ďťż

Skoki - Parkur L/L1 i początki P-tki

cranberies
Postanowiłam skorzystać niejako z sprzyjającej pogody i pokicać trochę na siwej. Klaczucha dobrze się sprawowała na metrówkach, to możemy zacząć oswajać się z magicznymi 110 cm. Po przytarganiu sprzętu wyciągnęłam miśkę przed boks, uwiązałam i wyczyściłam dokładnie, po czym osiołałam. Wsiadłam z przysłowiowego "stołeczka" tj paki i stępem na luźnej wodzy skierowałam ją ku maneżowi. Słońce nieźle grzało, ale wiedziałam, że damy radę.

Pierwsze 5 minut pozwoliłam siwej chodzić gdzie chce i jak chce, byleby energicznie. Ale o to nie trzeba jej prosić. gdy czas minął stopniowo nabierając wodze doprowadzałam ją do ładu. Przyszło nam to bardzo łatwo, jako iż siwa była moim zdaniem koniem dobrze zrobionym jeśli chodzi o ujeżdżenie. Powyginałam ją lekko na woltach, pojeździłam w obu kierunkach, zrobiłam ze 2 zatrzymania i czas na kłus.
Sprawdziłam popręg, ruszyłam stępem, skupiłam uwagę Scarletki na sobie i ruszyłam kłusem. Siwa szła energicznie, do przodu, nieco sztywna ale chwila pracy na kołach, ósemkach itp i po sprawie. Była bardzo elastyczna, zrównoważona i chętna do współpracy. Porobiłam parę przejść, pomęczyłam kłus ćwiczebny (trzeba zrzucić zbędne kilogramy po majówce!) i trochę roboty na podwyższonych drążkach. Lady S spisywała się bardzo dobrze, nie pukała, nie wariowała, szła równo i spokojnie jak na doświadczonego konia przystało. Przyszedł czas na galop.
Usiadłam w siodło, wjechałam na koło i zagalopowałam. Płynne przejście w okrągły, rytmiczny i lekko skrócony galop. Poczułam jak siwucha ciągnie łepetynkę delikatnie w dół. Zrobiłam jedno koło, potem 4 okrążenia i przekątną ze zmianą nogi przez kłus. Wystarczała jedna półparada, by doprowadzić folblutkę do ładu. Delikatnie dojeżdżałam ją do wędzidła, zachęcałam do nieco obszerniejszej fuli, a po zrobieniu 4 okrążeń zmieniłam nogę przez stęp i parę dodań na przemian z skróceniami. Bardzo fajnie, więc lotna i w drugą stronę. Jedno spięcie, bo siwa wystraszyła sę siatki i wypruła do przodu, potem jednak dość szybko doszłyśmy do ładu. Przejechałam sobie drążki na skok-wyskok i 3 fule w obie strony po 3 razy i chwila stępa, bo panował straszny skwar.
Zaczynamy skoki. Zagalopowałam w lewo i nakierowałam siwą na podmurówkę 60 cm. Spokojny, prosty najazd, bliskie podejście i ładny, lekki podskoczek. Zataczamy ładny okrąg i ponownie skaczemy podmurówkę. Troszkę daleko, ale na takich wysokościach to nie problem. W locie zmieniłam nogę na prawą i jedziemy. Bliskie podejście spokojnym tempem, ładny, lekki skok i zawijamy. Najechałam dość chamsko, po skosie, ale dałyśmy radę i wyprostowanie, 4 fule do deski mierzącej 80 cm. Równe tempo, lekkie przytrzymanie kobyłki i hop, po krzyku. Jedziemy tą linię jeszcze raz z prawej nogi, potem z lewej i stajenny nad podmurówką zawiesza na wysokości 100 cm jednego, pasiastego drąga. Galopując w lewo najechałam na linię w przeciwnym kierunku. Najpierw deska, potem podmurówka z drągiem. Wyszło nam dość daleko, ale po skoku pchnęłam siwkę do przodu i zgrabnie wyszłyśmy z opresji. Wylądowałam na lewo i najechałam ponownie, troszkę bardziej skracając fulę folblutki przed pierwszym skokiem. Hop, cztery fule i bardzo ładny, zabaskilowany sus nad podmurówką. Pochwała, do stępa na sekundkę. Poinstruowałam stajennego w sprawie paru przeszkód, następnie zagalopowałam w prawo i skierowałam kroki siwki ku okserowi 100 x 100 z drągiem na dwie fule przed. Czułam jak miśka ciągnie do przeszkody, więc skróciłam trochę wodze i poprosiłam ją o spokojniejszy galop. Dobrze wcelowałam do drąga, potem ciasno do oksera, ale skubana kobyła pokonała przeszkodę na czysto. Po skoku zatrzymałam ją gwałtownie, odczekałam chwilę i zagalopowałam w lewo. Jedziemy oksera. Mocniejszy kontakt i tym razem pasowało jak ulał. Pochwała dla konia i stajenny podniósł drugi człon przeszkody na wysokość 110 cm. Zmieniłam nogę na prawą i jedziemy. Spokojnie, równiutko, okrąglutko i pach, po wszystkim. Siwa oddała bardzo ładny, płynny i pełen swobodny skok, a wysokość przeszkody zdawała się nie robić na niej większego wrażenia (przeszkoda to przeszkoda, a wysokość nie ważna). Poklepałam ją i chwila stępa, planujemy parkurek.
1. okser 110 x 100
2. szereg: fala 105 (2 fule) fala 105
3. mur 100
4. bramka 105
5. linia: podmurówka 100 (4 fule) deska 105
6. stacjonata 110
7. "rów z wodą" (folia + stacjonata) 90 x 120
Parkur dość ubogi jeśli chodzi o ilość przeszkód, ale bogaty jeśli chodzi o barwy i nowe elementy, czyli coś w sam raz dla nas. Dwie przeszkody ustawione były na 110, bo co za różnica. Skróciłam wodze na normlny kontakt, zatrzymałam siwkę i ukłoniłam się, jak na zawodach. Jeden delikatny sygnał i już galopujemy w prawo, po łuku jedziemy na oksera, którego kicałyśmy przed sekundą. Tym razem jednak nie było pomocy pod postacią wskazówki. Siwa posłusznie oddała mi batutę i z ogromnym zaangażowaniem pokonała przeszkodę, wybijając się we właściwym punkcie. Wyciągnęła szyję, a ja podążyłam ręką, następnie wycofałam się i miękko wylądowałyśmy na prawą nogę. Przejechałyśmy wzdłuż ściany, mijając jedną z przeszkód i zawijamy na szereg ustawiony równolegle do długiej ściany. Ostatnią fulę zrobiłyśmy dużo większą, by wpasować się z odskokiem do pierwszego członu mimo obiekcji siwej, potem z kolei zamknęłam ją w pomocach i piękne, dwie okrąglutkie fule do drugiego członu i hop, po krzyku. Klepnęłam Scary w nagrodę i już mamy mur. Najeżdżamy na sam środek, równym, optymalnym tempem i hop, bardzo ładnie. Jedziemy na wprost, po czym dość ostry zakręt w prawo i po dwóch fulach przytup, z którego narodził się ogromny sus przez bramkę. Siwa poszybowała jak nad 125, baskilując i starając się jak tylko mogła, byleby nie zrzucić. Udało się. Pochwała dla konia, zmiana nogi i spokojnym, dużym łukiem zawijamy na linię, poczynając od podmurówki. Dobrze uplasowałam odskok, siwa się mnie posłuchała i ładnie pokonała przeszkodę. Wykonałyśmy 4 równe fule i hop, lekki lot nad deseczką z całkiem ładnym baskilem i ładnym zabraniem wszystkich nóg. Galopując w lewo wykonałam średniej wielkości zakręt o 180°, troszkę mocniejszy galop ku stacjonacie 110 cm. Odskok wypadł trochę daleko, ale dociągnęłyśmy na zupełnym luzie i już po chwili galopowałyśmy ku ostatniej przeszkodzie. Dałam siwej wyraźny sygnał do wydłużenia fuli i delikatnie operując wcelowałam z odskokiem tak, że spokojnie zdołałyśmy pokonać przeszkodę, mimo iż czułam, jak kobyłka kombinuje i delikatnie pływa na boki. Poklepałam ją, dałam luźną wodzę i przegalopowałam parę kółek w obie strony.
Przeszłam do kłusa, rozkłusowałam w 5 minut i stępowałam, póki jej oddech się nie unormował. Poczłapałyśmy trochę po jednym z trawiastych padoków, bo nie ma sensu się gnieść na placu, następnie wróciłyśmy do stajni.

Rozsiodłałam Lady S, na myjce obmyłam z potu i innych brudów, po czym oddałam w ręce Filipa, który dostał nakaz zabrania jej na trawę i wypasania, póki nie wyschnie. Ja zaś poleciałam dalej, będąc jak zwykle zabiegana niczym chomik w kołowrotku. dnia Nie 16:06, 06 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies