ďťż

12.05.2011 Trening by Chanell SC

cranberies
Dziewczyna weszła do stajni Centralnej. Nawet nie wiedziałam, po co. Rozglądnęłam się. Zauważyłam same piękne konie – lecz wszystkie były porzucone. Były biedne! Spojrzałam w kierunku boksu pięknego arabo-fryza. Podeszłam tam wolno i spojrzałam na tabliczkę z imieniem. Sir Noxle. Bardzo mi się to imię podobało. Spojrzałam na ogiera, który leżał. Ja zacmokałam, a on od razu wstał. Podszedł do mnie i kłapnął mi zębami koło twarzy.
- Ło! Co to ma być?
Powiedziałam spokojnym głosem. Trąciłam ogiera w chrapy ze średnią siłą. Musi wiedzieć, że tak się nie robi. Ten znów kłapnął zębami. Ja opuściłam wzrok i schowałam ręce za plecami. Ogier zdezorientowany popatrzył na mnie. Ja wyjęłam z tylnej kieszeni spodni olejek lawendowy. Ogier, czując zapach lawendy trącił mnie w rękę. Ja pokazałam mu buteleczkę, a ten chciał ją złapać wargami. Pogłaskałam go po chrapach, lecz ten skulił uszy i wycofał się w głąb boksu. Znów opuściłam wzrok i odwróciłam się tyłem. Ogier zainteresowany podszedł do drzwiczek boksu i trącił mnie w plecy. Ja powoli odwróciłam się i dałam mu się powąchać. Ten zaczął wąchać moje ciało. Dałam mu marchewkę na wyciągniętej ręce. Ten wziął warzywo z mojej dłoni, szczypiąc ją lekko. Ja uśmiechnęłam się tylko. Sięgnęłam po jego kantar po czym pogłaskała go po ganaszu. Odsunęła zasuwę i weszła do jego boksu. Ten odsunął się w tył kuląc uszy. Opuściłam wzrok, moje ręce spokojnie zwisały wzdłuż mych boków. Sir Noxle podszedł do mnie i trącił mą dłoń. Założyłam mu kantar i sięgnęłam po jego uwiąz. Przypięłam go i wyprowadziłam na myjkę. Przywiązałam go po czym szybko poszłam po jego szczotki. Wróciłam i zaczęłam czyszczenie. Ogier wiercił się, lecz po chwili się uspokoił. Kiedy doszło do czyszczenia kopyt, ogier podawał je, ale szybko próbował wyrywać. Jednak ja mu nie dawałam. Po chwili skończyłam czyszczenie sierści i kopyt i zabrałam się za grzywę i ogon.
- Nikt Cię dawno nie czyścił, co?
Spytałam, chodź wiedziałam, że i tak ogier mi nie odpowie. Po chwili już był gotowy. Odpięłam uwiąz po czym wyprowadziłam ogiera na round pen. Kiedy tam weszliśmy, zamknęłam drzwiczki i spuściłam ogiera z uwiązu. Koń podniósł głowę do góry po czym zarżał. Zaczął kłusować, nieco zdezorientowany. Zaczęłam go uspokajać spokojnym tonem głosu. Ogier opuścił łeb i zaczął wąchać piasek. Po chwili ‘rzuciłam’ lekko uwiąz w jego stronę. Ten zaczął galopować. Po kilku minutach, zwolnił nieco. Wyrównał krok, zaczął kłusować. Zmieniłam kierunek, stając mu na drodze. Ten zawrócił, zaczął biec w lewo. Po chwili jedno ucho skierował w moją stronę, zniżył lekko pysk. I wreszcie to, na co czekałam! Zaczął jakby żuć powietrze. To wszystko trwało około godziny. Odwróciłam się tyłem do ogiera. Ten spojrzał na mnie i stanął. Prychnął zdezorientowany. Podszedł do mnie i trącił mnie dość mocno chrapami. Ja odeszłam kilka kroków a tan podążył za mną. Przeszliśmy się tak trochę. Odwróciłam się wolno i pogłaskałam ogiera po karym łbie . Wzięłam uwiąz po czym doczepiłam go do kantara. Wyprowadziłam z Round-penu po czym zaprowadziłam na trawę przed stajnią. Pochodziłam z nim kilka kółek w stępie po czym usiadłam na podłożu. Ogier schylił się i zaczął ‘ucinać’ swymi zębami źdźbła. Pogłaskałam go po szyi, co on zignorował, gdyż był zajęty jedzeniem. Po około 20 minutach wstałam. Pociągnęłam go lekko za uwiąz, na co on zareagował kłapnięciem zębami. Znów lekko pociągnęłam. To samo. I tak kilka razy. Wreszcie, znudzony poszedł na mną. Zaprowadziłam go do boksu i ściągnęłam kantar i uwiąz. Wyszłam i zamknęłam boks. Wrzuciłam mu do żłobu marchewkę i poszłam odłożyć jego sprzęt. Kiedy już to zrobiłam, wyszłam ze stajni.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies