ďťż
cranberies
Pozwoliłam sobie zrelacjonować wam książkę, którą dorwałam ostatnio w swoje łapki.
"Pełna akcji książka, w której historia miesza się z wątkiem miłosnym i fantastyką, tworząc porywającą powieść." "Trzynastowieczne Prusy. Toczy się bezwzględna wojna między Kościołem a poganami. Wilkołaczyca Lilia była potrzebna zakonnikom, dopóki stanowiła posłuszne narzędzie w tej walce. Gdy postanowiła zerwać z krwawym rzemiosłem, Kościół zaczął tropić ją jak wściekłe zwierzę." "S.A. Swann napisał wciągającą powieść fantasy o rycerzach zakonu krzyżackiego i wielkiej Północnej Krucjacie, dziejącą się w mało znanym okresie historii, pośród lasów Prus i Litwy. Żywa i instynktowna, mroczna i rozkoszna." - George R.R. Martin Dobra, przyznaję. Przepisałam to z okładki książki. A teraz dodam coś od siebie. Historia naprawdę wciągająca, krwawa i brutalna. Zahaczająca częściowo o polskie ziemie. Szczegółowo opisane krzyżackie wyprawy, pobudzają wyobraźnię, a w moim przypadku, wywołały także nienawiść. Mamy wilkołaczycę Lilię, całkowicie oddaną i posłuszną jednemu z zakonnych braci. Erhard von Stendal wyszkolił ją, zaopiekował się i nagradzał za dobrze wykonane misje. W wieku siedemnastu lat zamknięta w celi w Johannisburgu, korzysta z okazji, ucieka i ukrywa się w lesie. W tym momencie pojawia się osiemnastoletni mężczyzna, który spieszy z pomocą zagubionej i nagiej dziewczynie. Uldolf zabiera ją do domu, opiekuje się nią i ukrywa przed zakonnymi braćmi, którzy namiętnie przeszukują okolice. Między tą dwójką rozkwita bezgraniczna miłość. Wygląda znajomo? Zwykły śmiertelnik i obdarzona zaskakującą mocą kobieta. Ale tu zaczyna się prawdziwy cyrk. Lilia w wieku dziewięciu lat, stała się maszyną do zabijania. Zabierana na krucjaty, mordowała pogan i posłusznie wracała do swojego pana, którego nazywała własnym Bogiem. Wierzyła, że jest tylko zwierzęciem, narzędziem przynoszącym śmierć. I tylko Uldolf był w stanie zmienić jej spojrzenie na świat. Stał się jedyną stabilną rzeczą w jej życiu. Ulfe natomiast nie jest bohaterem. Osierocony i przygarnięty przez wuja i jego rodzinę, ciężko pracuje na roli i obrabia zwierzęce skóry. Jak na jednorękiego chłopaka ze wsi, radzi sobie wyśmienicie. Jednak czarna i złowroga przeszłość wisi nad tą dwójką i powoli boleśnie wkracza w ich życie. Okazuje się, że znają się dłużej niż początkowo przypuszczali. Do tego dochodzi rządny władzy i ziemi biskup Cecillo ze swoją świtą oraz rycerze zakonni, którzy ze wszystkich sił starają się odnaleźć uciekinierkę. Papież wydał na nią wyrok śmierci, ze względu na szatańskie pochodzenie, do tego biskup Cecillo poszukuje nieistniejącego buntu pogan przeciwko Bogu i jego wysłannikom. Na ziemiach Pruskich dochodzi do masakrycznego rozlewu krwi... Książka przypadła mi do gustu, choć dość sceptycznie do niej podchodziłam. Opisy działania Krzyżackiego Zakonu są trochę męczące, zwłaszcza, gdy chce się poznać przykrą prawdę o bohaterach, ale dają do myślenia. Wydaje mi się, że autor doskonale wiedział, co robi, umieszczając bohaterów w trzynastowiecznych Prusach. Po przeczytaniu "Wilczego Miotu" jeszcze bardziej zapałałam nienawiścią do księży, biskupów i chrześcijańskiej religii. Ale to tylko moje nędzne odczucia. Każdy przecież inaczej reaguje, prawda? To by było na tyle, jeśli chodzi o tę pozycję. Jakieś pytania ? W tym momencie pojawia się osiemnastoletni mężczyzna, Po przeczytaniu "Wilczego Miotu" jeszcze bardziej zapałałam nienawiścią do księży, biskupów i chrześcijańskiej religii. A co ma beletrystyka do religii? Aduu, naprawdę wierzysz, że jak autor napisał, że tak było, to tak było? 1. Beletrystyka ma być ciekawa i wciągająca, nie musi się zgadzać z prawdą historyczną, nawet jeśli na niej bazuje. 2. Jeżeli bazuje na prawdzie historycznej, to ma być prawdopodobna, a nie prawdziwa (a to naprawdę duża różnica) 3. Ile książek (naukowych) o krzyżakach przeczytałaś? Co wiesz na temat stosunku Kościoła do zakonu krzyżackiego? Bo jeśli myślisz, że Kościół popierał/inspirował wszystkie działania zakonu, to jesteś w błędzie. Tak samo, jeśli myślisz, że krzyżacy to zło wcielone (choć swoje na sumieniu mają, to prawda). Już chyba o tym kiedyś pisałam, ale napisze jeszcze raz (to taka ogólna refleksja, co prawda zainspirowana Twoimi słowami Aduu, ale nie skierowana bezpośrednio do Ciebie czy tylko do Ciebie ) - nie rozumiem kompletnie jak ludzie mogą to, co jest napisane w książkach beletrystycznych (których celem przecież nie jest dostarczenie informacji, a rozrywki) traktować jako prawdę absolutną i pozwalać by ta wpływała na ich życie/stosunek do czegoś, zanim tak naprawdę sprawdzą, o co tak naprawdę chodzi i czy to, co zostało przez kogośtam napisane jest zgodne z prawdą/obecnym stanem wiedzy na jakiś temat (bo to nie to samo). Pisarze wiedzą, że jak zrobi się z Kościoła Katolickiego wredną i żądną krwi instytucję, to książka na pewno się sprzeda (patrz" Kod Leonarda da Vinci). A ludzie wierzą w to bezkrytycznie i nie wpadną nawet na pomysł, by poczytać cokolwiek na poziomie naukowym napisanego na dany temat. To taka wersja skrócona tego, co chciałam powiedzieć, ale muszę iść do pracy, więc nie mam czasu bardziej się rozwinąć. Miał być osiemnastoletni chłopak, ale mi do jego charakteru nie pasowało. Gość nad wyraz poważny, mądry i doświadczony jest. A co do krzyżaków i całej reszty, nie opieram się jedynie na książkach, takich jak ta. I nie powiedziałam wcale, że Krzyżacy to zło wcielone. I wiem, że Kościół nie popierał wszystkich działań zakonu. Stwierdziłam tylko, że im częściej poruszany jest takowy wątek, tym bardziej mnie to irytuje. Swego czasu troszkę interesowałam się Zakonem Krzyżackim. Recenzja "Wilczego miotu", brzmi zachęcająco. Nie jestem pasjonatką opowieści o Zakonie Krzyżackim. Jeśli będę miała wolną chwilę, poświęcę ją na przeczytanie tej książki z czystej ciekawości. Zobaczymy, może spojrzę łaskawszym okiem na ten rozdział historii. |