ďťż

10.03.2011 Urodziny Szymona, powożenie w zalążku

cranberies
Z samego ranka poleciałam do Insida. Insid jak tylko mnie zobaczył zarżał i potupał kopytkami w miejscu. Wzięłam go za kantar na halę. Tam czekał nowiutki sprzęt powożeniowy i moi dwaj najlepsi kaskaderzy: Klaudia the Master i Szymonek the Mentor. Obok z niewinnymi minami stały Ania i Julia. Ja zrobiłam osobiście join up a Klaudia i Szymon rozplątywali szory i ogłowie. Założyłam Insidowi ogłowie które nie było dla niego nowością. I zaczęłam mu zapinać szory. Klaudia mu robiła masaż więc był spokojny. I zaczęłam z nim chodzić w szorach i ogłowiu. Szymon podczepił bryczkę. Insid nic nie odczuwał ale jak Szymon usiadł w bryczce to się zaczęła impreza. Szymon krzyknął „wio!” i Insid spłoszony nagłym krzykiem stanął półdęba. To się zmieniliśmy miejscami. Szymon wziął konia za ogłowie a ja dałam znak wodzami. Inside ruszył lecz gdy poczuł opór z tyłu zatrzymał się. Szymon zacmokał i ogier ruszył dalej. I powolutku Szymon puszczał ogłowie. Inside wkładał duży wysiłek w to żeby ciągnąć bryczkę. Wydłużył głowę tyle ile mógł i szedł. Zatrzymałam go i poleciłam żeby Szymon pogłaskał ogiera. I ruszyliśmy dalej. Poprosiłam na pokład biedną Klaudię i dziewczyny które się nudziły niemiłosiernie. A do mnie poprosiłam Szymona. Pojechaliśmy kółko śpiewając „The Lion Sleeps Tonight”. Wszyscy się świetnie bawiliśmy. I dałam rozkaz do wymarszu z powozu. Osiodłałam Insida i wzięłam flage zieloną z napisem” Sto lat Szymonku!” I ruszyłam Insidem do galopu trzymając flagę w górze a dziewczyny śpiewały słodkie stooo laaaat stooo laaat nieech szyjee szyjee naaaam! Sto lat! I na halę wjechał wielki worek wapna przewiązany kokardą. Ten worek wapna gdzie ujeżdżaliśmy Insida. Ja przeszłam do kłusa i patrzałam jaką Szymon ma radochę. I nastąpił przełom. Postanowiłam że zaczynamy ostro iść w skoki i powożenie! Ujeżdżenie awansujemy w L-2. Jak to tylko powiedziałam usłyszałam pytanie Klaudii czy ustawić belki. Ze śmiechem powiedziałam że tak. Tymczasem my kłusowaliśmy. Inside pochylił głowę i patrzał pod siebie. Dałam mu łydki i pokazałam mu belki. Zwolniłam do stępa. I trzymając go łydkami przechodzimy. On trzyma głowę w dole i z włoską precyzją przechodzi bezgłośnie przez drągi. Usłyszałam głośne owacje lecz jeden gest wystarczył by wszyscy zamilkli. Klaudia i Szymon siedzieli w powozie a Julka i Ania goniły się po hali. Inside i ja chodziliśmy leniwym stępem. Typowe zajęcia o godzinie dziesiątej rano. Julia się spytała czy jeszcze będziemy jechać powozem bo było fajnie, a Ania dodała że koniecznie musimy pośpiewać to samo. To powiedziałam że okej i rozsiodłałam konia. Znów mu wszystko zainstalowałam i dziewczyny razem z Szymonkiem zajęli miejsca. Cmoknęłam i dałam sygnał do startu. Inside się zaparł i ruszył już szybciej niż przed półgodziną. Zaczęliśmy śpiewać ten sam kawałek co powszednio. Ogier podniósł głowę i do taktu mieliśmy stukot kopyt o podłoże. Zatrzymałam konia i znów go rozsiodłałam. Każdy wziął co chciał. Poszliśmy do siodlarni zanieść rzeczy konia. Szymon o wielkim rozumku rozmiarom równym rozumkowi wesołego romka. Ja oczywiście dałam konia Szymonowi i wzięłam od niego szory. Odwiesiłam je na miejsce i poszliśmy do boksu konia. Po rozczyszczeniu Klaudia założyła mu derkę i wypuściła na pastwisko. A my jeszcze raz odśbiewaliśmy dwie sztandarowe piosenki tego dnia. I urodzinowa jazda dobiegła końca.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies