ďťż
cranberies
Dziś hardcorowy trening wyścigowy. Przywitałam się radośnie ze zwierzątkami i poszłam siodłać Odmieńca. Śpiewając jakąś nieokreśloną muzyczkę tańczyłam jednocześnie czyszcząc konia. Poszłam rozglądając się za torem wyścigowym. Jeah! Wsiadłam na ogiera i poszłam w kierunku toru. Na początku Inside dziwnie się zachowywał. Machał głową i zapierał się. Trzepnęłam mu przed nosem ręką i zaraz ruszył stępem. Podnosił i opuszczał głowę. Kurczę. Czuję w nim ducha wyścigów. Choć mocno ukrytego... Do kłusa. Jechaliśmy woltę, a właściwie jajo gdyż tor był na szerokość jajowaty. Poszłam do bramki startowej. Insid rozglądał się. Nigdy nie był w tak dziwnym miejscu. Dałam szybki sygnał do galopu. Ogier wyrwał się do przodu jak z kałasznikowa. Na pełnym sprincie galopował jeszcze 600 metrów a potem tracił siły. Dopchnełam go do końca i rozsiodłałam. Dam mu trochę odpoczynku a potem pohopsamy lub potańczymy.
|