ďťż
cranberies
https://picasaweb.google.com/105700727785879560995/20110713?authuser=0&authkey=Gv1sRgCNbdu_no3Y_uXA&feat=directlink
W linku dałam fotki z Augustowa. Może was zdziwić jaki związek ma to miejsce z Warszawą Główną Towarową, ale według mnie ma. Ten ośrodek przez wiele lat gościł kolejarzy z całej Polski i stanowił własność PKP. Byłam mocno zdziwiona kiedy zobaczyłam, że w środku sezonu wszystko zamknięto na kłódki. No cóż ktoś nie dba o majątek stanowiący własność kolei. Podział na spółki nie przynosi korzyści. Podział na spółki nie przynosi korzyści. Przy okazji tragedii pod Szczekocinami w marcu b.r. zaczęła się - jak zawsze przy takich okazjach (ale szkoda, że tylko wtedy) - dyskusja na temat sytuacji na PKP. Podobała mi się pewna ironiczna wypowiedź jakiegoś eksperta (nie pamiętam nazwiska), że sytuacja na kolei niewątpliwie byłaby lepsza, gdyby powołano jeszcze cztery spółki, jedną od szyny lewej, drugą od szyny prawej, trzecią od podkładów i czwartą od słupów Podobała mi się pewna ironiczna wypowiedź jakiegoś eksperta (nie pamiętam nazwiska), że sytuacja na kolei niewątpliwie byłaby lepsza, gdyby powołano jeszcze cztery spółki, jedną od szyny lewej, drugą od szyny prawej, trzecią od podkładów i czwartą od słupów Poprawcie mnie, jeśli jestem w błędzie: jednymi z pierwszych "sprywatyzowanych" kolei w Europie były British Railways. O ile dobrze pamiętam, wkrótce po podziale na drobne rozpoczęła się fala spektakularnych katastrof... Poprawcie mnie, jeśli jestem w błędzie: jednymi z pierwszych "sprywatyzowanych" kolei w Europie były British Railways. O ile dobrze pamiętam, wkrótce po podziale na drobne rozpoczęła się fala spektakularnych katastrof... Dlatego też pozostałe koleje podczas prywatyzacji postanowiły, że pod zarządem państwa pozostaną spółki odpowiedzialne za infrastrukturę kolejową (mam na myśli głównie torowisko wraz z urządzeniami SRK). Zacznijmy od tego dlaczego i po co podzielono PKP? Czyli trzeba znów wrócić do PRL-u żebyśmy mogli zrozumieć pewne zmiany. Struktura organizacyjna w/w przedsiębiorstwa była nadmiernie rozbudowana, a powodem tego było fikcyjne tworzenie stanowisk urzędniczych najwyższego szczebla czyli w ministerstwie, 8 dyrekcjach, kilkudziesięciu Oddziałach (później nazwanych też dyrekcjami).Pamiętajmy ,że był czas gdy tato dyrektor tworzył stanowisko pracy dla syna i innych członków rodziny czyli następowała sytuacja w której stanowisko było tworzone dla konkretnego człowieka często nie znającego pracy na PKP. Po przemianach ustrojowych rozpoczęto reformę PKP począwszy od najniższych szczebli kolejowej drabiny czyli od likwidacji, sprzątaczek, manewrowych, ustawiaczy, kasjerek itd... tzw "góra" trzymała się dzielnie jeszcze przez kilka lat. W międzyczasie ludzie którzy byli dobrze przygotowani do pracy odchodzili na emerytury pozostawiając swój nieprzygotowany narybek. Bałagan na PKP i złe zarządzanie spowodowało rozwój transportu samochodowego który okazał się tańszy i wygodniejszy dla przedsiębiorstw. Podczas podziału ważniejsze były stołki niż dobro firmy. Prezesami spółek zostali po części ludzie którzy nie znali zasad funkcjonowania przedsiębiorstwa i póki mieli kadrę pracowniczą wyszkoloną w latach PRL-u wszystko jakoś funkcjonowało. W chwili obecnej miejsca tych ludzi zajmują młodzi pracownicy bez odpowiedniego wykształcenia, kursów, szkoleń itd... I to się mści. Kolejną istotną sprawą jest to, że prezesi spółek nie rozumieją wzajemnego uzależnienia. Temat rzeka.... ale najistotniejsze jest to, że można było podzielić PKP na przewozy osobowe i towarowe, zostawić jedną ogólnopolską dyrekcję , zmniejszyć biurokrację poprzez likwidację stanowisk urzędniczych na rzecz służby wykonawczej i kolej miałby się całkiem nieźle. Obecny "rozpiździaj" spowodował to że likwiduje się stacje strategiczne typu WGT i w przypadku jakiegokolwiek ataku terrorystycznego lub innego Warszawa jest odcięta. Co przy tak bzdurnych posunięciach robią władze wojskowe? To woła o pomstę do nieba! Czy ktoś z rządzących zajrzał chociaż raz do map!!! Słyszę że w miejscu stacji ma wkrótce powstać osiedle. Czasem odnoszę wrażenie, że ja żyję w jakimś matriksie i to się nie dzieje naprawdę. Poprawcie mnie, jeśli jestem w błędzie: jednymi z pierwszych "sprywatyzowanych" kolei w Europie były British Railways. O ile dobrze pamiętam, wkrótce po podziale na drobne rozpoczęła się fala spektakularnych katastrof... Dodam do tego jeszcze tło polityczno-historyczne. Nie wiem czy pamiętacie, że największa fala prywatyzacji w Wielkiej Brytanii nastąpiła za rządów Margaret Thatcher. Sprywatyzowano wtedy praktycznie wszystko za wyjątkiem... właśnie kolei. Po wyborach w 1992 roku rozpoczęła się prywatyzacja także tego sektora. Ogromnym przeciwnikiem prywatyzacji BR był konserwatywny polityk Robert Adley, miłośnik kolei, pasjonat lokomotyw parowych. Nie chciano go jednak słuchać, bo zarzucono mu, że kieruje się bardziej sentymentem niż zdrowym rozsądkiem. John Major (to na jego rzecz straciła stanowisko Margaret Thacher) także chciał raczej "łagodniejszej" prywatyzacji, optując za powrotem do tzw. "wielkiej czwórki" ale Ministerstwo Skarbu, będące pod wpływem liberalnego Instytutu Adama Smitha wymogło całkowitą prywatyzację kolei. Podzielono sieć kolejową na wiele franczyz, a ustawa z 1993 roku spowodowała wyodrębnienie z BRB około 100 niezależnych przedsiębiorstw. Prywatyzacja okazała się jedną wielką klapą i stała się chyba najważniejszym powodem klęski Johna Majora w wyborach z 1997 roku. Wiadomo bowiem jakim kryterium kierowały się spółki Tak jak pisał Kuba, spowodowało to kilka tragicznych w skutkach katastrof. Ale spójrzmy na Niemcy i Francję. Tam dominuje zupełnie inny model, w którym kolej wciąż należy do państwa. Wydaje mi się, że taki model i u nas sprawdziłby się lepiej. W Polsce do katastrof kolejowych na szczęście tak często nie dochodzi, ale w ostatnich latach mieliśmy ich jednak za dużo. Wspomniana katastrofa pod Szczekocinami, tak jak już pisałem wcześniej, wywołała dyskusję o stanie Polskich Kolei. Nie sposób nie łączyć tego z polityką. Dlaczego obecny rząd powierzył stanowisko szefa Urzędu Transportu Kolejowego 32-letniemu prawnikowi, który nie dość, że z kolejnictwem nie miał nigdy nic wspólnego, to jeszcze sam przyznał, że w ogóle się na kolei nie zna i prosi o pomoc swoich pracowników. Pamiętam jak zareagował wtedy na to poseł Jerzy Polaczek (którego nota bene uważam za 100 razy lepszego ministra transportu niż Sławomiara Nowaka). Zacytuję: "Pytanie o stan infrastruktury musi brzmieć dramatycznie. Kolej to system naczyń połączonych. W końcu któreś tam niedopatrzenie może się skończyć wielką katastrofą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Powierzanie kolejnictwa ludziom nieodpowiedzialnym to dawanie zapałek dzieciom do zabawy." Uwaga, słowa te zostały napisane w grudniu 2010 roku. w marcu 2012 doszło do katastrofy pod Szczekocinami, zresztą nie pierwszej bo wcześniej były chociażby Baby pod Piotrkowem Trybunalskim. Jakubie, jeśli uznasz, że za daleko się posunąłem, to wytnij co trzeba i daj ostrzeżenie. A, przypomniała mi się jeszcze inna wypowiedź pokazująca absurd parcelacji PKP, którą usłyszałem kiedyś w radiowej Trójce. O ile dobrze pamiętam żartowano wtedy, że PLK podzieli się wkrótce na PKP Polskie Podkłady Kolejowe, PKP Polskie Szyny Kolejowe i bodajże PKP Polskie Śruby Kolejowe. Pozdrawiam |