ďťż

27.12.2011 Męczenie oksera P

cranberies
Czułam że z Insidem coś nie gra. Ostatnia zrzutka na okserze raczej nie była przypadkowa. Cała noc mi zleciała na rozmyślaniu. Dziś spróbujemy jeszcze raz. Poszłam do siodlarni mijając stajnie. W zamyśleniu popatrzałam na Sanda powoli snującego się po swoim boksie. Biedaczysko. Wzięłam siodło skokowe Moona, ogłowie dla Bułańca, jego ochraniacze i szczotki. Obładowana położyłam wszystko na podłodze pod boksem. Ogłowie i siodło powiesiłam na haku, ochraniacze położyłam na ławce, a szczotki wzięłam ze sobą. Otworzyłam boks Iniego. Do ucha mu szepnęłam "Co się z tobą dzieje, hm?" i się zabrałam za robotę. Pod naciskiem zgrzebła się rozluźnił i przymrużył oczy. Kopyta podawał jak marzenie. Zostawiłam go zamykając boks i poszłam ustawić drągi na halę. Słupki stały od wczoraj. Wzięłam ciemny drąg na wysokość 111cm, a drugi zawisnął na tej samej wysokości i był zielony. Wróciłam do stajni. Założyłam siodło Moona na Insida. Pasowało idealnie. Ogłowie przyjął z ociąganiem. Weszliśmy na halę. Dociągnęłam popręg i wskoczyłam na ogiera. Dałam łydki i na luźnej wodzy ruszyliśmy na bandzie. Koń powolutku sie rozluźniał. na moich ustach zagościł lekki uśmiech. Po chwili wykonałam półparadę i zaczęłam nim cofać. Poklepałam go po umięśnionej szyi i poszliśmy dalej. Potem wykonaliśmy woltę i przez halę zmieniliśmy kierunek. Na zakręcie zrobiłam zakłusowanie. Przycisnęłam łydki by skupił się na koncentrowaniu żeby energia szła z zadu. Coś tam próbował zrozumieć. Raz czy dwa czułam, potem już było zwyczajnie. Zmieniliśmy kierunek przez półwoltę. Teraz szedł szybciej. Jakby dostał w zadku motorek. Na zakręcie zagalopowaliśmy. Zwolniłam wtedy kłus i dałam mocny sygnał. Ruszył szybko. Pozwoliłam mu się wybiegać. Gdy zwolniliśmy trochę najechałam na ten okser. Inside stulił uszy i skoczył. Tym razem strącił pierwszą belkę. Zrobiłam nawrót i skoczyłam przez to co zostało z oksera. Przed strąconym drągiem stanął dęba i zawrócił. Wszedł Łukasz. Poprosiłam go by mi pomógł w tym treningu. Postawił drąg na miejsce i odszedł na ławkę. Zrobiłam prosty najazd i mocny półsiad. Znów stawił opór. Stanął dęba i odgalopował. Łukasz zasugerował obniżenie przeszkody o 5 cm. Okser 106 był gotowy. Znów wzięłam prościutki najazd. Inside skoczył niepewnie acz dobrze. Postanowiłam na tym zakończyć dzisiejszy trening. Przeszłam nim do kłusa i zmieniłam kierunek. Zagalopowaliśmy na drugą stronę. Łukasz podniósł już okser na 111 na jutro.W głowie mi zaświtało by skoczyć z drugiej strony. najechałam z zakrętu. Skoczył bez cienia wątpliwości. Więc w tym tkwił problem. Przeszliśmy do kłusa. Jeżdżąc na śladzie planowałam jutrzejszy trening. Zrobiliśmy woltę i wyszłam z hali przechodząc do stępa. Przed halą przejechałam ścieżką do stajni. zdjęłam ogierowi ochraniacze, siodło i ogłowie i natarłam go sianem. Strasznie się spocił. Wyprowadziłam wszystkie konie na pastwisko i odwiesiłam wszystko co leżało na podłodze do stajni. To był niezbyt udany trening. Jeden z najgorszych z Insidem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies