ďťż

Gra o Tron

cranberies


Gra o tron ( Game of Thrones) czyli serial będący adaptacją sagi Pieśń Lodu i Ognia autorstwa George'a R. R. Martina. Ktoś ogląda?


Lepsze byłoby zapytanie, kto tego jeszcze nie obejrzał (i przy okazji w jakiej odludni się skrył, że mu się taka sztuka udała)!

Opierałam się długo. Trzy sezony wypuścili na świat i udostępnili w internetowych wypożyczalniach. Dosłownie wczoraj skończyłam całość.

Co mogę powiedzieć... Przede wszystkim czuję okrutną potrzebę skonfrontowania serialu z oryginałem literackim. Co przyprawia mnie o frustrację, ponieważ książki kosztują coraz więcej (brawo dla panów polityków, którzy uznali, że słowo pisane sprzedaje się za dobrze, za dużo obywateli czyta i podatek VAT się po prostu należy), a moja lokalna biblioteka ani myśli zamówić bestseller, który od razu ożywiłby czytelnictwo w placówce.

Poza tym jestem zachwycona. Dawno już dywagowałam nad skutkami uśmiercania głównych bohaterów na zasadzie "eee, x i tak nie zginie, w końcu to główny bohater, znaczy zginąć nie może", co sprowadza się do obniżenia emocji w czasie lektury. Rozumiecie, niby tam coś ziomkowi grozi, ale kto uwierzy tak naprawdę, że coś mu się stanie. Jako czytelnicy przywykliśmy do tego, że tak się po prostu nie robi i już. A tu niespodzianka, tu nóż, tam sztylet, gdzie indziej szczeniak z manią okrucieństwa i bandą siepaczy na każde zawołanie. I ulubieni bohaterowie, w szczególności właśnie ci ulubieni padają jak muchy. Za co zresztą fani serii i przede wszystkim Starków chcieli już autora zlinczować. Według mnie rozwiązanie Martina jest jak najbardziej na miejscu. Owszem, niesprawiedliwość losu aż ściska w dołku, ale dzięki temu tym razem naprawdę nie wiemy, czego się spodziewać. Żadna postać nie jest nietykalna.

Co więcej uwielbiam to, jak serial się rozwija. Rozumiecie, często kontynuacje są bliźniaczo podobne do swoich poprzedniczek, w myśl zasady: "Sprzedało się? Sprzedało. A lepsze jest wrogiem dobrego.". W przypadku GoT znów spotykamy się z czymś innowacyjnym, porównując kolejne sezony widać jak na dłoni, jaką drogę przeszła cała produkcja. Jak jej twórcy pracowali nad jakością i udoskonaleniem. Seks i przemoc są nieodłącznymi elementami quasi-średniowiecznego świata, bez nich realia okazałyby się przesłodzone, a mimo to czuć różnicę pomiędzy pierwszym sezonem, gdzie nie było odcinka bez "ochów i achów", a trzecią, gdzie bywały, oczywiście, ale w zupełnie uzasadnionych momentach. Według mnie świadomość błędów czy słabszych stron oraz praca nad nimi to najlepsze świadectwo profesjonalizmu i pewnie w jakimś stopniu pokory, która powinna cechować każdego twórcę, który pragnie z czystym sumieniem prezentować coś szerszej publiczności.

Oraz nie mogę zapomnieć o pochwale warstwy tekstowej. Spotkałam się już z opiniami, że GoT bywa przegadana, ale mi w to graj. Sceny akcji to nie wszystko, w moim odczuciu pomiędzy nimi, właśnie podczas długich, "nudnych" dialogów działo się najwięcej. Przecież były dopracowane do perfekcji, dopieszczone, bez dwóch zdań dokładnie przemyślane. Natomiast dowodem najwyższego kunsztu są sceny, w których zarówno warstwa dialogowa, jak i akcja w tle były istotne dla fabuły. Słowo daję, niekiedy musiałam wstrzymać seans i obejrzeć dany fragment jeszcze raz, kiedy za bardzo skupiłam się na jednym i przegapiłam drugie.

A co wy myślicie o tym serialu?
[dygresja] Myślę, że widziałam przedwczoraj w tramwaju typka który wygladał kropka w kropke JAK TYRION LANNISTER ROZUMIECIE JECHAŁAM TRAMWAJEM Z TYRIONEM niziutki ale bardzo przystojny i dobrze ubrany hoho serio POTEM WYSIADŁ NA PRZYSTANKU KARŁOWICZA ROZUMIECIE TYRION WYSIADŁ NA KARŁOWICZA NO MYŚLAŁAM ŻE UMRĘ xd [/dygresja]

Słyszeliście o teorii, że Jon Snow był synem Lyanny i Rhaegara Targaryena? Prawdę mówiąc podczas czytania wpadło mi to do głowy, potem wyguglowałam i okazało sie że wielu ludzi tak myśli! Znacie jeszcze jakies prawdopodobne spekulacje?
Hal żem się uśmiała Przegięciem byłoby jakby domniemany Tyrion miałby koszulkę z lwem albo coś w ten deseń

Też czytałam o tej teorii.


A ja jakoś nie mogę się zabrać, ani za serial, ani za książki. I sama nie wiem dlaczego, przecież tyle osób się 'Grą o tron' zachwyca. Może to zwykła przekora... ale jakoś nie mogłam się przemóc i po jakiś trzech rozdziałach odłożyłam pierwszą część i już do niej nie wróciłam. To samo z oglądaniem, jeden odcinek i tyle.
Serial czasem mnie męczył, ale i tak chętnie obejrzę kolejną część i ogólnie to przyjemnie mi się go oglądało, moje klimaty . I ciekawi bohaterowie, chociaż niektórzy mogliby trochę dłużej żyć... Jesli chodzi o książki, przeczytałam pierwszą część i w planach mam kolejne, trudno było mi się od tego oderwać.
Przez wakacje postawiłam sobie zadanie - obejrzę grę o tron. Całą, a co mi tam! Nie przypuszczałam, że tego tyle nakręcili! Moim zdaniem męczarnia, orientowałam się w fabule tylko dlatego, że przeczytałam pierwszą część. Serial zdecydowanie nie dla mnie, preferuję bardziej wiedźmowate klimaty.
Mnie GoT na początku zachwycił artyzmem, później było już tylko gorzej żenujące jest to uśmiercanie kolejnych bohaterów, którzy często umierają w tak niesamowicie idiotyczny sposób xD. Mój ulubiony Jaqen zniknął, więc straciłam motywację do oglądania -> następnie pojawił się jakże odmieniony Daario, i znów odzyskałam chęci do oglądania (nawet pomimo duetu ze znienawidzoną przeze mnie Daenerys). Następny sezon -> niespodzianka! Podmienili aktora!. Wtedy też zdecydowanie porzuciłam serial
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies