ďťż
cranberies
Wstałam. Było ciemno więc spoglądam na zegarek i widzę straszną prawdę. Szósta rano. Trzeba się czymś zająć. Więc weszłam do stajni. Inside podniósł łeb lecz potem znów go obniżył i skubał dalej. Moon nic dawno nie robił paskuda jedna! Wzięłam otworzyłam do niego boks by zobaczyć jak wygląda u niego ściółka. Całkiem niebrudzący koń. Niezamykając boksu poszłam do siodlarni. Zastanawiałam się co porobić. W rezultacie wzięłam tylko szczotki i linkę do prowadzenia. Wślizgnęłam się do boksu konia i zaczęłam czyszczenie. Moon miał mnie w czterech literach i w dalszym ciągu skubał słomę. Do stajni przybył Łukasz.
-Siemka co robimy? -Ja czyszczę.-Podałam mu rękę na przywitanie, lecz on podszedł i przytulanie na misia ^^ -To ja zmienię słomę w boksach. -Oky I zajełam się kuniem dalej. Moon chyba sobie ulubował Łukasza. Puknął mnie pyszczkiem i żarł sobie dalej. Odłożyłam szczotki na bok. Koń lśnił. Grzywę mu by się przydało rozczesać… I zapleść warkocz francuski!! Wzięłam grzebień i rozczesywałam gęstą grzywę ogiera. -ŁUUUUUUKAAASZ! -COOOOOO?! -Chono tutaj. I poprosiłam go o zaplecenie „czegoś w rodzaju warkocza” a sama się zajęłam ogonem. Po czynnościach pielęgnacyjnych, samiec Homo Sapiens sapiens sobie poszedł, a ja wzięłam konia na linkę i poszłam go zaprząc. Na dworze było zimno i mokro. I ciemnawo. Toteż znalazłam bryczkę jednokonną cudem. Moon ładnie się podstawił i zaprzęganie miałam z głowy. Opatuliłąm się ciepłym kocykiem leżącym na bryczce i zrobiło się ciepło. Koń się podstawił i ruszyliśmy na plac wewnątrz toru wyścigowego. Szkapina niemrawo sobie człapała w kółko. Trząsł się. Zaopatrzyłam go i wzięłam z tyłu drugi koc. Zainstalowałam go pod szory i Księżyckowi było już ciepło. Uśmiechnęłam się zadowolona z własnego geniuszu i zakłusowanie. Konik podstawiony jechał ładnym wyciąganym kłusem. Koc mu na szczeście nie zawadzał. Odłożyłam wodze na bok i opatuliłam się kocem mocniej. Wtem, zatrzymałam konia. Moon ostro zahamował, ledwo zaciągnęłam hamulec. Nadchodził Łukasz z Noxlem. -Spodobała mi się ta robota przy warkoczach. Uśmiechnął się i wsiadł na Noxla. Koń miał na sobie tylko derkę i sidepull. A niech Se jadą. Nox miał wsio ładnie zaplecione. Ślicznie. -Poczekaj z nim trochę zara się dołączę do was. Tylko z nim skończę. Dałam znak do kłusa i do galopu. I najechaliśmy w kałużę. Szczęśliwego konia mieć to skarb . Postanowiłam na dziś skończyć. Chwilka stępa i odinstalowałam się z bryczki. Moona wyczepiłam i założyłam jakiś sidepull. Dałam derkę i ruszyliśmy w terenik… |