ďťż
cranberies
W sumie nie mogłam znaleźć tematu, do którego mogłabym dopasować to co chce poruszyć.
Mianowicie, nie macie czasem wrażenia, że bez względu jak dobrze kogoś znacie, jak są przewidywalni i w ogóle, to i tak mogą was zaskoczyć, i to ciężko? Mnie się to ostatnio zdarzyło. Niektórzy pewnie pamiętają moją ostatnią skargę na walnięte relacje między moimi znajomymi. Wiecie, nie podejrzewałam, ze to przejdzie na całkiem nowy poziom. Żeby kwestia byłą jasna, muszę objaśnić: mój najlepszy przyjaciel, Kamael, ma w nawyku znikać na spore okresy czasy, gdy go nastrój uderzy - ot taka cecha - wiec mimo, ze znam go już ponad pięć lat, nie widujemy sie specjalnie często. W związku z tym dopiero ok miesiąc temu miałam okazję przestawić go porządnie mojej najlepszej przyjaciółce, Diabłu, i jej bratu. I zonk XD Serio, widzieliście kiedyś jak ktoś po prostu staje się absolutnie zauroczony? Nie żeby jakoś maksymalnie mnie to zaskoczyło, bo już przywykłam do tego jaki wpływ ma Kam na ludzi - po prostu uwielbiają go od pierwszego spotkania. Ale serioooo. Złapałam zonka. Diabeł i jej brat, czyli dwójka którą znam praktycznie całe życie, jest raczej enigmatyczna jeśli chodzi o lubienie kogokolwiek. I to skrajnie. Nawet mnie pod tym względem przebijają. A to już coś. W każdym razie - jakiś czas temu, czyli 11 grudnia zrobiliśmy imprezę w większym gronie, gdzie po prostu oboje, Diabeł i Łukasz, jej brat, się w Kamie zakochali. Platonicznie, żeby nie było Przynajmniej tak sądzę XD Teraz jestem prześladowana przez tę dwójkę - gdyż Kam znów wsiąkł - żeby go dorwać i sprowadzić, go, bo jak usłyszałam: "Już żadna impreza nie będzie dobra, jeśli nie będzie Kama." Można powiedzieć że szczęka mi opadła do podłogi. Serio, doszło do tego, ze gdy jechałam samochodem z Łukaszem i Diabłem na sylwestra, usłyszałam, ze gdyby tylko dało się złapać Kama przez telefon - wyłączył, jak zawsze gdy znika, burak jeden - to by nawet do Zakopanego po niego pojechał. Absolutne zauroczenie XD Ubaw mam nieziemski przy tym wszystkim - szczególnie, że prawie codziennie mnie pytają czy Kam się już odezwał. Po prostu nie mogę się doczekać, aż się burak odezwie, żeby mu o tym powiedzieć, bo znając go ubaw będzie miał nie mniejszy ode mnie. Wiem, wredna jestem że sie nabijam, ale to w gruncie rzeczy takie pocieszne jest - fajnie że moi przyjaciele sie dogadali i w ogóle, i super że tak go polubili, bo wiem, ze on ich też. I w ogóle, zapowiada sie, ze jak Kam wróci to będzie pełen ubaw. No ale po prostu nie mogę przestać sie z tego chichrać XD Ulegając urokowi Kama (którym z Twoich postów traktujących o nim, aż kapię! ) rzeknę: mogę z Wami jechać na imprezę!? xD HiHiHi! Fajnie, fajnie... miło się ogląda ludzi serdecznych wobec siebie... Tylko uważaj, żeby przypadkiem przez afekcję względem Kama nie stracić swojej przyjaciółki (cholera wie? może będzie o Ciebie zazdrosna, czy coś...)! Czarnowidz ze mnie...? Tylko uważaj, żeby przypadkiem przez afekcję względem Kama nie stracić swojej przyjaciółki (cholera wie? może będzie o Ciebie zazdrosna, czy coś...)! Czarnowidz ze mnie...? Nawet tak nie mów, bo zaczęłam się dygać o to samo. Diabeł jest potwornie niedoświadczona jeśli chodzi o chłopaków i zaczęłam sie martwić, żeby zbyt poważnie nie zaczęła brać swobodnego i skrajnie życzliwego usposobienia Kama. Jeśli chodzi o to, że mogłaby być o mnie zazdrosna... nie wiem szczerze mówiąc czy mam się w tej kwestii czego bać. Nie chciałabym żeby dziewczyna złamała sobie serce, biorąc gesty Kama za coś czym nie są - już to parę razy widziałam. Ale też co ja mogę w takiej sytuacji poradzić? No właśnie nic nie możesz... Tyle, że to jest Twoja przyjaciółka, wiec cena jest wysoka. Miałam podobnie z koleżanka z którą bujałam od pierwszego roku studiów. Zauroczyła się w koledze M. okazywała mu bezgraniczną afekcję, a on bez skrupułów to wsio przyjmował... Też chciałam ją chronić przed złamaniem serca i jak się to skończyło? W tajemnicy przede mną wyjechała wraz z M. na stypendium za granicę. ... gdzie z tego co wiem koleś złamał jej serce i olał... poznał ją uprzednio z jeszcze innym facetem, który koleżankę wykorzystał, też serce złamał i też olał... Ja wiem (dobra, przypuszczam, nie "wiem"), że Kam to zupełnie inna bajka niż M., ale kiedy w grę wchodzą przyjaźnie i miłości trzeba się mieć na baczności. Na jak długo - średnio - Kam znika? Oj to różnie bywa - czasem tydzień, czasem miesiąc, czasem pół roku [tia, dochodzi do tego, że już parę razy słyszałam jak bym miał wypadek i nie żyje XD]. Ot, taki typ. No rzeczywiście, Kam to inna bajka. Dlatego nie boję się, że to on złamie jej serce, tylko że ona sama to sobie zrobi. Zresztą nie wiem, czy nie przesadzam. Bo jak na razie widzieli sie może z trzy razy. Cała rzecz tkwi w tym, ze choć nie zachowywał się w stosunku do niej aż tak luźno jak w stosunku do mnie [tia, mam na dowód tego siniaki - ale tak bywa jak się burak zdecyduje na tobie uciąć drzemkę XD], to i tak dla niej może być to mały szok kulturowy XD Serio, początkami naszej znajomości, sama nie wiedziałam co o Kamie myśleć, szczególnie że od początku traktował mnie jak siostrę z którą został rozdzielony w kołysce, co było lekko mówiąc kołujące. Diabeł jest do takiego zachowania absolutnie nieprzyzwyczajona - co lekko mnie niepokoi. A na imprezę zapraszam jak najbardziej A gdzież to ta impreza, jeżeli można spytać? Muszę to napisać... Ludzie są nieprzewidywalni... Na przykład... (może nie adekwatny do poprzedzającej pogawędki) Mam przyjaciółkę, którą ufam i znam od... niepamiętnych czasów. I wystawiła mnie na Sylwestra, gdzie tego bym się nie spodziewała... Ale takich przykładów jak wy to nie mam... Mikkuś, ja nie wiem dlaczego, ale Kam mi się dziwnie kojarzy z pewną postacią książkową... Byc może przez tą bezpośredniość i bezpruderyjność... Ja nie wiem czemu (może to napisałaś), ale wyobrażam go sobie jako blondyna... co tym bardziej kojarzy mi go z pewnym sympatycznym Władcą. Oj, biedny Diabełek, biedny Szczęścia jej (i Tobie) życzę w rozwoju wydarzeń. Jak Ty w ogóle tego cudaka poznałaś? Pytam, bo spodziewam się, że czai sie za tym jakaś niesamowita historia Na imprę chce! Daj cynk xD Lol! P.S. Jakoś po sesji (albo w trakcie) mam zamiar spędzić kilka dni w Zabrzu/Gliwicach/Katowicach. Jak Ty w ogóle tego cudaka poznałaś? Pytam, bo spodziewam się, że czai sie za tym jakaś niesamowita historia Na imprę chce! Daj cynk xD Lol! P.S. Jakoś po sesji (albo w trakcie) mam zamiar spędzić kilka dni w Zabrzu/Gliwicach/Katowicach. To zapraszam serdecznie jak będziesz w pobliżu Katowic Cholera... Daleko... Widocznie wszystkie Moniki tak mają, że gadają i zanudzają w jednej osobie... P: A tak w ogóle, to w jesteście jacyś dziwni. Jak was zebrać razem - nie oderwiesz jednego od drugiego. Jak Kam jest u mnie sam, to tylko pyta kiedy przyjeżdżasz i/lub kiedy my jedziemy do ciebie. W ogóle według niego powinnaś być zawsze na każdej imprezie. To samo z twojej strony. Was rozdzielili w dzieciństwie, czy co? [i sturlałam się z wanny [ta, typowe łazienkowo-pijane imprezowe rozmowy] w przypływie dzikiego chichotu na widok jej całkiem zalanej i poważnej twarzy XD] To zapraszam serdecznie jak będziesz w pobliżu Katowic Widocznie wszystkie Moniki tak mają, że gadają i zanudzają w jednej osobie... Żelko... a Ty apropos czego to mówisz? Pijesz do Mikki? Tego ataku, czy zaczepki, czy cokolwiek innego to jest jakoś nie łapię... Skąd ta pretensja? Mikka nie piszę jakoś "dużo" i nie zanudza (takie jest moje zdanie)... No i od razu rozmowa na różne tematy - gdzie w innym przypadku chłopaka bym uśpiła najprawdopodobniej - a on mnie słuchał jak zaczarowany. Villko, i tego fragmentu się tyczyłam pisząc swą wypowiedź, gdyż ja również nieźle zanudzam i nikt zwykle nie chce mnie słuchać Ale spokojnie, przy klawiaturze wolniej myślę Świetna historia ^.^ Mam nadzieję, że napiszesz jak to będzie kiedy Kam dowie się jakie wielkie wrażenie wywarł. Masz szczęście, że go polubili, serio mimo iż ma to szansę wejścia w maniactwo Ale tak jest z nowymi ludźmi chwilowy szał i wszytko wraca do normy. Ostatnio jak ja przedstawiłam moim najlepszym przyjaciołom mojego kumpla to historia nie skończyła się tak ciekawie >.> Załóżmy wątek "opowiedz nam swoją historię" Teraz czekamy na ciebie, Meami Moja historia jest dość zwyczajna ^^ Mam dwójkę przyjaciół, których znam od zawsze. On- starszy (M.) ona - (N.) młodsza, pomimo wszystkich różnych rzeczy jakie się działy jesteśmy jak rodzina. Moja funkcja w tym wszystkich to rządzenie, organizacja i opieka nad pozostałą dwójką. Przez moje życie różni ludzi się przewijali i ci których naprawdę lubiłam mieli szanse poznać tą dwójkę. Zawsze odbywało to się całkiem sympatycznie z jedną moją przyjaciółką (R.) mój 'starszy braciszek' miał w pewnym momencie o wiele lepszy kontakt niż ja Teraz mam kumpla, który poznał oboje moich przyjaciół. To było lekko dziwne on zachowywał się jak zwykle, a oni? Najpierw M. go poznał i prawie się nie odzywał, nie żeby był gadatliwy, no ale litości zwykła uprzejmość tego wymaga -.- Potem poznała go N. była normalna, z pozoru COŚ było nie tak. Po masie czasu maglowania udało mi się wyciągnąć 'nie jest zły, ale nie potrafiłabym z nim spędzać dużo czasu'. Machnęłam ręką, że nie każdy musi każdego lubić i tyle. Potem zaciągnęłam porady u R. która zasugerowała, że może są oni po prostu opiekuńczy... Postanowiłam to sprawdzić i okazało się to prawdą... Opiekuńczość tej dwójki zaowocowała niechęcią do mojego kumpla. Za co jestem zła na siebie, bo to moja wina, że tak się skończyło... W życiu nie wpadłam na to, że mogą tak zareagować. Tyle Żelko zwykła historia Preferuję historię Mikki jest zabawna :p No i od razu rozmowa na różne tematy - gdzie w innym przypadku chłopaka bym uśpiła najprawdopodobniej - a on mnie słuchał jak zaczarowany. Villko, i tego fragmentu się tyczyłam pisząc swą wypowiedź, gdyż ja również nieźle zanudzam i nikt zwykle nie chce mnie słuchać Ale spokojnie, przy klawiaturze wolniej myślę Ja nie nudzę Dobra, zabrzmiało mało skromnie, ale też nie bedę mówić, ze nudzę Chociaż może i czasami. Zależy z kim rozmawiam. Ostatnio jeden z kumpli coraz bardziej mnie wkurza - właściwie już sie do siebie ledwie odzywamy. A kapa, bo ostatnio on i moja najlepsza przyjaciółka [która swoją drogą ostatnio coraz bardziej spada w moim rankingu] się zaręczyli. Porażka. Ale pozostaje życzyć im szczęścia a swoje opinie schować do kieszeni. Kolejna rzecz która zabiła mi ćwieka XD Jak już piszemy o relacjach międzyludzkich to mnie ostatnio spotyka coś dziwnego, zarówno "na żywo" jak i przez net. Nie wiem czemu ale od jakiegoś czasu wśród moich znajomych, w grupach które się znają niejako od wieków, panuje dziwne napięcie. Normalnie tylko iskry brakuje, żeby wybuchło. Przykład: spotkałam się z dwoma koleżankami (wszystkie trzy się lubimy) i one jakoś prawie od początku sobie dogryzały (wiem, że od czasu ostatniego spotkanie nie widziały się ani nie miały ze sobą kontaktu więc nie miały okazji się pokłócić za moimi plecami, mało tego wiem, że obie bardzo się cieszyły na to spotkanie). Tzn zaczęło się niewinnie, radocha ze spotkanie, ploty itp a nagle jakieś ścięcie i docinki. W końcu pokłóciły się (mało sobie do oczu nie skakały) o to czy zamówiona kawa jest smaczna czy nie. Jakby nie można było uznać, że jednej smakuje a drugiej nie. Obie się na śmierć obraziły każda poszła w innym kierunku na zakupy i każda oczekiwała, że pójdę z nią. Poinformowałam je, że mam dość takiego zachowania i wróciłam do domu. Potem mi się oberwało, bo jak się okazało każda oczekiwała, że to ją odwiozę do domu. Teraz obie mają do mnie pretensje (do siebie już chyba nie, ale pewna nie jestem). Na niektórych forach gdzie bywam jest to samo. Nie wiem czy to ludzie tacy nerwowi, czy ja na nich tak działam. Faktem jest, że to tylko baby tak maja. Ja mam dużo kolegów i u nich takiego zachowania nie zauważyłam. Męczy mnie to strasznie, nie mam ochoty na spotkania z koleżankami, nawet na fora mi się nie chce wchodzić, bo cholera wie co tam przeczytam. Zwariować można. No... Też teraz na jedno forum nie wchodzę... Po pisaniu na nim rok czasu Wszystko szło ładnie, zgrana paczka internetowców... Nie było mnie z tydzień i... Wszystko zaczęło się walić z nieznanych powodów... Teraz połowy (tych najstarszych weteranów) nie ma... A ci nowi... Lepiej nie gadać... Neit, przykro mi Tak to już bywa z kobietami... Ale w żadnym wypadku to nie Ty tak na nie wpływasz. Po prostu, może gorszy