ďťż
cranberies
No niestety zostałam sama w domu. Dwie paskudy siedziały obok mnie i wyciągały na dwór. Poszłam do pokoju a tam zobaczyłam kupiony dawno, acz używany dwa razy strój wyścigowy. Hm. Można by go pogonić na 1000m, czemu nie. Ku uciesze psów wyszłam na dwór zobaczyć czy mamy na czym biec. Na torze wyścigowym pięknie się prezentowała kołdra z liści. Było sucho, lecz była trochę mgła. Ale to nic. Poszłam wolnym krokiem przez stajnię do siodlarni i zaczęłam szukać osprzętu wyścigowego. W końcu się znalazł. Był w dobrym stanie. Powitałam bułanego piskiem. Koń również się ucieszył aczkolwiek nie witał mnie przeraźliwym piskiem. Zostawiłam sprzęt przed boksem i poszłam do siodlarni po szczotki. No i było już super. Wślizgnęłam się do boksu ogiera i zaczęłam szorowanie. Szczotka sunęła po kremowej sierści. Koń żuł sobie słomę. Kopyta podawał ładnie i w ogóle. Zuch chłopaczyna. Włożyła niedobre wędzidło i okropne siodło. Poprawiłam sobie czopyrkę i wyszłam na dwór. Przyjechał Łukasz.
-Zuza! Podbiegł do mnie ani trochę nie płosząc Insida. Moje wdzianko w kratę było niezbyt dobre no ale kij. Przytuliliśmy się na powitanie i Łuki zaproponował że po treningu przyniesie mi na tor coś ciepłego. Cmoknęłam chłopaka w policzek i weszłam na tor. Jakoś się wtelepałam w siodło. Bez strzemion jechaliśmy stępem. Potem ukazał mi się Łukasz też w niezłym wdzianku na Noxlu. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Chłopak też się zaśmiał i wlazł na konia. Stępujemy sobie gadając. Ja już zakłusowałam i jechałam tak pół długości. Łukasz po jakimś czasie też. Stanęłam w bramce. Inside śmiesznie wyglądał, chciał spojrzeć ponad bramę. I Łukasz nas wypuścił Inside biegł jak szaleniec, byle przed siebie rozganiając liście. Nagle na zakręcie nas dogonił Nox. Inside pierwszy raz się machnął z zębami na fryzoaraba i w rezultacie na tysiaka dobiegliśmy pierwsi lecz na 800 wygrał Nox. Pokłusowałam jeszcze kawałek w strzemionach i przeszłam do stępa. Inside szarpał łbem podobnie jak Noxle który brykał raz po raz. Zsiadłam z mojego szaleńca. Po 5 minutach stępa w ręku poszłam do stajni. Łukasz również zrobił to co ja i rozsiodłaliśmy konie wymieniając się uwagami. -To co? Gorąca herbatka dla pani? -Z miłą chęcią. I poszliśmy do domku na gorący napój <3 |