ďťż
cranberies
Gdy odpoczęłam po bieganiu z Wiarą, postanowiłam pobiegać i z Chmurką. Mała wędrowała już jakiś czas na lonży pod okiem Blacky, gdy przybyłam na halę właśnie sobie żwawo galopowała.
-Heej...dzięki wielkie, nie zwlekłabym się z łóżka, by ją na czas przygotować i jeszcze wylonżować. Pobiegała w obie strony? - Przytuliłam dziewczynę.-Tak, możesz robić co chcesz, a ja lecę do Arizony, przybędziemy tu za jakieś 40 minut...może - Odparła z uśmiechem i oddała mi lonżę. Zaprosiłam kuckę do siebie, zdjęłam kantarek, założyłam prezenterkę, do której dopięłam uwiąz i stęp. Chmurka szła żwawo, lekko kiwając główką na boki, co dodawało jej kucykowości. Postarałam się ją uspokoić. Wymagało to ode mnie trochę fatygi i myślenia, jednak udało się: Mała szła w swoim tempie, bez machającej główki. Kilka drążków na lepsze podnoszenie nóg, drążki na kole, dużo kół, nawet takich, które były dla niej ciasne. Dużo pracować nie trzeba było, więc zatrzymanie. Na początek poprawiamy nogi. Wymagało to ponownego zatrzymania kucki. W końcu ustawiłam ją jak należy. Z kieszeni wyciągnęłam smaczka, ułożyłam sobie na dłoni i wysunęłam ją tak, by srokata wyciągnęła szyjkę jak na pokazie. Jednocześnie trzymałam w tej ręce uwiąz, by przywykła, że na podniesienie ręki z uwiązem wyciąga łebka w ten sposób. Bardzo ładnie. Jeszcze jeden cukierek i stępujemy. Chwila kręcenia i stój. Znów poprawiamy jedną z nóg i szyjka z pomocą cukierka. Bardzo ładnie, więc stęp. Po chwili znów stój. Tym razem musiałam tylko odrobinkę poprawić nóżkę Chmurki, a wystarczyło do tego tylko dotknięcie, klaczka chyba zaczynała kojarzyć. Teraz wyciągnięcie szyjki na sam uwiąz. Udane, bardzo ładne, więc smakołyk. Chwila stępa, potem ostatnie zatrzymanie. Równiutkie, na uniesiony uwiąz poza pokazowa. Sowicie pochwaliłam spryciarę i na dziś kończymy, Zrobiłam tylko dwa koła kłusem, by zobaczyć co trzeba poprawić i puściłam srokatą luzem. Pogoniłam batem do kłusa, następnie do galopu. Klaczka zarżała, bryknęła lekko dwa razy i galopowała płynnie po hali. Chciałam, by się nieco wylatała. Mimo to szybko zakończyłyśmy harce, gdyż klaczka bez zbytniej kondycji, z grubym futrem robiła się mokra. Postępowałam z nią chwilkę w ręku i do stajni. Osuszyłam ją tam, gdzie była mokra, wyczyściłam, odziałam w kantarek i wypuściłam na padok do innych koni. Ruszyła ogromnymi susami przez śnieg, rżąc radośnie. Westchnęłam z ulgą i poszłam szykować sprzęt dla Etosa. dnia Sob 11:34, 08 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy |