ďťż
cranberies
Nie wiem co prawda, kiedy będzie kontynuacja, bo weny to ostatnio nie mam (liptona nie próbowałam) ale sądzę, że powinna być
Tak więc rzucam wam na pożarcie i pastwę *** Ciemność. Biegnę. Uciekam. Przed czym? Nie wiem. Wiem tylko, że muszę uciekać. Przed siebie. Dbając o własne życie, zdrowie. Obejrzeć się? Nie. Boję się napastnika. Lecz, kim on właściwie jest? Kto mnie goni? Więcej nie zastanawiam się. Muszę biec. Bez myśli, emocji. Przed siebie. Słyszę jego kroki. Zbliża się. Przyspieszam. Jeszcze tylko trochę. W dali widzę jezioro. A raczej klif. Z którego będę musiała skoczyć. Nie raz to robiłam. Teraz również dam radę. Dobiegam. Dogania mnie. Słyszę jego oddech. Bez namysłu skaczę. Płynę ile sił w kończynach. On został na brzegu. Dopiero teraz, po godzinie szaleńczej ucieczki oglądam się. Widzę tylko jego rysy. Postawnie zbudowany mężczyzna z włosami powiewającymi na wietrze. Młody. Zza jego ramion wystają końcówki skrzydeł. Skrzydeł tak cienkich, że uratowała mnie niepewność ich struktury. Nie wiem, dlaczego mnie gonił. Nie wiem, kim jest. Odwracam się i Łynę spokojnie do brzegu. Uspokajam oddech. Po wypłynięciu na brzeg jeszcze długo leżę dochodząc do siebie. Myśląc co by było bez morderczych treningów. I dlaczego wampir, tak blisko spokrewniony z człowiekiem chciał mnie złapać. Strażnika Lasu… No, no, no... Zapowiada się ciekawie. Dużo dynamiki w tym jest (nie to żebym się znała xD ) Podobało mi się, więc czekam na kontynuację ;D Zelka, jaka schiza. Dawaj dalej! Właśnie... Liptona sobie chyba kupię Bo na razie inspiracji nie posiadam... Wirtualnie dorzucam się do twego liptona^^ Natychaj się, natychaj.. |