ďťż
cranberies
Z Novą będziemy powoli wchodzić w N, więc dzisiaj potrenujemy chody zebrane i pojedziemy jakiś program P. W stajni już przyszłam do niej z siodłem, pomarańczowym czaprakiem i takimi owijkami oraz ogłowiem. Klaczynka miała dzisiaj stanowczo zbyt dużo energii... Wyszczotkowałam ją, a było co, bo była na padoku i zrobiła sobie maseczkę błotną, osiodłałam i potupałyśmy na halę.
Na hali włączyłyśmy jakąś muzykę i niech zacznie się trening! Wsiadłam na tarancika i zaczynamy stęp. Szła bez oporów, swobodnie jednak żywo. Lubiła ostatnio pracę ujeżdżeniową: tony nowych wyzwań! Na pierwszej wolcie na pół hali była odrobinę sztywna ale to naturalne po tak długiej przerwie. Po 8 minutach stępa zaczynamy kłusować. Oczywiście popręg podciągnięty. Klacz jechała na delikatnym kontakcie bardzo dobrze, lepiej niż na mocniejszym. Jechałyśmy około 5 minut wzdłuż ściany i zaczynamy pracę. Wjechałam na woltę na pół hali pi razy oko. Zaczęłam się bawić wodzami i wypychać Novę wewnętrzną łydką. Dość szybko zaangażowała zad, jednak ganasz nam zajął trochę więcej czasu. Po osiągnieciu celu jeszcze dwie wolty i jedziemy na ścianę. Pojechałyśmy serpentynę w kłusie wysiadywanym. Klacz już czekała na faktyczną część treningu. A więc. Na próbe zrobiłam przejście kłus roboczy-pośredni-roboczy. Ten element był nam jak drzazga w oku, jednak trzeba było parę rzeczy umieć. Przejście było widoczne, coraz lepiej nam ten element idzie! No i po kole w kłusie roboczym zatrzymanie. Był jeden krok stępa, ale poszło. Sygnał łydką i chwila stępa dla klaczy. Uff! Dużo dzisiaj tej rozgrzewki, ale lecimy już to co mieliśmy. Wjechałam na ścianę i zaczynamy. Wyciąganie chodów było opanowane, teraz będziemy je mocniej zbierać. Usiadłam w siodło i dawałąm delikatne sygnały do skrócenia, jednak z drugiej strony impuls, żeby Nova mi nie zgasła. Czułam że lepiej jest od strony zadu, to mi wystarczyło. Poklepałam ją i dałam sygnał, że ma chwilę na luzie. Zebrałam ponownie wodze i jedziemy galopem. Zagalopowanie bez problemu. Nova była uspokojona i skupiona maksymalnie. Pozwoliłam jej wyciagnąć trochę ten galop. Po dwóch kołach zrobiłam woltę, potem zmiana kierunku i to samo. Przejście roboczy-pośredni-roboczy szło już lepiej jednak w galopie było o wiele gorsze niż w kłusie. I próbujemy zebrać klaczydełko. Posłuchała polecenia dość sprawnie, bez sprzeciwów. Zaczęłam skracać galop. Przeszła do kłusa. No to zagalopowanie jeszcze raz, nie ma tak dobrze. Ponownie próbujemy zebrać galop. Już szło lepiej, ale to jest nic w porównaniu do pracy w kłusie. Dobra, chwila wolnego. Z galopu przeszłam do stępa. Trochę zaskoczona Nova zrobiła trzy kroki kłusa i zaczęła stępować, a ja przypomniałam sobie na telefonie P-8. Zebrałam wodze i w A wjazd kłusem. Zatrzymanie idealnie na X i od razu ruszamy kłusem. Na C zrobiliśmy woltę w prawo, jednak trochę zbyt koślawą. Na B już nam wyszło lepiej. Element kolejny był dla naszej pary dziwny. Wjazd na linię środkową super, jednak musiałam dać Małej znać, że nie zatrzymujemy się ino idziemy woltę w jedną i potem drugą stronę. Było nam ciasnawo jednak dałyśmy radę. Kolejne koło nie stanowiło dla nas wyzwania. Zmiana kierunku również. Przejście do stępa pośredniego jednak już trochę. Stęp wyciągnięty musimy poszlifować, ale nie było tak źle. Znowu stęp pośredni, który po wyciągnięciu lepiej było wyczuć. Jedziemy galopem. Nova zrobiła jeden takt kłusa, niefajnie. Oddanie i nabranie wodzy przebiegło na spokojnie, bo Novie nie było w głowie uciekać. Zrobiłyśmy koło, było nam trochę ciężej z nim, bo w galopie. Galop pośredni już teraz był dobry, lepiej od tego na rozgrzewce. Łuk i kontrgalop musimy poćwiczyć, lecz tragedii nie było. Jedynie ja wypadłam trochę biodrami w zakręcie i Nova dostała mylny sygnał, jednak jechała dzielnie. Przejście do kłusa i zagalopowanie na drugą nogę. Oddanie i nabranie wodzy, ciasne koło już lepiej. Przejścia roboczy - pośredni - roboczy już prawie nie było widać, ale było bo czułam. Łuk i kontrgalop tak jak wyżej, jednak moja postawa się poprawiła, tym razem nie wypadłam. Przejście do kłusa, zatrzymanie na środkowej i koniec jazdy. Poklepałam Novą, dobrze się spisała. Popuściłam popręg i jedziemy kłusem a później stępem na długiej wodzy. Potem jak już oddech się unormował rozebrałam ją, założyłam kantar i pozwoliłam jej się wytarzać i wyschnąć. Jak nie widziałam żeby parowała, wzięłam ją do stajni, a sprzęt posprzątałam później. |