ďťż
cranberies
Dziś chciałam trochę pomęczyć małą. Kucka leniuchowała sobie w najlepsze,czasem coś tam w ręku robiłyśmy, na pokazy itd, ale postanowiłam, że dziś spróbujemy skoków. Gdy przyszłam, konie zarżały na mój widok. Poklepałam każdego z nich po szyi i z siodlarni przyniosłam szczotki, kantarek Chmury i lonżę. Weszłam do boksu kucyków i podarowałam każdemu po połówce jabłka. Gdy oba dzikusy były zajęte przeżuwaniem owocu zaczęłam czyścić Chmurkę. Poszło gładko, tylko na spodzie brzucha miała jakieś większe zlepki sierści. Rozczesałam ostatnio przycinaną grzywę i ogon, wyskrobałam brudy z kopyt i ubrałam małą w kantarek, do którego dopięłam uwiąz i idziemy na halę.
Wpierw puściłam kucyczkę luzem, by sobie połaziła stępem, kłusem i galopem. Przeganiałam ją z lekka, rozgrzałam i poprosiłam o przyjście do mnie. Zrobiła to bardzo chętnie. Poklepałam, sprawdziłam jak tam mięśnie itd, porozciągałam też trochę, co nie za bardzo nam jeszcze wychodziło, robiłyśmy to od niedawna. Przeprowadziłam ją stepem, kłusem i galopem po płaskim i po drążkach, następnie z specjalnie sprowadzonych od wuja (na cele szkoleniowe klaczki i Xeny przy okazji) lekkich drążków ustawiłam na naszych stajennych stojakach parę przeszkód. Były to 3 koperty na 2 i 1 klaczkowe fule, jedna stacjonata i jedno triplebarre. Usłyszałam skrobanie w drzwi. Po chwili na halę wparowała Xena. Uspokoiłam psinkę, która pełna entuzjazmu chciała się witać i przytulać (a jest już sporym psem) oraz kobyłkę, która nieco zdezorientowana chciała się odsunąć gdzieś dalej. Gdy już wszystkie trzy byłyśmy ogarnięte ruszyłam z Chmurą kłusem. Nakierowałam na kopertę, mającą póki o 20 cm. Spokojny, ładny skok. No to z galopu. Bardzo ładnie. Podwyższyłam do 30 cm. Z kłusa - fajnie, dobrze się dogadywałyśmy i żadna nie szarpała drugiej. Potem z galopu. I z kłusa, i z galopu. Poprosiłam Chmurę o galop i nacieramy na stacjonatę mającą 40 cm. Ładny skok, za nami oczywiście leciała i Xena, skacząc sobie bez przejęcia z wywalonym jęzorem. Najechałyśmy jeszcze 2 razy i wracamy do kopert. Ustawione miałyśmy wysokości takie: 30, 40, 50. Ruszyłyśmy galopem i hop, dwie spore fule, hop, fule, hop. Bardzo ładne skoki. Poklepałam i z ostatniej koperty zrobiłam stacjonatę, z drugiej także, w dodatku zmieniając wysokości. teraz miałyśmy kopertę 50 cm, stacjonatę 60 cm i stacjonatę 50 cm. Zrobiłam z Chmurą kółko i zagalopowanie, prosty najazd i hop. 2 fule i nieco za wczesny wyskok, jednak wyratowany, ładnej długości fule i lekki skok przez stacjonatę nr 2. Stępem podjechałyśmy do luzem stojącej stacjonaty i podniosłam drąga na wysokość 70 cm. Idąc w lewo ruszyłyśmy galopem, szybkie tempo najazdu i bardzo ładny, lekki skok z sporym zapasem. Do stępa, pochwała, zawrócenie i znowu. Ponownie ładny skok. Obejrzałam się i zobaczyłam jak Xena leeeci nad tą stacjonatą niczym myśliwiec z bombami w środku. Pochwaliłam obie panny i Chmurę nakierowałam na tripla, mającego w najwyższym punkcie 70 cm. Jedziemy, jedziemy, jedziemy, tupnięcie i ładny, czysty skok. Stępem wróciłyśmy na miejsce "startu" i tym razem nie pozwoliłam Chmurze stopować, dzięki czemu skok był dużo lepszy. Na koniec ustawiłam nam parkur z owych przeszkód. Wyglądał on tak: 1. Szereg: stacjonata 60 cm, stacjonata 75 cm, stacjonata 55 cm 2. Triplebarre 60/70/80 3. Stacjonata 85 cm Ruszyłyśmy energicznym galopikiem na szereg. Ładny skok przez pierwszy człon, potem dobrze wymierzone 2 fule i dobrze pokonany drugi człon i na końcu tupnięcie, skok z piątej nogi i zrzutka. No trudno, jedziemy dalej. Szybko na tripla i ładnie, na czysto. Najwyższy skok w naszej historii. Pora na stacjonatę. Skok czysty, wysoki i z dobrym odskokiem. Poklepałam klaczkę, która nadal miała w sobie sporo energii i brykała lekko między przeszkodami, więc ustawiłam stacjonatę na 90 cm. Najeżdżamy z prawej i z lewej strony. Poluźniłam lonżę, by miała z czego dokładnie skakać i jedziemy, jedziemy, jedziemy HOP. Na czysto. W drugą stronę to samo. -Super Chmura! Dobry konik! - Powiedziałam klepiąc małą po króciutkiej szyjce. Rozstępowałam w prawie 10 minut łażąc po pobliskiej polance i wracamy do stajni. Xena jak zwykle leciała za nami. W boksie zdjęłam Chmurzastej kantar, przeczyściłam kopytka i podarowałam aż całe jabłko. Jak na takiego malucha to naprawdę sporo, więc minęło trochę czasu, nim je do końca spałaszowała. Otworzyłam drzwi boksu, złapałam kucyki za grzywy i wyprowadziłam na dwór, na padok. Oba poleciały pełne radości gdzieś w głąb, ja natomiast poszłam zająć się trochę Xeną. |