ďťż

21.02.2015 Skok i inne strachy oraz 1km sprintem w terenie

cranberies
Cudny mamy dzisiaj dzień! Zgłosiłam Omnisa na wyścigi, to trzeba sprawdzić jak się nasz arab spisuje. A kogo mamy jeszcze do wyścigów? Incognito! Szkoda, że nie mamy toru.... Chyba że... Zadzwoniła do mnie Klaudia z zapytaniem czy miałabym dla niej zajęcie. Ja ZAWSZE mam dla niej zajęcie. Jedziemy w teren, ona z Incognito a ja z Omnisem. Zanim dojechała wyczyściłam oba konie, potem już wspólnie osiodłałyśmy i na stępa na plac.

Konie oczywiście były podjarane maksymalnie, pierwszy raz chyba na dworze w tym roku! Omnis już chciał jechać kłusem a Incognito zdenerwowana co jakiś czas grzebała kopytem w ziemi podczas regulacji strzemion i popręgu. Samo stępowanie zatem przebiegło dość stresowo, jednak po pierwszych nerwacjach ustało i oba konie się uspokoiły. Z Klaudią porozmawiałyśmy o remoncie Inferno, o mojej maturze, jej egzaminach gimnazjalnych... dużo było tematów. W końcu postanowiłyśmy wyjechać na leśną ścieżkę.

Postanowiliśmy, że Incognito pojedzie jako pierwsza, to w końcu jest pierwszy teren Omnisa, który stracił pewność siebie i jechał już bardziej potulnie. Incognito już również się uspokoiła i Klaudia usiłowała ją jako tako ogarnąć na pomoce. Jechaliśmy sobie wesoło lasem, Omnis się rozglądał naokoło jak głupi. No nic, jedziemy kłusem! Incognito wystrzeliła tak, że Klaudia wyleciała trochę poza siodło. Po chwili jednak się uspokoiła i jechała rozluźniona delikatnym kłusem. Omnis cały spięty ruszył, chwilę tak jechał jednak tak samo jak z Incognito: po jakimś czasie juz luźniej. Trasa nie była błotnista co działało na naszą korzyść, konie jechały już swobodnie, może ogier trochę mniej. Przed nami akurat było małe bajorko. Rychło w czas! Zwolniliśmy do stępa i podjechałyśmy. Incognito bez problemu nawet poderwała się kłusem. Omnis nie chciał bajorka. Dawałam mu mocną łydkę i blokowałam wodzą, żeby nie dać za wygraną. Omnis się cofał strasznie przerażony jednak jak ruszyliśmy kłusem to się nie zawahał i przeskoczył pełen paniki. Poklepałam go i Klaudia pojechała również kłusem. Srokata miała nogi do połowy ubabrane błotem, Omnis miał jedynie tylne odrobinę na kopytach. Zarządziłam chwilę stępa, przed nami trochę przeszkód. Trafiliśmy na taką niefajną dróżkę gdzie było zwalone cienkie drzewo i wystające korzenie. Co robić?

Klaudia stwierdziła, że może dadzą radę z Inco przejechać w kłusie jednak odradziłam ten pomysł. Jedziemy stępem, nie ma co ryzykować. Przodem pojechałam ja, nigdy nie wiadomo co karemu odwali. Głupe uradowany bo ma drągi i zaczął mi rwac do przodu, niebezpiecznie. Zatrzymałam go za karę. Nie ma tak że mi się stawia. Ruszyliśmy dalej, dałam mu trochę wodzy żeby mógł wyciągnąć szyję. Uważnie przechodził przez korzenie. Z tyłu Incognito nie odwalała takiej hecy, z Klaudią szły ciągle i pewnie przed siebie. Nadeszła pora na powalone drzewo. Nie było jakoś szalenie grube, maksymalnie 4 letnie. Incognito jest WKKW-istką trochę ale Omnis za grosz. Nie jest ono jakoś wysoko więc nie skaczemy. Jednak los chciał inaczej. Z lasu wyskoczył zając. Omnis stanął dęba, ledwo to wysiedziałam i poleciał do przodu galopem. Przytrzymywałam go trochę, bo nie chciałam się zatrzymać tuż przed drzewem bo bym go zniechęciła mocno. Zagrożenia nie było już jednak zachęciłam konia do jeszcze kawaleczka galopu i... skoczone, z zapasem! Poklepałam go i do kłusa i stępa. Incognito szarżowała, Klaudia ją jednak skutecznie trzymała i skoczyły ładnie bez jakiś niedoskonałości. Incognito została poklepana i jedziemy na plażę!

Zatrzymałam się na wylocie obok Klaudii. Nie było nikogo, żywej duszy. Jedynie delikatny wiatr wiał. Spojrzałyśmy się na siebie wyzywająco i stanęłyśmy na równiej linii brzegu. Do startu i.... start! przed nami cały kilometr! Jechałyśmy kłusem i w umówionym momencie galop. W pierwszej chwili Omnis starał się hamować jednak kiedy dałam mu trochę wodzy i łydki dał z siebie maksimum. Incognito od razu ogarnęła w czym rzecz i wystrzeliła jak z procy. Konie szły łeb w łeb czasami się trochę wysunął Omnis jednak Incognito później go doganiała. Na ostatnich stu metrach już widać było jak oba konie słabną, lecz walczyły do końca. Incognito zfiniszowała idealnie i wygrała o łeb. Przeszliśmy do spokojnego galopu na chwilę i do kłusa. Konie mimo że ledwo zipiały miały jeszcze energię, żeby strzelić sobie barana. Ja ledwo na Omnisie wysiedziałam, bo gdy zobaczył co Incognito wyczynia to postanowił zrobić to lepiej i mi taką salwę zrobił że głowa mała. Kłusem wjechaliśmy znów do chłodnego lasu.

Cali byliśmy zgrzani i przepoceni ale szczęśliwi. Już się konie maksymalnie uspokoiły i jechały potulnie kłusem. Nie wjeżdżaliśmy na ten sam szlak bo tam była ta ścieżka z korzeniami a nie miałam już na to siły. I do stępa. jechaliśmy sobie spokojnie lasem na popuszczonych odrobinę wodzach. I jesteśmy w Aurum! Omnis się trochę ożywił na widok znanego sobie miejsca jednak entuzjazm opadł jak tylko weszliśmy na plac. Nie kolego, już kończymy, nie czeka cię więcej pracy już. Na placu zsiadłyśmy i poszłyśmy z końmi pod stajnię. Nie chcialam ich zostawiać tak mokrych więc wzięłam słomę i wytarłam Omnisa porządnie, to samo z Inco zrobila Klaudia. Wprowadziłyśmy rumaki do stajni i posprzątałyśmy swoje klamoty. Uff! Do domu!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies