ďťż
cranberies
Weszłam do boksu Inside'a. Ogier przywitał mnie radosnym spojrzeniem. Wyszczotkowałam go i założyłam kantar. Wyszliśmy na halę. Było pusto więc spuściłam konia z uwiązu a sama założyłam toczek na wszelki wypadek. Zawołałam bułanego i pogłaskałam kłąb. Odwrócił głowę i zaczął obserwować co robi jego pani. Pogłaskałam go po ganaszu i wzięłam bat do lonżowania. Pogoniłam ogiera. Inside kłusował naokoło hali a ja przy nim. Pochylił głowę i zwrócił ucho w moją stronę. Poszłam na środek hali i odwrócona tyłem do niego czekałam. Słyszałam tuptanie kopyt Inside'a.. Udało się! Poczułam koński oddech na ramieniu. Poszłam w róg hali gdzie położyłam siodło Inside'a. Za mną dreptał nie kto inny ale bułaniec. Wzięłam siodło. Inside z ciekawością powąchał. Położyłam na jego grzbiet czaprak i siodło. Delikatnie głaszcząc go po szyji zapinałam popręg. Sukces! Wzięłam go za kantar. Czemu się nie ruszasz? Chodź! I pierwszy krok z siodłem. Musiałam mu wynagrodzić to kostką cukru. Puknął mnie łebkiem w biodro. Nie kochany jeszcze do końca ściany. I zdjęłam mu siodło. Zastanawiałam się czy go nie przeforsuję treningiem gdy mu założę ogłowie. Zrezygnowałam. Jeszcze raz zastosowałam join-up i zaprowadziłam go do stajni.
|