ďťż

[24.01.15] Nauka reakcji na sygnały i opanowanie galopu.

cranberies
Weszłam do siodlarni i zabrałam cały sprzęt dla konia. Jokera nie było w boksie więc poszłam do niego na pastwisko gdzie przywitał mnie głośnym rżeniem. Wyczyściłam, osiodłałam- cieszyłam się, że Pride już się tak nie wierci przy pielęgnacyjnych czynnościach.
Na maneżu wsiadłam swobodnie i zaskoczona byłam, że młody jest tak spokojny, ogólnie od jakiegoś czasu myślałam, że trudniej będzie go przyzwyczaić do siodła, żę będzie bardzo niegrzeczny i że generalnie tego nie przeżyje. Jak sie okazuje nie taki diabeł straszny jak go malują.
Wsiadłam, poklepałam konia i zaczeliśmy stępować. Ćwiczyłam z nim stój-stęp-stój-stęp i tak w kółko przez kilkanaście minut. Nasze stępy są dość długie, ale wole mieć później pod kontrolą Jokera. Przeszliśmy do kłusa, joker bardzo łądnie reagował. Zaczęłam skracać coraz to bardziej wodze, bo dotychczas jeździłam na dość luźnej. Koń nie miał z tym problemu, więc chwaliłam go. W każdym narożniku robiłam wolty, robiłam ćwiczenia np. na dłuższej ścianie dodajemy do kłusa, na krótszej skracamy. Pride to łapał, więc nie było problemu. Znów ćwiczyłam przejścia. Największy problem jest ze stój do kłusa lub z kłusa do niższego chodu. Joker ani myśli by się zatrzymywać, więc wyrywa mi wodze. Ja w takich momentach ściskałam go bardziej dosiadem i łydkami. Takie ćwiczenia zajeły nam prawie cały trening. Dzisiaj skupiałam sie na przejściach i na tym, by Joker analizował wszystkie moje sygnały. Nie był to najciekawszy trening, bo były tylko przejścia, wolty, z którym już po jakimś czasie nie było wielkiego problemu. Joker coraz mniej się "płoszył", mniej wyrywał, skupiał się na mnie, nie myślał o tym aby się buntować. Cieszyło mnie to i za każde dobrze wykonane zadanie był chwalony. Oczywiście nie było idealnie, bo kłus nie zawsze był równy, czasem Joker biegał jak w bryczce, ja nie nadążałam z anglezowaniem. Czasem było też tak, że ogier biegał z głową uniesioną w chmury, mimo, że sam w sobie potrafił się ustawić i angażować. Oczywiście pomiędzy ćwiczeniami był stęp, aby koń odsapnął chwile. Wjechałam na ścianę i przygotowałam konia do kłusa. Tym razem bez żadnych ćwiczeń, tylko jeździliśmy. Zrobiłam kilka takich kółęk i w jednym z narożników wbiłam się w siodło i dałam sygnał do galopu. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo Joker jest czuły na łydki i ruszyliśmy galopem. Był dość szybki, ale tym razem miałam kontrolę nad Jokerem i reagował chociażby na ściśnięcie wodzy. Oczywiście nie sprowadzałam go do ujeżdżeniowego galopu, ale pozwalałam mu się wyszaleć, aby sam z treningu był zadowolony. Miałam nad nim kontrole i to mnie cieszyło. Zrobiliśmy dużą woltę przez połowę ujeżdżalni i zrobiliśmy taki kilka razy z dwóch stron. Był momenty gdy Joker nie koniecznie chciał skręcać, ale mimo wszystko było dobrze. Przejście do kłusa, pochwaliłam go. Chwila kłusa, stępa i na drugą strone to samo. Ogólnie było w porządku, ale Joker ani myślał by się zatrzymać, także wyszło nam jedno nadprogramowe superszybkie kółko. Potem już do końca stępowaliśmy razem. Wygłaskałam, wyklepałam i zsiadłam. Poszłam z nim do stajni, rozsiodłałam, sprawdziłam kopyta i zostawiłam w boksie, bo zbliżała się pora karmienia. Posprzątalam po sobie, pożegnałam się i wróciłam do domu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies