ďťż

19.10.14: Przygotowanie do MR - Parkur kl.L (szybkość)

cranberies
Wypadałoby się przygotować do mistrzostw rysuala... Z rana ustawiłam kolorowy parkur na maneżu, do tego jedną przeszkodę na rozprężenie i ruszyłam do koni. Na pierwszy ogień poszła Gracja, która zaczęła już nieźle zarastać zimową sierścią. Migiem wyprowadziłam ją z boksu, wyczyściłam dokładnie bez najmniejszych problemów, ubrałam w komplet ochraniaczy, czaprak, futerko, siodło i ogłowie, następnie zabrałam na maneż.

Po podciągnięciu popręgu wsiadłam i ruszyłyśmy aktywnym stępem na luźnej wodzy. Gracja z zainteresowaniem, ale bez lęku przyglądała się wygrzebanym kolorowym deskom, podmurówkom czy drągom, z czasem oswajając się z nimi i rozluźniając. Pokręciłyśmy się po maneżu sprawdzając reakcję na dosiad, czy kontakt działa jak powinien i nie ma jakiś problemów na drodze, a po 10 minutach pracy w stępie sprawdziłam popręg i kłus. Najpierw na luźniejszych wodzach, aktywnie do przodu, by się obudzić. Gracjucha z ochotą sobie tak pobiegała, szła dziś chętnie do przodu, trochę wręcz zanadto, ale póki mam kontrolę to jest ok. Po takim początku nabrałam wodze na kontakt i pozbierałam siwkę do kupy. Zwolniłyśmy nieco, idąc w jakość kłusa, utrzymując go jednak w dziale chodów aktywnych i dość energicznych. Robiłam wiele zmian kierunków i kół, wpierw dużych, po 20 m, z czasem coraz ciaśniejszych, włączając w pracę przejścia do stępa bądź stój. Klacz pomimo lekkiego parcia do przodu była dziś skrętna, na ogół nie traciła rytmu i nieco niechętnie, ale poprawnie odpowiadała na moje pomoce do przejść w dół. Po rozgrzewce w kłusie chwila odsapki i galop. Najpierw zagalopowania na 3-4 fule w obu kierunkach, potem po parę okrążeń. Sam galop aktywny, szybki, obszerny. Nie cackałam się i dałam się siwej rozgalopować już na początku. Nie patrzyłam na ustawienie etc, miała po prostu iść do przodu, energicznie, dość szybko, ale nie płasko. Siwa z początku niosła głowę dość wysoko, z czasem jednak, jak się rozgalopowała na obie strony sama z siebie zaokrągliła szyję i przeszła do ustawienia, w którym na codzień pracowałyśmy, przy okazji poprawiając swój galop. Od razu, z marszu najechałam na rozprężeniową kopertę 50 cm i jeden ładny, okrągły skok, lądowanie na drugą nogę i z drugiego najazdu. Ostatnie dwie fule pojechałam mocniej do przodu by odskok nie wypadł za daleko, utrzymałam jednak podniesiony galop kucki, dzięki czemu poszła ładnym, okrągłym, pełnym skokiem. Po przeszkodzie zmiana nogi, jeszcze jeden skok i koperta zmienia się w stacjonatę 80 cm. Dałam siwej chwilę odsapnąć i jazda. Oddałyśmy dwa skoki i stacjonata rośnie do metra. Gracja bardzo fajnie dziś skakała, a co najlepsze, sama z siebie ostatnie fule robiła dużo okrąglejsze, niemalże skacząc niewidzialne przeszkody, dzięki czemu miała naprawdę dużo siły, z której mogła się wybić. Nad metrówką śmigała bez pudła, nawet jak na próbę najechałam w mocnym, rozgrywkowym galopie. Przeszłam do stępa i dałam walijce odetchnąć, przy okazji przypominając sobie parkur:
1.stacjonata 100 cm
2/3. linia`stacjonata z deską 100 cm - 8 fuli - okser 100 x 100
4a/b: szereg: okser 100 x 100 - fula - stacjonata 100 cm
5. triplebarre 80/90/100
6/7. linia: pijany okser 100 x 90 - 4 fule - stacjonata z rowem 105 cm
8a/b. szereg: stacjonata 100 cm - 2 fule - okser z desek 100 x 100
9. mur 100 cm
10. (joker) stacjonata z jednego drąga 100 cm lub wachlarz 110 cm
Kiedy siwa wyraźnie odetchnęła nabrałam wodze i zagalopowałam. Dla dobrego startu odpaliłyśmy turbo na jedno okrążenie wokół parkuru i zaczynamy. Jazda jak w typowej szybkościówce - ile fabryka dała, ale tak, by się jednak wyrabiać na zakrętach i nie zrzucać. Gracja zasuwała równo, jednak widząc przeszkody posłusznie się wycoywała, zaokrąglając galop. Fulę miała obszerną, dlatego po czystym skoku przez jedynkę, dwójkę musiałam ją mocniej przytrzymać, by nie wbić się w oksera. Wysadziła nad nim do góry, po czym zawracamy niemalże na zadzie i zasuwamy do szeregu. Szybko zaczęłam ją wycofywać, by pasowało i hop-fula-hop. Do górnego drąga stacjonaty robiło się blisko, bo siwa opuściła lekko nogi, na szczęście nawet się nie zakołysał na kłódkach. Podczas skoku zmieniłyśmy nogę i dużym łukiem do tripla. Tu znowu pogoniłyśmy i lekkie wycofanie na cztery fule przed, potem akuratny skok, super wyciągnięty, lądowanie na lewo i wyjeżdżamy na przekątną, gdzie czeka na nas linia. Gracja zaczęła wycofywać się widząc pijanego oksera (nie gościł zbyt często na naszych domowych parkurach), ale dopchnęłam ją łydką i odbiła się mocno, oddając naprawdę duży jak na kucyka jej gabarytów skok. Po lądowaniu od razu wyraźne posłanie do przodu, bo stacjonata z rowem też ma tendencję do hamowania koni. Cmoknęłam na dwóch ostatnich fulach, mocno docisnęłam łydką na odskoku i leeeciiiimyyy. Gracja postanowiła, że skoro już ma to skakać, to wywali do góry ile może (czyli jakieś... 130?) po czym tuż po lądowaniu zacznie uciekać. Wykorzystałam to i galopując w zawrotnym tempie ścięłam wszelkie łuki do wykonania i najechałam na drugi szereg, który stał wzdłuż długiej ściany. Tu kucka bardzo słusznie się wycofała, na co jej pozwoliłam i wjeżdżamy w szereg. Przytrzymałam ją mocniej przed stacjonatą, by na pewno nie strąciła i spokojniej, ale dalej zwarte i gotowe najechałyśmy na oksera. Ładny, okrągły skok i jazda dalej. Skręciłam w prawo i niemal od razu wyrósł przed nami murek. Siwa łypnęła na niego lekko i odbiła się, nawet go nie muskając. Wylądowałyśmy na prawo i po ostrym zakręcie mniej szaleńczo dojeżdżamy do jednego z jokerów. Tym razem wybrałam wachlarz. Gracja miała oczy na niego, jednak nie dałam jej się wahać. Mocno dojeżdżając w łydkach, trzymając na kontakcie i do tego lekko motywując palcatem na łopatce podprowadziłam ją dokładnie do przeszkody i na samym odskoku mocno przyłożyłam łydki, cmokając. Siwa odbiła się mocno i na czysto pokonała przeszkodę, nurkując jednak, by mieć pewność, że nie pogryzie w nogi. Po skoku dzida do przodu i pochwała, do stępa. Wyklepałam kuckę i sprawdziłam czas. Byłyśmy naprawdę dużo przed normą, ale i tak jechałam dość asekuracyjnie. Po nabraniu sił postanowiłam pojechać jeszcze raz. Tempo galopu obrałam mniej-więcej to samo, jedynie mniej wycofywałam kuckę przed przeszkodą i robiłam ciaśniejsze zakręty bez utraty rytmu. Gracja fajnie się prowadziła, była dokładna, zwarta i bardzo szybka. Raz musnęła drąga stacjonaty w szeregu, jednak parkur przejechałyśmy na czysto. W ramach jokera wybrałam tym razem stacjonatę z jednego drąga, do której to byłyśmy przyzwyczajone i udało mi się odpowiednio nas przypilnować, dzięki czemu kucka oddała ładny, wysoki skok kończąc drugi parkur na czysto. Znowu dzida po lądowaniu i puszczamy wodze, pochwała.
Zadowolona wyklepałam ją i dałam wolność wyboru chodu. Przegalopowała pół okrążenia i przeszła do kłusa. Tu przetrzymałam ją trochę dłużej, by unormowała oddech i dopiero do stępa. Popuściłam popręg i akurat na maneż wjechała Zuzka na Novej, więc podjechałam do niej i zaczęłam rozmowę. Gadając o różnych rysualowych sprawach, w tym różnych ciekawych plotkach postępowałyśmy wspolnie przez 15 min, po czym ja postanowiłam wracać do stajni, wszak czekała mnie jeszcze praca z Lithium. Pożegnałam się chwilowo z Zuz i ruszyłam do "domu".

Przed boksem siwki zsiadłam, od razu zdjęłam jej siodło, ogłowie, ochraniacze i na kantarze zabrałam na myjkę. Schłodziłam jej nogi, umyłam i wysmarowałam kopytka, następnie zaprowadziłam pod siodlarnię, z której wygrzebałam polarówkę i przykryłam nią mokrą od potu klacz. Trzeba dbać o zdrowie ulubieńców, a dni coraz chłodniejsze. W końcu odstawiłam ją do boksu i ruszyłam zająć się Lith.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies