ďťż
cranberies
Uff. Jak gorąco. Chyba skorzystam z pobliskiego jeziorka, wyjeżdżając w teren. Sir Noxle stacjonował już od dwóch tygodni. Przyszła Jadzia. Zaproponowałam jej jazdę na ogierze. Ja wsiądę na Insida. A co. Osiodłałam ogiery i wsiadłam na bułanego. Jadzia również wsiadła na Sera. I pojechaliśmy do lasu.
Pogoda była przepiękna. Na ziemi było kilka kałuż. Przejechałyśmy je bez problemu. Insidowi się podobało. Pierwszy raz był w terenie. Rozglądał się naokoło. Nagle przed nami przeleciał jakiś ptak. Inside stanął dęba lecz przywróciłam go do porządku. Jedziemy dalej. Hurra jeziorko! -Jadwiga raczy przystanąć by zażyć kąpielio swej i koni? -Pewnie Zuzanno Zaśmiałyśmy się i wgalopwałyśmy w akwen. Było dość płytko lecz asekuracyjnie przeszliśmy do stępa. Inside pył podekscytowany podobnie jak Noxle. Wyszliśmy z wody. Konie mokre do połowy jechały żwawym stępem. A pojedziemy se w pola. I jak powiedziałam. Tak zrobiłam. Jechałyśmy pod gołym niebem. I nagle niebo się zachmurzyło i zaczął kapac deszcz. Spojrzałyśmy na siebie i pogalopowałyśmy do Exodusa. Deszcz ciął niemiłosiernie a my przechodziłyśmy w cwał. Zwolniłyśmy konie do kłusa, lecz już i tak byłyśmy mokre. Wjechałyśmy do lasu gdzie nie nie padało tak bardzo. Exodus stanął przed nami. Inside zarżał na widok stajni do której weszliśmy stępem. |