ďťż

15.02.2012 - Ujeżdżenie: Elementy P-tki

cranberies
Z rana postanowiłam się zabrać za gniadą. Kobyła wracała do formy po kontuzji, była już w na tyle dobrym stanie, by zacząć normalne treningi. Postanowiłam jednak odstawić na jakiś czas skoki i skupić się na ujeżdżeniu, które nie powiem, momentami kulało. Dziś miałam porobić sobie jakieś podstawowe P-tkowe figury typu ustępowania z linii środkowej, łopatki do wewnątrz, wydłużenia i skrócenia. Czyli nic, co wymaga jakiegoś ogromnego wysiłku fizycznego. Holsztynka stała w swoim boksie, kiedy obładowana sprzętem przywlokłam się nie do końca obudzona. Od razu podeszła do drzwiczek i trąciła mnie nosem,domagając się uwagi. Uśmiechnęłam się, pogładziłam gniadą chwilę po czole, po czym weszłam do boksu, założyłam jej ogłowie i tak ubraną wyprowadziłam na korytarz. Puściłam wodze, zdjęłam z klaczy derkę i chwyciłam szczotki. Nie było dużo do czyszczenia, więc wykorzystałam jedynie włosiankę, grzebień i kopystkę. Samo czyszczenie zajęło mi niecałe 10 minut (mimo wszystko Etiuda trochę ciałka ma), kolejnych 5 minęło mi na zawijaniu jej nóg, a potem tylko siodło na grzbiet, zapiąć popręg, okryć konia derą i marsz na halę!

Gniada miała sporo energii. Szła energicznie, lekko mnie wyprzedzając, gdy popuszczałam wodze. W końcu dotarłyśmy na miejsce. Zamknęłam drzwi, podciągnęłam popręg, opuściłam strzemiona i z pomocą schodków wgramoliłam się na Holsztynkę. Ruszyłyśmy stępem na luźnej wodzy. Energicznym, obszernym, równym. Nie bawiłam się w kręcenie kółek itp, po prostu rozstępowałam ją w obu kierunkach przez jakieś 7 minut i zdjęłam derkę, podciągnęłam popręg. Zebrałam wodze, lekka półparada i koń wszedł w ustawienie. Bardzo ładnie. Ruszamy stępem i dopychamy zad do buzi, zbieramy się, wyginamy na kołach. Etiuda była dziś przyjemna do jazdy, jednak parę razy próbowała uciec od wędzidła zadzierając głowę. W końcu jednak przekonała się do mojej ręki i chętnie współpracowała, w skupieniu wykonując każde moje polecenie. Zrobiłam z 3 przejścia stęp pośredni-stęp swobodny-stęp pośredni i sprawdziłam popręg.
Wszystko gra, no to półparada, łydka z dosiadem i płynne, spokojne przejście w energiczny kłus. Po paru krokach Etiuda zadarła głowę, ale zamknęłam ją mocniej w pomocach, pobawiłam się chwilkę wędzidłem i voila. Koń odpuścił, ale niestety jakiś był sztywny. Bawiłam się w wolty, serpentyny, półwolty, przekątne, przejścia w dół, jakieś żucia z ręki też się trafiły, ale wciąż to nie było to samo.
Wjechałam na koło 15 m i trzymając na wyraźnym kontakcie zewnętrzną wodzę wewnętrzną przyciągnęłam do siebie, przytrzymałam, i odpuściłam. Coś puściło. Teraz to samo z zewnętrzną. Jadąc dalej wyraźnie w przód wygięłam Etkę i przytrzymałam w takim ustawieniu na kole. Odpuściłam po paru krokach i poczułam międlenie wędzidła. Ba. Usłyszałam jak gnida międli kiełzno z takim przejęciem, jakiego dawno nie widziałam. Ćwiczenie wykonałam jeszcze raz i potem odpuściłam. Pobawiłam się w kręcenie kół i wolt, robienie serpentyn z przejściami, jakąś ósemkę też wtryniłam, a z czasem włączyłam też zatrzymania. Niestety, w lewo koń był karmelowy, a w prawo dalej coś trzymało. Powtórzyłam ćwiczenie z wyginaniem i przytrzymywaniem dwukrotnie na tą stronę i bajka. Poklepałam Etiudę, zrobiłam żucie z ręki na kole 20 m i do stępa.
Ustępowania i łopatki w stępie: Jadąc w lewo przełożyłam bat do prawej ręki, zrobiłam pół koła 6m i wyprostowałam klacz. Jadąc równolegle do ściany cofnęłam prawą łydkę i zaczęłam spychać niunię na ścianę, pilnując, by wszystko szło w kupie, a nie zad z tyłu, głowa wygięta itd. Popukałam nieco niechętnie idącą Etiudę bacikiem po zadzie, na co ta machnęła ogonem, ale posłusznie zaczęła lepiej iść tym ustępowaniem. Poklepałam ją, bo wyglądało przyzwoicie jak na powtórzenie po tak długiej przerwie i przełożyłam bat do lewej ręki, zawinęłam na bazie półkola 6m i znów to samo. Jazda na wprost i dopiero po cofnięciu wewnętrznej łydki robimy ustępowanie. Dużo lepiej. Bez pykania bacikiem, od delikatnych pomocy. Pochwaliłam gnidę i dałam chwilkę luzu. Po jednym okrążeniu nabrałam wodze i znów ustępowanie w lewo z linii ćwiartkowej. Dużo lepsze. No to w prawo. Super. Pochwaliłam kobyłkę i teraz ustępowanie z linii środkowej. W stępie. Najpierw w prawo. Ładnie, koń spokojny, skupiony, wie o co chodzi. No to w lewo. Raz nam uciekł zad, ale tak to całkiem przyzwoicie. Postanowiłam jednak poprawić. Wjeżdżamy na linię środkową i cofam prawą łydkę, lewą trzymając na popręgu i pilnując ustawienia spycham na ścianę. O niebo lepiej. Pochwaliłam Etkę i teraz na długiej ścianie lekkie zgięcie do wewnątrz, prawa łydka cofnięta i robimy łopatkę. Pilnowałam, by nie przegiąć z kątem, ale też by iść po trzech śladach i wyszła nam bardzo ładna łopateczka na długiej ścianie. Pochwała dla konia, chwilka dłuższej wodzy i zmiana kierunku, to samo w lewo. Zgięcie do wewnątrz, lewa łydka lekko cofnięta, prawa na popręgu i pach, ładnie maszerujemy po trzech śladach, nie spinając się, nie zmieniając rytmu, po prostu sobie idąc. Pochwaliłam klacz i teraz ustępowanie z linii ćwiartkowej połączymy z łopatką. Najpierw w prawo. Idziemy, idziemy ustępowaniem, docieramy do ściany i tam wyprostowanie, po czym łopatka. Bardzo ładnie. No to w lewo. Wjeżdżamy na linię ćwiartkową i ustępowanie, po nim wyprostowanie i łopatka. Super.
Ustępowania i łopatki w kłusie: W ramach odskoczni ruszyłyśmy kłusem i popracowałyśmy chwilę na kołach czy ósemkach, robiąc do tego jakieś żucia z ręki, zmiany ram, parę razy dodałyśmy sobie na przekątnej i czas na chody boczne w kłusie. Jadąc sobie spokojnym, roboczym chodem robimy półwoltę, a z niej ustępowaniem wjeżdżamy na ścianę. Musiałam pomóc sobie bacikiem, ale spodziewałam się czegoś gorszego. Etiuda jest na szczęście bystrym koniem i szybko kojarzy czy przypomina sobie różne rzeczy. Poklepałam ją i powtórzyłyśmy ćwiczenie w drugą stronę. Tu poszło już lepiej, ale mogła to być kwestia strony, więc na drugiej długiej ścianie znów powtórzyłam ćwiczenie. Duża poprawa, koń się ogarnął. Pochwała, zawijamy i w drugą stronę ustępowaniem na ścianę. Miodzio . Poklepałam Etiudę i łopatka do wewnątrz jadąc w lewo. Przypilnowałam impulsu i bardzo ładnie. Zmiana kierunku i znów łopatka, ale jadąc w prawo. Super. Wyjechałam na linię środkową, zatrzymałam się dużo przed X, chwilkę stałam i kłus. Od X ustępowanie w prawo. Bardzo ładnie. Pochwała, zmiana kierunku przez przekątną w kłusie wyciągniętym, po czym na linię środkową i od X ustępowanie w lewo. Równie dobre jak poprzednie. Pochwała dla konia i wystarczy póki co.
Będąc pośrodku krótkiej ściany zagalopowałam na prawo. Etiuda podrzuciła zadkiem i ruszyła ładnym, pozbieranym do kupy galopem. Poklepałam ją i po jednym okrążeniu wzięłam na koło 15 m. Chwilę roboczego, potem trochę po ścianach i ponownie koło. Bardzo grzeczny, posłuszny konik. Przejście do kłusa. Bardzo fajne, przygotowane, bez szarpaniny. Zmiana kierunku przez przekątną i zagalopowanie w lewo. Ładne, łagodne przejście i patatajamy. Dwa okrążenia po śladzie, potem chwila na kole i znów po ścianach. Zaokrąglamy trochę fulę, potem ją wydłużamy, skracamy, robimy jakieś mniejsze kółko, wjeżdżamy na przekątną i zwykła zmiana nogi przez kłus. Pach. Zrobione. W tę stronę także wydłużenia i skrócenia, jakieś mniejsze koła i w końcu wężyki. Odjeżdżamy od ściany na linię środkową, i wracamy. Nie zmieniając nogi. Powtarzamy i potem przekątną zmieniamy kierunek, kontrgalop po ścianie. Poczułam jak krok Etiudy traci na pewności. Jeden mocniejszy sygnał łydkami i ciągniemy dalej. W końcu lotna i galopujemy prawidłowo. Pochwała na konia, który skupiony robił wszystko co mu pańcia nakazała i teraz wężyki w tę stronę. Przez pierwszy przeprowadziłam klacz pewnie, z wyraźnymi sygnałami z mojej strony. Przy kolejnych podejściach byłam już subtelna, delikatna, ale czytelna dla niuni, która sprawnie uporała się z postawionym jej zadaniem. Poklepałam ją i znów przekątna, po niej kontrgalopem z pół okrążenia i lotna. Bardzo ładnie. Przejście do stępa na parę kroków, potem ruszamy kłusem.
Na koniec wykonałam jeszcze z 4 ustępowania z linii środkowej (po 2 na kierunek) i po jednej łopatce do wewnątrz w kłusie, następnie przeszłam do stępa, założyłam gniadej derkę i rozstępowałam ile trzeba było.

Wróciłyśmy do stajni zadowolone, odprężone i spokojniejsze. Etiuda się poruszała, popracowała, a ja rozbudziłam na tyle, by dać radę reszcie paczki. Rozsiodłałam i okryłam cieplejszą derką moją niunię i zostawiłam w boksie, by po chwili dać jej dwie marchwie i pozostawić pod boksem obiad. dnia Nie 14:42, 11 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies