ďťż
cranberies
Postanowiłam odwiedzic z Łukaszem centralkę. Zapisałam Jakuba na zawody, to trzeba trochę na nie potrenować! Chłopak pomaszerował zrobić nam jakiś tor, a ja podeszłam do tego lenia. Koń jak usłyszał mój głos wyciągnął łeb zza drzwi boksu i machnął nim. Uśmiechnęłam się, poznaje mnie! Pogłaskałam go i poszłam po szczotki i sprzęt. Wyczyściłam go i poszliśmy na halę.
Tam zastaliśmy śmiesznie łatwy tor. 1. Krzyżak 50cm 2. Stacjonatka 60cm 3. Szereg stacjonaty 50cm na 2 fule 4. Krzyżak 65cm 5. Okser 50cm Może mi się koń w końcu ożywi. Wsiadłam na niego ze stołka, no bo jak inaczej i zaczęliśmy stęp. Koń wyraźnie się ożywił i szedł trochę żwawiej, co jakiś czas się obracał na jakąś przeszkodę. Miałam w razie czego bat w ręku, ale coś mi mówiło, że nie będzie potrzebny. Zrobiłam woltę. Na poprzednim treningu Julia go porządnie nakręciła i już ładni ewolty wychodziły. Po zmianie kierunku i jednej wolcie do kłusa. W kłusie również wolta i pokręciliśmy się między przeszkodami. Kiedy koń już się rozkręcił i skupił na pracy zebrałam go i tak jeździliśmy naokoło często zmieniając różnie kierunek. Po paru minutach najechałam na krzyżak. Koń podniósł łeb i zastrzygł uszami. Chciał galopować, ale nic z tego mój drogi. Przytrzymałam go trochę i hop. Skok miał śmieszny, taki mięciutki. Co innego niż Incognito. Poklepałam go i najechałam krzyżak na drugą nogę. ładny skok, znów go pochwaliłam i najechałam na stacjonatkę. Zawahał się trochę i czułam, że nie skoczy jednak dałam mocniej łydki i trochę ze złym odskokiem, ale jak na Kubę to ładny skok był. Tym razem nie poklepałam ale od razu się skierowałam galopem na szereg. Ziemniak jechał w dobrym tempie, jednak przed przeszkodą rwał do przodu, co w szeregu poskutkowało zdemolowaniem drugiej przeszkody. Niezadowolona z tego pojechałam na krzyżak. Dałam mocną łydkę i skoczyliśmy z niewielkim zapasem. Poklepałam zasłużenie i najazd na okser. Cmokałam, żeby podkręcił trochę tempo bo nie wyrobimy. Takiego susa się nie spodziewałam. Na szerokość umie skoczyć. Poklepałam go i pochwaliłam głosem i do kłusa. W kłusie dałam mu luźną wodzę, chciał chłopak pogalopować, ale nie dzisiaj. Później do stępa na popręgu luźniejszym o dwie dziury. Napracował się dzisiaj. Poszliśmy sobie na dwór połazić po placu, było dość ślisko ale koń stąpał pewnie. Po odpoczynku na świeżym powietrzu wróciliśmy do stajni. Posprzątałam po sobie i dałam koniowi kosteczkę cukru. Zadowolony z siebie spałaszował smakołyk i poszedł w kąt. Dałam mu spokój i z Łukaszem pojechaliśmy w długą. |