ďťż
cranberies
Po południu wróciłam do AA by ruszyć swoje koniska. Z rana przyjechała o nas Antakrtyda - ruda folblutka, którą dobrze znałam z SC. Jenak pierwszym koniem, na którego wsiadałam był Punio. Kary czekał na mnie przy bramce padoku, zwarty i gotowy o pracy. Za grzywkę sprowadziłam go do stajni, zatrzymałam przed boksem i zabrałam się za czyszczenie. Kucyk o dziwo był czysty, więc szybko się uporałam, nogi podał ładnie, nie wędrował nigdzie. Założyłam mu komplet ochraniaczy na nogi, na szyi zawiesiłam zrobione z uwiązu cordeo. Na razie miałam tylko taką prowizorkę, ale w sumie nic więcej nie jest potrzebne W łapkę wzięłam bacik ujeżdżeniowy, złapałam linkę i lekko wskoczyłam na grzbiet karuska.
Stępem ruszyliśmy na halę. Kucyk czuły na łydki i dosiad dobrze się prowadził, szedł chętnie i luźno, z łebkiem w dole. Przez 10 minut stępowaliśmy sobie między przeszkodami, pracując nad sterowaniem. Mały szybko łapał o co chodzi i mogłam z lekkim sercem zakłusować i jeździć sobie między przeszkodami, siedząc wygodnie na mojej małej kanapce Oboje byliśmy rozluźnieni, sterowność była bardzo dobra, z czasem od samych łydek kucyk się pozbierał, przez co już w ogóle nie wybijał. Siedziałam zadowolona, on też szczęśliwy parskał, kłusując swobodnie i lekko. Ćwiczyliśmy przejścia między kłusem, stępem a stój, spróbowaliśmy cofania, a po 10 minutach rozpoczęliśmy przejścia przez drągi. Puniek spisywał się bardzo dobrze, jako, że spędziliśmy z sobą prawie całe życie dogadywaliśmy się świetnie. W końcu w narożniku przyłożyłam lekko łydki i zagalopowanie. Punio ruszył chętnie, następie galopował chętnie, z rozwianą grzywą i błyskiem w oku. Zrobiliśmy 3 okrążenia, jedno koło i wyjazd na przekątną, lotna w X i galopem w drugą stronę. 3 okrążenia, jedno koło i lotna na przekątnej. Przejście do kłusa, zagalopowanie i jedno okrążenie, następnie lotna, przejście do kłusa, zagalopowanie, lotna i drągi w galopie. Spokojnie, równo, lekko i miękko. Po 3 przejazdach lotna i w drugą stronę. Pochwaliłam malucha za fajną pracę i nakierowałam na szereg 3 kopert na skok-wyskok o wysokości od 30 do 50 cm. Utrzymujemy impuls i hop-hop-hop. Bardzo ładnie. Pochwała i jeszcze raz, tym razem najazd z kłusa. Ładny naskok na pierwszą kopertkę, potem poszło gładko. Pochwaliłam kucyka i galopując nakierowałam na stacjonatę z jednego drąga mającą 55 cm. Mały postawił uszy i przyspieszył kroku. Pozwoliłam mu na to, a nie powinnam była. Tuż przed przeszkodą zaczął hamować i wybił się mocno w górę, mało mnie nie zrzucając. Łapiąc się kurczowo grzywy utrzymałam się jakoś, chociaż już czułam w ustach smak piachu. Ogarnęliśmy się i jeszcze raz, tym razem ja dyktowałam tempo i długość fuli. Wpasowaliśmy się idealnie, skok wyszedł bardzo dobry, lekki i okrągły. Przeszłam do kłusa, zmieniłam kierunek i zagalopowałam z prawej nogi, po czym nakierowałam kucyka na oksera 70 x 70. Spokojne tempo, jednak zachowany impuls. Dobry odskok, ładny baskil, nogi zabrane. Poklepałam karego po lądowaniu i jeszcze raz. Skok ładny, z lekko przedwczesnym odskokiem. Jeszcze 2 skoki z drugiej nogi i ostatnie przeszkody - linia na 5 fuli doublebarre 75/85 i mur 90 cm. Najechaliśmy po razie na nogę, by się nie przeciążać na starość. Za każdym razem dobre odskoki, równe fule pomiędzy przeszkodami i dobre, okrągłe i lekkie skoki. Poklepałam kucyka i popracowaliśmy jeszcze trochę w zebraniu nad kłusem pośrednim, zebranym i wyciągniętym, porobiliśmy ustępowania, łopatki i całą resztę elementów ujeżdżeniowych. Tylko na cordeo. Najpierw średnio, potem już bardzo miłe zaskoczenie. W końcu zadowolona poklepałam malucha i do stępa. Rozstępowałam go w 10 minut i wracamy do stajni. Zatrzymałam kucyka przed boksem, zeskoczyłam z jego grzbietu i rozebrałam z ochraniaczy, zdjęłam uwiąz z jego szyi i wpuściłam karego do boksu, gdzie czekała na niego Chmurka. Kucyki przywitały się czule, następnie oba skierowały swą uwagę na mnie i to, co trzymałam w dłoniach. -No już wam daję - Odparłam wręczając obu po połówce jabłka. Zamknęłam drzwiczki boksu, pozbierałam sprzęt i poszłam dalej. |