ďťż

[29.01.2015] Drągi i pierwsze przeszkody.

cranberies
Przywitałam Jokera kilkoma marchewkami i zabrałam się za przygotowanie sprzętu i czyszczenie konia. Siodłanie było już dla nas pestką, z czego jestem dumna. Joker ostatnio się naprawdę do mnie przekonał- nie boi się, nie ucieka, nie zadziera nosa, z tego faktu także jestem szczęśliwa.
Przetuptaliśmy na plac, tam podpięłam lekko Jokerowi popręg i puściłam go wolno, bo ja musiałam zająć się drągami i ich ustawieniem. Na początku lekko zdziwiony i zdegustowany kroczył w moją stronę, ale gdy zrozumiał że jest wolny to w pełni zadowolony sobie stępował po placu, zerkając na mnie co jakiś czas.
Ustawiłam dużo kombinacji pojedynczych drągów, które można przejechać jak parkur, ale nie tylko, bo jeśli dobrze nam pójdzie to dziś trochę poskaczemy.
Wzięłam Prida i wsiadłam. Jako, że sam już się rozstępował, ja zrobiłam to trochę szybciej i po kilku minutach już kłusowaliśmy. Cwiczyliśmy trochę kierownicę, czyli typowe ćwiczenia na reakcje: przechodzenie do stępa i na odwrót, zatrzymania. Duuużo wolt, ale nie będę tego opisywać bo generalnie nic ciekawego się nie stało, a każdy wie jak wyglądają takie rzeczy.
Przyszedł czas na drągi. Na samym początku jeden wolnoleżący (XD) drąg. Naprowadziłam powolutku Jokera, a ten zobaczywszy drąg po prostu zadarł uszy do góry i patrzył co mu pod nogami leży. Rozciągnął się nad drągiem lekko przyśpieszając, a ja chwaliłam go głosem. Przejechaliśmy ten drąg z różnych stron i Joker spisywał się bardzo dobrze, chwaliłam go za każdym razem, a młody był zawsze usatysfakcjonowany i zmotywowany. Z tego także się cieszyłam, że Joker LUBI ze mną pracować i ja to widzę. Na początku nie było najlepiej, ale teraz? Bawimy się współpracując ze sobą! Chwila stępa na odsapnięcie, gdzie ćwiczyłam lekko kontakt i coś tam próbowałam zbierać konia. Trochę kontaktu na wodzach i łydki na zmianę podstawiały jego podwozie. Lekko się spiął, ale i tak pochwaliłam go za dobre ustawienie. Jechałam chwilkę kłusem w takim ustawieniu i Joker się powoli rozluźniał. Jechałam w ten sposób na drąg i też nie było problemu więc mu podziękowałam, trochę poluźniłam kontakt, ale cały czas podtrzymywałam Jokera w ustawieniu. Teraz ruszyliśmy na kilka drągów, to już było większe wyzwanie ale Joker się nie dał i wyszło w porządku. Później od razu pojechaliśmy na tamten drąg i robiliśmy taki mini-parkur. Do tego doszły kolejne na których Joker musiał się trochę rozciągnąć lub zwężyć, miał trochę problem ze zwężaniem, bo nie potrafiłam go idealnie skrócić, ale po jakimś czasie wszystko szło przyzwoicie. Kilka razy przejechaliśmy taki parkur i przyszedł czas na kilka drobnych przeszkód. Spokojnym kłusem najechałam z Jokerem na stacjonatkę, lecz przed nią lekko zwątpił i dopiero po mocniejszym sygnale skoczył, więc nie było w ogóle płynności. Zrobiliśmy kółko i to samo- tym razem o niebo lepiej, dałam mu mocniejszy sygnał i z łatwością przeskoczył stacjonatę wyciągając szyję. Dawałam duży luz na wodzy bo nie chciałam go przez przypadek pociągnąć. Jeszcze raz najechaliśmy na przeszkodę, później na kopertę, póżniej na okser. Oczywiście wszystko było niskie- mało do 50 cm więc Joker nie musiał się specjalnie wysilać. Najazdy na przeszkody nie były trudne, więc nie było problemu. Joker chyba polubił skoki bo szedł naprawdę grzecznie. Czas na galop! Chwila stępa, kłus i zagalopowanie. Dość impulsywne, ale to wynika z natury Prida. Kilka wolt w galopie i na drąga. Tu już sytuacja wyglądała gorzej bo Joker pędził jak oszalały, ale nie negowałam tego- póki czułąm kontakt pozwalałam mu przyśpieszać, zwłaszcza, że trafiał z fulami. Kilka drągów na galop były następne. Tu Joker musiał zredukować prędkość, oc przyszło mu z trudem, więc były puknięcia. Powtórzyłam jeszcze to z nim z kilku stron. Najazd na stacjonatę wyglądał jakby miał się skończyć czyjąś śmiercią, ale ostatecznie nie było tak źle. Joker ładnie się wyciągnął. Następny był krzyżak który nie sprawiał większych problemów. Kolej na okser, dość szeroki. Tu pozwoliłam na szybszy najazd i wyszło dobrze. Chwila stępa, kłus. Kłusem przejechaliśmy wszystkie drągi na kłus i na wolcie przeszliśmy do galopu i przeskoczyliśmy wszystkie 3 przeszkody i drągi. Wyszedł z tego parkur. Kółko galopu i kłus, później stęp. Wyklepałam, wychwaliłam i wycałowałam konia. Stępowaliśmy 15 minut i wróciłam ze spoconym Jokerem do stajni. Rozsiodłałam, przeczyściłam lekko i sprawdziłam kopyta. Do żłobu włożyłam kilka marchwi, jabłko i kostkę cukru, bo młody się dziś starał. Jeszcze raz go wychwaliłam i wpuściłam do boksu, gdzie Joker wypił dużo wody. Posprzątałam po sobie i wyszłam.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies