ďťż
cranberies
Weszłam do Exodusa i odruchowo zerknęłam do boksu Insida. No tak. O tej porze jest jeszcze na padoku. To niech sobie pobiega a ja ustawię tor. Dziś przechodzimy w L czyli trzeba by ustawić jakieś 90..80...:
No tak lepiej. 1 stacjonata 40cm 2 stacjonata 50cm 3 okser 50cm 4 stacjonata 80cm 5 szereg (stacjonata krzyżak) 85cm, 41cm No to poszłam po ogierasa. Znalazłam go na drugim padoku. Tam jeszcze nie był więc stał i się patrzył na padok pierwszy. -Ini Odmieńcu jeden chodź tu! Ogier najpierw się spojrzał, a potem podbiegł razem z Sir Noxlem. Żal mi było zostawiąjc tego drugiego więc Insida wzięłam na kantar a Noxle poszedł na uwiązie. Wprowadziłam Noxla do jego boksu po czym zajęłam się Inim którego puściłam i sam wszedł do siebie. Pogłaskałam i pochwaliłam. Szybko się uczy! Zaczęłam go czyścić. Nie chciałam tracić czasu. Ciepło dziś pójdziemy pod prysznic. Szybko osiodłałam i poszliśmy na halę... ...gdzie wsiadłam i od razu ruszyliśmy szybkim stępem. Inside podejrzanie spoglądał na te „giganty” -Teraz żadnych wykrętów. Zdobędziemy miejsce na podium! Chociażbyśmy mieli trening do nocy! Ogier jakby zrozumiał moje słowa prychnał i machnął głowa. Tez chyba się zdeterminował. Podeszłam do radia i włączyłam parę utworów w stylu „Show must go on”, „We are the champions” i inne motywujące utwory. Zrobiłam poker face i szliśmy żwawym stępem naokoło hali zmieniając co jakiś czas kierunek. Zebrałam wodze i zakłusowalismy. Ogier szedł żwawo i z determinacją. Zmieniliśmy kierunek i spróbowałam wyciągnąć kłusa. Na początku nie bardzo kojarzył o co chodzi lecz jeszcze docisnęłam łydki i wysilając zwoje mózgowe jechał bardziej zakrywając kłus. Poklepałam konia. Od dziś będziemy to szlifować. Zagalopowanie i zaczynamy zabawę! Ostatni raz tak się bawimy i cackamy z „woltami” oraz „zmiankami po przekątnej”. Od dziś zaczynamy porządne treningi. -Co nie Inside? I najechałam na stacjonatę nr 1. Ogier na początku się przestraszył i czułam że wyłamie więc dałam mu stanowczą łydkę i przeszkoda za nami. Kolejna była wyższa lecz to już konia nie przeraziło.i ładnie skoczył nie strącając chodź belka się zachybotała. Następna przeszkoda to okser. Ini jeszcze nie skakał takiego cuda więc nie ma bata- wyłamał. Zrobiłam woltę i jeszcze raz najechałam. Tym razem mocna łydka i oddałam mu spory kawał wodzy. Piękny skok! Poklepałam go za odwagę i galopem na stacjonatę druga co do wielkości. Inside zarżał jakby się rzucał w ogień i skoczył z przerażeniem. Wylądowaliśmy cali. Ini zarżał tym razem z radości a ja go poklepałam. -Dostaniesz jeszcze marchew jak skoczysz ten szereg! Który się jawił przed nami. Popędziłam go cmokaniem i łydka oraz oddałam wodzy przy skoku który był śliczny! Potem łatwy krzyżak i na koniec. Poklepałam konia i chwila stępa. Zaczęłam kombinować następny tor... Z szeregu się weźmie gdzieś indziej ten krzyżak i zrobimy tak: 1 stacjonata 80 cm 2 krzyżak 41cm 3 stacjonata 85cm 4 stacjonata 50cm 5 okser 50cm I to mi pasuje. Zagalopowanie i jedziemy na jedynkę. Piękny skok. Potem krzyżak. Zebrałam wodze i hamowałam go żeby nie stracił wykroku. No niestety jedna belka zleciała w dół. Teraz na wprost „gigant”. Puściłam wodze i pędziliśmy by skoczyć. Koń się spłaszczył w skoku co było dla mnie dziwnym uczuciem no ale cóż. Ważne że skoczył. Potem to niższe które skoczył z wirażu. No a potem ten piekielny okser gdzie musiałam pokombinować bo koń niekoniecznie chciał iść na łatwiznę. Właśnie radio zawyło „Show must go on” i Inside się zmotywował i chciał jechać stacjonatę 1 a potem dopiero okser. O nie Najpierw okser a potem ewentualnie zapodamy to co on chce. Więc po obiecankach i pięknym skoku koń zrobił co chciał i przeszliśmy do kłusa. Chciałam sprawdzić co pamięta sprzed paru minut. Łydka i ładnie jedziemy wyciągniętym kłusem. Koń podniósł głowę i wyciągnął. Poklepałam go i przeszliśmy do zwykłego kłusa w którym zrobiliśmy woltę i dooo stępa. Koń się cały pienił i znowu ochraniacze do mycia no ale cóż. Zeszłam i przytuliłam po czym odprowadziłam do boksu gdzie dostał kostkę cukru i marchewkę. -Noxle jutro twoja kolej! |