałam mokrego bułanka i przykryłam derką. Zsiadłam, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i pochodziłam z nim w ręku przez jakieś 15 minut. Konik zadowolony, ja też, więc trening na pewno udany. Elementy które trzeba poćwiczyć – stęp wyciągnięty i ciągi w galopie. Po owych 15 minutach wyszliśmy z hali i do stajni. Rozsiodłałam konia, wytarłam tam, gdzie był mokry i na myjkę. Zlałam i umyłam mu dokładnie nogi, wyczyściłam od spodu i na solarium., gdzie rumak schnie. Długo tam nie pobyliśmy, bo szybko plamy wody wyparowały z sierści konika. Przed wpuszczeniem do boksu zadbałam o kopyta Etera i w końcu założyłam derkę, dałam marchew i wpuściłam do pomieszczenia. Pogładziłam po łebku i poszłam wziąć się za resztę koni. |