ďťż

Wojcieszów podczas wojny trzydziestoletniej.

cranberies
W latach 1618 - 1648 Europę ogarnęło szaleństwo - wojna o podłożu religijnym, która przeszła do historii pod nazwą wojny trzydziestoletniej. Najprościej mówiąc - wojna między protestancką północą ( północne Niemcy, Szwecja, Dania) a katolickim południem (cesarstwo niemieckie, monarchia Habsburgów). Była to wojna totalna, obliczona na wyniszczenia przeciwnika, stąd straty ludności były przerażająco wysokie, a ogrom zniszczeń niewyobrażalny. Śląsk poniósł szczególnie wysokie straty ludnościowe - w zależności od regionu 30 - 50 % mieszkańców straciło życie w wyniku działań wojennych oraz klęsk głodu i rozlicznych epidemii, nieuchronnych towarzyszy działań wojennych. Europa jako całość straciła 1/3 ludności.
Wojcieszów, podobnie jak Księstwo Świdnicko - Jaworskie do którego należał, i cały dolny Śląsk, wchodził wówczas w skład Monarchii Habsburgów, a mieszkańcy byli wyznawcami religii katolickiej jak i luterańskiej.
Przebieg działań wojennych i warunki życia ludności Wojcieszowa w owych latach zostały dokładnie opisane przez ówczesnego pastora luterańskiego Johanna Daniela Rauscha, mieszkającego w Wojcieszowie Dolnym. Prowadził on w latach 1633 - 1650 pamiętnik, który przetrwał i wojnę trzydziestoletnią, i nastepne zawieruchy wojenne. Fragmenty tego świadectwa wojennych lat przytoczył Karl Heinz Burkert w książce o naszym mieście - "Kauffung an der Katzbach, Kreis Goldberg in Schlezien", wydanej w 1988 roku.
Poczytajmy.
Od 1625 roku dolina Kaczawy stała się terenem walk, przemarszów, rekwizycji, plądrowań, gwałtów, rzezi i wszelkich nieszczęść, jakie może nieść wojna. Rok 1626 to przemarsz duńskiego korpusu ewangelickiego oraz siedmiogrodzian (Węgrów) walczących po stronie katolickiej (cesarskiej). Okres: jesień 1626 do wiosny 1627 przyniósł Księstwu Świdnicko - Jaworskiemu klęskę w postaci dwóch cesarskich pułków Franciszka Alberta, który przez siedem miesięcy pobytu wycisnął 60.000 guldenów kontrybucji, nie licząc strat powstałych w wyniku samowolnych rekwizycji, dokonywanych przez jego żołnierzy. Pułki te wchodziły w skład korpusu Wallensteina. Gmina wojcieszowska musiała dawać dziennie 700 dwufuntowych (2 funty - ok. 900 gramów) bochenków chleba i cztery ósmaki (ok. 600 litrów) piwa na potrzeby jednej z kompanii, stacjonującej w pobliżu Wojcieszowa. W sierpniu 1634 zmuszono gminę do jednorazowego dostarczenia 1000 bochenków chleba i 8 ósmaków piwa, oraz przydzielono na zakwaterowanie żołnierzy i konie, w ilości 10 - 12 na każde gospodarstwo chłopskie i 15 - 20 na każdy majątek. Kilka dni później do Wojcieszowa przybyły dwa regimenty wojsk cesarskich (tym razem Chorwaci). Wojacy zebrali i wymłócili zboże wojcieszowskim chłopom, nie zostawiając na zimę ani ziarenka. Chorwaci dodatkowo przywlekli zarazę. Część mieszkańców uciekła w góry, gdzie do pierwszych mrozów starali się jakoś przeżyć.
W marcu następnego roku (1635) w Wojcieszowie stacjonowało 5 kompanii szwedzkiej jazdy. Pastor Rausch pisze, że musiał dać 7 talarów na utrzymanie trzech koni i pięciu ludzi, którzy rozłożyli się biwakiem w jego ogrodzie.
W latach 1636 - 1638 Wojcieszów był terenem przemarszów wojsk cesarskich (w tym polskich i węgierskich) oraz szwedzkich. Wszystkie przemarsze łączyły się z rabunkami, plądrowaniem bogatszych gospodarstw i majątków i podpaleniami.. W 1638 roku ciągnęły przez wieś w kierunku na Złotoryję- paląc i rabując - regimenty cesarskiej jazdy. Tragiczny dla mieszkańców Wojcieszowa okazał się rok 1639. Do Wojcieszowa przybył cesarski generał Gallas ze sztabem. W marcu i kwietniu przybywały i i stacjonowały kolejno: tabory z ciurami i 500 końmi, pięć kompanii piechoty i regiment jazdy. Gmina musiała tę masę ludzi i zwierząt utrzymać. Wielu zrozpaczonych, ograbionych z dobytku i zdesperowanych Wojcieszowian uciekło w góry, część schroniła się w zamku Bolczów koło Janowic. Właściciel majątku Mittel - Kauffung został pochwycony przez owych cesarskich ciurów, wolność odzyskał po wpłaceniu 80 talarów okupu.
W maju tegoż roku gmina musiała wystawić ośmiu żołnierzy z pełnym wyposażeniem, gdyż wojska cesarskie poniosły duże straty w wyniku zarazy. Wystawienie jednego żołnierza kosztowało gminę 13 talarów, 26 groszy i 3 halerze (dwumiesięczny żołd, muszkiet, ubranie i torba, funt ołowiu, pół funta prochu, lonty). Koszty poniosła gmina.
Nie lepszy był rok 1640. Wojska cesarskie zdobyły Jawor i Strzegom, prowadziły też oblężenie Jeleniej Góry. W okolicy Sędziszowej doszło do bitwy między Szwedami pod dowództwem Stellhausa, Wrangla i Schullmanna, a wojskami cesarskimi, które poniosły klęskę tracąc tabory i wielu wziętych do niewoli. Pozostali ratowali się ucieczka, której jedyna droga wiodła wzdłuż Kaczawy - przez Wojcieszów. W cztery dni po tej bitwie (14 maja 1640) z Jeleniej góry przyszedł rozkaz dostarczenia drewna budowlanego i robotników, gdyż jeleniogórzanie, zarówno zamożni jak i pospólstwo uciekli w okoliczne lasy. Włóczący się po okolicy maruderzy cesarscy przez wiele dni po bitwie stanowili zagrożenie. 21 maja grupa takich maruderów zabrała autorowi pamiętnika bydło z pastwiska. Plądrowania, rabunki, rozboje i podpalenia zdarzały się aż do zimy 1640/41.
Lata 1641 i 1642 musiały być względnie spokojne - pastor Rausch nie pozostawił żadnych zapisków. Lecz rok 1643 znów przyniósł serię nieszczęść. Wiosną Szwedzi wymuszają kontrybucję w wysokości 71 talarów i 12 groszy płatną w ośmiu ratach, a do 17 marca gmina musi wpłacić Szwedom pogłówne w wysokości 316 talarów, 15 groszy i 8 1/2 halerzy. Warto zwrócić uwagę na precyzję, z jaką - w warunkach wojennych - obliczono ten podatek.
W 1645 po całej dolinie Kaczawy włóczą się, rabując, paląc i mordując, grupy szwedzkich maruderów. Ich dziełem było m. in. spalenie zamku Bolczów, dwukrotnie splądrowali też Wojcieszów, wyciskając z gminy 350 talarów kontrybucji. Grupą tą dowodził niejaki Tornstenson, a pastor Rausch żali się w pamiętniku, że ciury owego Szweda, nie mogąc w plebanii znaleźć nic cennego, zabrali mu ostatni cynowy dzbanek. W grudniu tego roku przez Wojcieszów maszerują wojska cesarskie, grabiąc doszczętnie pozostałe jeszcze gospodarstwa.
Rok 1646 minął chyba "spokojnie" - brak zapisków pastora Rauscha - lecz już w Trzech Króli 1647 cesarscy żołnierze z pułku Montecuculego zabierają z wojcieszowskich obór ostatnie we wsi sześć sztuk bydła.
Wojna skończyła się w 1648, lecz jeszcze cały 1649 i pierwsze półrocze 1650 na gminie ciążył obowiązek utrzymania jednej kompanii wojsk cesarskich, która opuściła Wojcieszów 6 czerwca 1650 roku.
Tyle pamiętnika. Straty Wojcieszowa były olbrzymie. Większość pól w majątkach stała odłogiem. Wieś była ogołocona z inwentarza żywego. np. majątek Elbel mający przed wojną 300 owiec, po wojnie (w 1653) nie miał ani jednej. Dochody właścicieli majątków spadły do poziomu 1/5 - 1/10 poziomu z 1620.
Niestety pastor Rausch nie podaje w swoim pamiętniku strat ludności. Dla całego Dolnego Śląska obliczono je na 40 %, choć były okręgi, gdzie nie było komu chować zmarłych.
Pastor Rausch przeżył wojnę, po ciężkich przeżyciach (m. in. został ciężko raniony przez cesarskich żołnierzy podczas jednego z przemarszów) wyjechał w głąb Niemiec, gdzie zmarł w 1666 roku.


Ciężko się pewnie niektórym forumowiczom czy zainteresowanym zorientować, ale trzeba sobie uświadomić fakt, że Wojcieszów był w swojej historii miejscowością, która kilka razy zmieniała swoją państwowość. Jeśli założymy, że przedtem na tym terenie była ciągła wędrówka i walki różnych plemion to ponad tysiąc lat temu zarządzali Wojcieszowem Piastowie a więc:
Polska 966(990) – 1392 = 426 lat(402)
Czechy 1392 – 1526 = 134 lata
Austria 1526 – 1742(1763) = 216 (237)lat
Prusy i Niemcy 1742 (1763) – 1945 = 203(182) lata
Polska 1945 do dzisiaj 67lat
Jak uważasz Maniek , czy to prawidłowe lata dla Wojcieszowa?

Wszystko się zgadza, ale najciekawsze są chyba początki naszego miasta. Wiadomo, że pierwszy dokument, w którym mowa jest o Wojcieszowie, pochodzi z 9 stycznia 1268 roku. Mówi on, że biskup wrocławski Tomasz przeznacza dziesięcinę z siedemnastu wsi leżących w pobliżu Złotoryi na rzecz klasztoru w Lubiążu. Wśród nich jest wymieniony Wojcieszów. To oznacza, że jakaś osada musiała tu istnieć wcześniej, być może już na początku XIII wieku, kiedy to w dolinie Kaczawy książę legnicki Henryk Brodaty prowadził intensywną akcję osiedleńczą. Świadczą o tym daty powstania innych, znanych nam dobrze wsi: Proboszczów (Probstein) - 1216, Bystrzyca (Wiesental) - 1217, Twardocice (Harpersdorf) - 1223, Nowy Kościół (Neukirch) - 1228. W tym czasie założono też Mysłów, Muchów, Dobków, Świdnik, Ciechanowice i Rędziny. Niestety nie dowiemy się, kiedy tak naprawdę jakiś osadnik przybyły z dalekich stron stanął z toporem do walki z puszczą nadkaczawiańską Nie dowiemy się też, czy był on Czechem, Niemcem czy Polakiem.
To może „jedźmy” za porządkiem i kontynuujmy zapoczątkowaną historię Wojcieszowa jak w temacie ”Okolice Wojcieszowa przed Piastami” i wkrótce przyjdzie może czas, na owego z machającym toporem, bo tych co zżarli kilkanaście TIR-ów niedźwiedzi w jaskiniach Połomu już opisaliśmy w Przyrodzie „Paleontologia i muzeum”. Ale to pewnie oni w pogoni za misiami wydeptali pierwsze poważniejsze ścieżki, które z czasem stały się ulicami osady, wsi, osiedla, miasta i widzieli Połom z pewnością cały i zalesiony i z większą ilością jaskiń, a może, a może tuż obok było bliźniacza albo ciut niższa góra. Badacze jednoznacznie określili, że najwięcej ludności zamieszkiwało właśnie tu w okolicach przyszłego Wojcieszowa, bo w najbliższej okolicy nie było tylu bezpiecznych jaskiń i stąd głównie przenosili się do innych miejsc. Interesujące z tym, że obecnie czynią to znacznie szybciej. A jaskinie były rzadko domostwami tylko czymś na charakter dzisiejszego bezpieczniejszego przed wrogiem - schronu. Dodałbym, że również rzeźni.
Aż samo się ciśnie do ust, że powinna być ulica Niedźwiedzia, skoro tyle tego zwierza tu było, czy Jaskiniowa – wiadomo M-1, M-2, M-3,....M-xxxl bo inne np: robotnicy, kościół, mosty... były później, z wyjątkiem skał, rzeki czy łąk.

I dalej nie wiadomo, tak na 100%, jakie tu plemiona zamieszkiwały. Eksperci dalej sprzeczają się, „wrzucają” przeróżne hipotezy odnośnie plemion na tych terenach. W 100r pne mieszkało na Dolnym Śląsku germanskie plemię Silingów potem w IV wieku ne pojawiaja się plemiona Lugiów /mieszanka Celtów, pra-German i pra-Słowian/ i Wenedów których utożsamia się z pra-Słowianami. Znak rozpoznawczy to tzw kultury przeworska /Przeworsk woj. rzeszowskie/ To wnioski archeologów po znaleziskach charakterystycznych tylko dla tych plemion, które uciekły ze wschodnich terenów Europy na Dolny Śląsk przed ciągłymi atakami Hunów. To także wędrówki różnych ludów poszukujących swego stałego miejsca i walk o tereny. V wiek jak pisze kronikarz z 512r ogólnie Śląsk to „pusty kraj” VII wiek to napływ Słowian zachodnich, także Ślężan i Łużyczan, przeróżnych plemion czeskich, pra-Germańskich i Słowian różnego pochodzenia. Ale ostatnie badania sprzed kilku laty, niejako podsumowujące dotychczasowe wspierając się materiałami archeologicznymi uważają że ojczyzną Trzebowian czyli słowiańskiego plemienia było szeroko pojęte dorzecze Kaczawy, które już tutaj pozostało. A więc owym wymachującym toporem na terenach przyszłego Wojcieszowa i karczującym "wojcieszowską" puszczę pod powstająca osadę, wydaje się był Słowianin bardziej polskiego pochodzenia.
KLIKNIJ!
Znany badacz archeolog potwierdza te informacje


Jak już wojna trzydziestoletnia, to piszą o stratach. Efektem tej wojny było spustoszenie Śląska - śmierć 1/3 ludności, zniszczenie 36 miast, 1095 wsi,113 zamków, może wtedy padł wojcieszowski(?)

Ale inni bajarze-dziennikarze napisali kiedyś w prasie JG, że w 1367 - w Wojcieszowie znajdował się dwór obronny otoczony kamiennym murem i wieżami (wyższa wieża nazywała się wieżą Głodową) z fosą, bramą i mostem zwodzonym. W 1426r w czasie wojen husycko-niemieckich, miejscowość splądrowano i spalono. Zamek również zniszczono. Ponad 200 lat wcześniej w zamku w Wojcieszowie namiestnik Bolesława Krzywoustego Piotr Włost herbu Łabędź wysyłał nad Kaczawę grupę księży i mnichów, by resztki pogan wierzących w Peruna, Żywię,Wełesa, Flinsa i innych bogów na łono kościoła katolickiego sprowadzić. Czy książeczka wojcieszowska pisze coś o zamku? Jeśli tak to może informacje umieścimy w Zabytkach w temacie Ruiny zamku na Dolnym.

Nadal panował mroczny ustrój feudalny i jak wszędzie oprócz innych znane jest prawo "jus primae noctis" - prawo do pierwszej nocy, tzn. spanie właściciela z panną młodą po ceremonii ślubnej, żoną każdego z wprost mu podległych czy zależnych mężczyzn. Prawo to choć ponoć nie stosowane ale obowiązuje na wyspie Sark w kanale La Manche równolegle z innymi średniowiecznymi prawami jak np. można wychłostać żonę kijem nie grubszym jak mały palec u ręki. Grubszy kij mógł używać jedynie senior wyspy /rodzaj burmistrza/. Ciekawostką jest też, że jeszcze przed 40-tu laty senior mógł odbierać podatki w naturze - ale babcie się cieszyły. Sądzę, że wszystko na podstawie praw ze średniowiecza.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies