ďťż
cranberies
Jeździec: Szymon
------ Przejazd do Aurum przebiegł bez komplikacji. Pomógł mi jak zawsze Szymon, mój brat. W nagrodę postanowiłam mu dać lekcję jazdy konnej. Zaprowadziłam go do stajni gdzie stały moje nieogary. Minęłam Shetty'ego i siwą... jak jej było... Scarlet. Szymon zobaczył kucyka i od razu mi się przypomniało jak jeździł na Plotkarze w WSR Exodus... Uśmiechnęłam się jak doszłam do moich koni. Czuły się dobrze i zadziwiła mnie ich szybka aklimatyzacja. Czuły się jak u siebie w domu. Szymon do mnie podbiegł i się spytał gdzie siodlarnia, to weźmie szczotki i zacznie robić Noxla. Wskazałam mu kierunek i poszedł. Mam nadzieję, że sprzęt też zabierze. Nie myliłam się. Poszłam się przejść po ośrodku. Czułam morskie powietrze. Oj tak... Parę minut później Szymon z Sir Noxlem zasygnalizowali gotowość. Ogier tupał kopytem. Uspokoiłam go i zaprowadziłam chłopaków na halę. Zapomniałam, że zaprosiłam na trening widownię. Otworzyłam drzwi hali. To byli moi dobrzy znajomi, Krzysztof i Bartek. Uśmiechnęłam się do nich i zaprosiłam gestem na ławki. Zaczęli się badawczo rozglądać po hali. Szymon wsiadł na ogiera i ruszył stępem. Bartek coś szeptał Krzychowi na ucho i zaczęli się śmiać. Włączyłam jakąś muzykę i usiadłam na środku hali po turecku. Od razu zauważyłam, że nie ma przyłożonej łydki do boku konia. -Młody, łydka do konia! Dzisiaj uczymy go nowego elementu. - No także tego. Szymon spojrzał na Noxla krytycznym wzrokiem jakby miał do czynienia z małym dzieckiem. Chłopaki z tyłu się śmiali. Zaraz ich przelonżuję na Nowiu... Noxle chodził płynnie, nie widziałam żadnych kłopotów z ruchem u niego. Nakazałam woltę. Koń tylko przechylał głowę, zabrakło łydki. Podeszłam do Szymona. -Musisz trzymać tę łydkę także jak skręcasz Szymon. - Przycisnęłam mu nogę do boku konia i pociągnęłam go lekko za wodze. Na hali było cicho, oprócz muzyki nikt nic nie mówił. Noxle posłusznie skręcił. -Teraz to powtórz na literze C – Szymon z zaciętą miną podjechał do wskazanej litery i zrobił woltę. Na początku Syr się buntował, wyszło koślawo. Potem półwolta, czyli zmiana kierunku. Koń się wieszał na wędzidle. ZNOWU BRAK ŁYDKI niech to szlag. Wrzasnęłam Szymonowi o tej łydce. Odburknął mi coś w zamian i już nie był oz tym kłopotów. Nakazałam zakłusowanie w narożniku. Przyłożył łydki i wypchnął Kalosza do przodu. Ogier ruszył galopem, Szymon wpadł w lekkie przerażenie. -Spokojnie, bez nerwów... Odchyl się do tyłu, siedź w siodle i oddawaj, puszczaj wodze. - Brat poszedł za wskazówkami i Noxle wkurzony jak osa kłusował dwa okrążenia na jedną i dwa na drugą. Nakazałam przejście do stepa. Ustępowanie od łydki dzisiaj. Powiedziałam bratu co ma zrobić. Poszedł stepem na ścianę i zrobił półwoltę. Na prostym odcinku trzymał konia prosto. Noxle nastawił uszy, nowy element. Szymon się ucieszył jak zobaczył Noxla skupionego na zadaniu. Potknął się jednak i Szymon się zachwiał w siodle. Potem jednak zakłusowali na ścianie naprzeciwko, ambitna para chciała spróbować w kłusie. Szymon przejechał okrążenie i najechał na półwoltę. Przyłożył łydkę i Nox odrobinę się kiwając przejechał trzy kroki, po czym potknął się, tak, że Szymon się uwiesił na jego szyi. Widziałam, że nic się nie stało, niech sam wróci. I faktycznie, trochę się mieszał, ale wrócił na siodło. Wyprostował się, przyłożył łydkę i jechał dalej kłusem. Zaproponowałam galop na koniec, ale nie chciał. Ja musiałam przegalopować Noxa chociażby jedno koło na obie strony. Szymon dał mi konia i usiadł obok kolegów, którzy patrzeli znudzonym wzrokiem. Wsiadłam na ogiera i jechałam stepem na swoją rozgrzewkę. Słyszałam, ze Noxle umie ruszać galopem ze stępa. Przycisnęłam mocno łydki i oddałam wodze. Puścił się szalonym galopem, trudno było się utrzymać w siodle bez półsiadu... Na jedną stronę starczy ;-; Przekłusowałam go na jedną i drugą, rozstępowanie i poszliśmy do stajni. Szymon rozebrał Noxla i poszliśmy w kierunku Moona. |