humor, przesilenie zimowe, problemy rodzinne- cokolwiek. Nie Ty Ja zrezygnowałam już z zapoznawania moich przyjaciół... Dochodzę do wniosku, że jestem strasznie elastyczną osobą, bo wszystkie moje "grupy" znajomych totalnie się różnią i jeżeli już popełnię ten błąd i ich zapoznam, od razu się nie lubią Wijara to jest bardzo zdrowe podejście Tylko u mnie przedtem nigdy coś takiego nie miało miejsca! o.o Neit baby jak to baby mają humorki Załóżmy, że jedna ma depresje zimową, a druga okres Jeśli kolejne spotkanie tak samo się skończy oznacza to, że coś się stało. Gdyby to tylko te dwie koleżanki się żarły to bym nic nie mówiła, zwalając właśnie na PMSa czy zły dzień, ale to jakoś wszędzie tak. Na pewnym forum się baby pokłóciły o głupi błąd (wg mnie literówkę), normalnie tragedia na miarę końca świata. Co się dzieje z tymi ludźmi? Święta im zaszkodziły czy co? Aż się boję, żeby tu coś takiego się nie wydarzyło. Proszę Was dziewczyny miejcie na uwadze moje zszargane nerwy i się nie kłóćcie. Ja Was kocham straszliwie i chcę żeby chociaż tu było przyjemnie i radośnie. Nie bój nic, Neit, jakby co, to ja zdzieram z siebie koszulę i Cię bronię przed sępami gołą klatą Nie dam Cię uszkodzić, a co! Z mojej strony obiecuję, że nie będę się o głupoty kłócić, bo po mimo tego iż jestem nowa lubię to forum i tutejsze użySzkodniczki ^^ oraz kłótliwość nie leży w mojej naturze, a także jestem za leniwa by sprzątać 'bałagan' po sprzeczkach ^^ Mamoooo!!! *wizja Wijary broniącej Neit gołą klatą..hehe* Przepraszam, a czy w ogóle w naszym towarzystwie da się kłócić? Bo do tej pory wydawało mi się, że wszystkie jesteśmy jedną szczęśliwą rodzinką. Neit, nie martw się. Obrońców masz tu, na forum, bardzo dużo. Osobiście podzielam zdanie Wjary i sama zedrę z siebie koszulkę, by jej towarzyszyć w tej, jakże, ważnej misji ; Oj Dziewczyny *ociera łezkę wzruszenia*. Hm... Jak tak będziecie gołymi klatami świecić, to zaraz się na Was stado napalonych facetów rzuci No chyba, że o to Wam właśnie chodzi A to też dobry pomysł ;D Nawet na to nie wpadłam ;D Upieczemy dwie pieczenie na jednym rożnie ;D Ja wiem... Toż to się tłok zrobi, a jak się zaczniemy kijem odganiać, to jeszcze się Neit dostanie Neit się grzecznie odsunie, a my w tym czasie z gołymi klatami i stadem samców (eeehh) ... *to jeszcze nie jest zboczenie, naprawdę!* Słusznie, odsunę się na bezpieczną odległość Ja już swojego samca mam, więc Wam się coś za obronę mnie należy Korzystajcie jak możecie Klata to za mało, żeby ze stadem samców Ehesz... Ja się chyba nie pokłócę... A stado samców ciut mnie przeraża... Neit - mogę się schować z tobą? Desperacja, czy kie? O_o Dlaczego Wam się nagle stada samców zachciewa? O_o Dni płodne...? Ech, oj tak, jak w temacie: Bez względu na poziom doświadczenia: ludzie zawsze dziwią XD Temat zdechł 1,5 roku temu, ale mam zły dzień i okazję do wyżalenia się, więc go wskrzeszę, o. Czy tylko ja zawsze trafiam na ludzi, których uznaję za przyjaciół, a potem dziwnym trafem okazuje się, że zadawali się ze mną, bo: - nie mieli innych znajomych - tylko ja chciałam wysłuchiwać ich smutków i dawać rady - zawsze miałam pracę domową? Historia lubi się powtarzać. Skończyłam gimnazjum i dopiero teraz widzę, kto naprawdę mnie lubi, a komu byłam potrzebna na jakiś czas. Jedna z moich 'przyjaciółek' przeprowadziła się i nagle dzwoni tylko wtedy, gdy musi się pochwalić albo ma jakiś problem. Kiedyś codziennie pisała na facebook'u, a jak nie miała internetu, to na telefon, a tu nagle cisza, napisała coś, ja odpisałam i myślałam, że jak zawsze rozmowa się dalej potoczy, tymczasem ona codziennie wchodzi na wspomniany portal społecznościowy i zamiast napisać do mnie, pisze na durnej stronce, którą prowadzi. Nie wiem, czy mam pisać pierwsza, nie wiem nawet, czy chcę kontynuować znajomość, bo inna osoba uświadomiła mi, że cały czas miałam co do tej 'przyjaciółki' mylne wrażenie. I na siłę chciała być jak ja. Mówiłam, że umiem kłamać, to zaraz ona, że też potrafi, a nawet najmarniejszy podstęp jej nie wyszedł. Mówiłam, że się wszędzie gubię i nagle ona też, a potem pisze, że nawigowała rodziców, gdzie mają jechać. Mam też dość jej kłamstw i wymuszanego płaczu, żeby wzruszyć publikę, więc nie wiem, czy jest sens starać się podtrzymywać kontakt choćby na zasadzie 'napiszę raz na tydzień co słychać, żeby nie było, że się nie znamy'. To chyba bez sensu. Druga sprawa taka, że ona w wielkim szoku, bo pierwszy tydzień, a jej lekcje zadali, jak to możliwe. Poszła do dobrej szkoły i spodziewała się braku prac domowych przez cały rok? I moją szkołę ma za podstawówkę, a swoją za prawdziwe liceum, bo u nich to wysokie wymagania. Co z tego, że u mnie pierwszego dnia nie ma rozpoczęcia, tylko lekcje, a drugiego zajęcia, a potem krótki apel. I praca domowa w poniedziałek, kiedy inni do kościoła i do domu. Zaczynam się zastanawiać, jak mogłam cały czas myśleć, że jest zupełnie inną osobą. Chyba naiwnie wierzyłam, że w koncu znalazł się ktoś, z kim mogę się dogadać. Nie wiem, czy jestem w stanie Ci pomóc. Ja już dawno przestałam wierzyć w ludzi. Tych, którym teraz ufam, sprawdzałam długi czas, czy są warci zaufania. Innych traktuję niemal jak powietrze. Ale jak byłam w Twoim wieku to miałam podobne "bolączki". I szczerze, tylko z jedną osobą z czasów szkoły utrzymuję kontakt (słaby, bo tylko przez telefon i portale społecznościowe, ale zawsze). Tak bywa i nic nie poradzę... Szkoda, miałam nadzieję, że to dłużej potrwa. Napisałam jej, co o tym myślę, ale już zaczyna bagatelizować sprawę, więc chyba pozwolę, żeby kontakt się urwał. I tak kiedyś się urwie, skoro nie mam większej ochoty tego ciągnąć. Przywykłam, bo jak na razie tylko jedna z osób, które uznałam za przyjaciół, mnie nie zawiodła. Ja nadal ludziom nie ufam. Nie potrafię wejść w jakieś towarzystwo ot tak... Dużo czasu zajmuje mi przyjęcie tego jacy ludzie w danym miejscu są. W pracy dopiero po dwóch latach czuję się jakbym była wśród swoich... A i tak nie do końca im ufam. W przyjaźni oczekuję szczerości, i to nie tak, że ja mówię o wszystkim i ktoś mówi wszystko. Nie, każdy ma prawo do tajemnic, ale jak już coś mówi się tej drugiej osobie, to musi być szczere. Dlatego rzadko zawieram przyjaźnie. Trudno mi szczerze mówić na mój temat. |