ďťż
cranberies
Dzisiaj postanowiłam zrobić treinng ujeżdzeniowySepii. Gdy weszłam do boksu, drzemała sobie odwrócona w stronę okna.Podeszłam bliżej i delikatnie poklepałam ją po szyi, aby się obudziła.Leniwie otworzyła oczy i spojrzała na mnie wymownie. Pogłaskałam go izaśmiałam się sama do siebie. Z kieszeni wyciągnęłam jabłko i dałamGniadoszce. Od razu się ożywiła. Potem poszłam po sprzęt i szczotki.Chwilę zajęło mi wyciąganie jej z boksu. Gdy już raczyła wyjśćuwiązałam ją przed boksem i zaczęłam czyścić.
Po około 20 minutach uporałam się ze wszystkim i wyprowadziłam ją nazewnątrz. Przeszliśmy na halę z racji tego, że się już ściemniło. Tamna nią wsiadłam i zaczęliśmy stępować, za ten czas dziewczyny, którepomagają mi w stajni, posprzątały przeszkody po wczorajszym treningu irozstawiły płotki i litery. Zaczęłyśmy kłusować, Sep szła żwawo doprzodu. Wjechałyśmy na czworobok i zaczęłyśmy robić przejścia. Nie byłato rewelacja, ale po kilku razach wyraźnie się poprawiło. Potemrobiłyśmy zmiany ustawienia na ścianie. Z początku chciała skręcać dośrodka, lecz po chwili zrozumiała, że nie wolno. W kłusie bardzo lekkosię ruszała. Dobrze ustawiała się na łuku. Chciałam ją trochę "wpisać"w czworobok. Dla tego robiliśmy wężyki, serpętyny i ósemki. Potemchwilę postępowałyśmy, aby mógła to sobie przemyśleć. Gdy ruszliśmykłusem trochę wystraszyła się gałęzi, która walnęła w dach hali. Pochwili jednak wszystko było w porządku i Sepia szła już skupiona tylkona mnie. Spróbowałam ją parę razy zatrzymać z kłusa. Nawet fajnie towychodziło. Gdy uznałam, że jest już wystarczająco gotowa, zaczęliśmyzagalopowania. Te pierwsze niestety kończyły się bryknięciem, więc jajedynie mocno dodałam, a potem skróciłam i zatrzymałam. W tychpóźniejszych widać już było jej respekt do mnie. Następniepogalopowałśmy chwilę na obie nogi. Dałam jej chwilę wytchnienia iponownie zakłusowałśmy. Postanowiłam pojeździć chwilę w pełnym siadzie.Wykonywaliśmy różne elementy, szła jeszcze lepiej. Następniezagalopowałśmy i zaczęłśmy dodania i skrócenia. Były fenomenalne. Potemchciałam ją zrobić zmiane kierunku w galopie z przejściem do kłusa w Xlub przed literką na ścianie, co często zdarza się w programach właśnieklasy L. Na szczęście nie chciała robić lotnych zmian nogi, chodź razprzyszło jej to do głowy, przez co się potkneła. Na szczęście nic sięnie stało i szybko złapała równowagę. Pojechałśmy dalej i ruszyłyśmygalopem. Robiłyśmy koła różnej wielkości, aby się trochę powyginała.Fajnie szło, ogólnie to była dzisiaj bardzo grzeczna i uważna, więcuznałam, że wystarczy, aby nie pojawił się nowny problem. Przeszłśmy dokłusa i zrobiłyśmy rzucie z ręki na kole. Następnie do stępa i 15 minna długiej wodzy. Poklepałam ją. Gdy była już sucha, zeszłam z niej iposzłyśmy do satajni. Rozsiodłałam i wyczyściłam kopyta, bo nawbijałojej się dużo piachu z hali. Wprowadziłam do boksu. Na koniec dałamGniadoszce kilka marchewek i pogłaskałam po chrapach. Zamknęłam boks iposzłam objeżdżać resztę koni. A jutro poćwiczymy już do klasy P, bouważam, że jest gotowa. Mam wrażenie, że ten koń jest bardzoprzyszłościowy i należy w nią inwestować. Postaram się poszukać dlaniej jakiś zawodów ujeżdżeniowyc |