ďťż

Skoki luzem z Songiem

cranberies
Przyjechałam do AA i stwierdziłam, że Songowi i Chmurce przydałoby się trochę poskakać. Jadąc z WSR Apocalyptica zadzwoniłam do Filipa, by razem z innym stajennym ustawili jakiś korytarz, wzięli konie i zaczęli je rozgrzewać na lonży. gdy przyjechałam od razu poleciałam na halę, bo tam zazwyczaj puszczaliśmy nasze szalone rumaki luzem. Stajenny lonżował Chmurkę, która ochoczo galopowała wokół niego, od czasu do czasu zabawnie podrzucając zadkiem. Song energicznie kłusował wokół Filipa, należycie ubrany w komplet ochraniaczy. na mój widok obaj panowie zatrzymali konie.

-I jak? Który gotowy? - Wzięłam się pod boki i uśmiechnęłam zadziornie.
-Chmura - Odparł stajenny wręczając mi lonże klaczki. - Ja idę wyścielić boksy - Dodał i poszedł.
-...Ok - Stwierdziłam nieco zaskoczona. Chyba pan Mirek nie miał dziś najlepszego nastroju. - To ty go do końca rozgrzej, a ja popuszczam trochę Chmurę, potem oboje pokicają i w pewnym momencie Ci ją oddam, ok? - Dodałam w stronę Filipa.
-Jasne - Puścił mi oczko.
Na razie korytarz był złożony jedynie z drągów, jednak puściłam w niego małą, by sprawdzić odległości. Wszystko grało, więc ustawiłam taki szereg: koperta 20 cm (jedna fula) stacjonata 30 cm (dwie fule) stacjonata 40 cm. Złapałam Chmurę i wpuściłam w korytarz. Myszata wgalopowała pewnie, lekko kicneła przez krzyżaka, potem stacjonatę i kolejną stacjonate. Puściłam ją jeszcze raz. Klaczka dzięki nieco większemu wyciągnięciu wypadała z odskokiem idealnie. Do tego zabierała wszystkie nogi i poprawiała zadem. Uśmiechnęłam się i podwyższyłam wszystko o 10 cm, do ostatniej stacjonaty dostawiłam parę stojaków i zrobiłam okser 50 x 30. Złapałam klaczkę i zagoniłam do korytarza. Falabella wleciała w niego niczym furia. Nieco nie wpasowała się do koperty, ale potem jakoś nadrobiła i dała radę. Powtórzyłyśmy przejazd i o wiele lepiej. Znów podwyżka o 10 cm, okser lekko poszerzony. Jedziemy. Chmura gibała jak zawodowy skokowiec, więc z rozpędu ustawiłam jej kopertę 50 cm, stacjonatę 70 i oksera 80 x 70. Widząc zapas klaczki na poprzednich przeszkodach byłam prawie pewna, że da radę. Klaczka pewnie wgalopowała w szereg i po chwili było już po wszystkim. Jako dusza kombinatora pozwoliłam kucynce odsapnąć, zniwelowałam drugi człon szeregu i ustawiłam korytarz koperta- doublebarre. Przy czym pierwsze miało dalej 50 cm, ale drugie mierzyło już 90 cm. Puściłam Chmurę i z zapartym tchem patrzyłam, jak podchodzi do doubla i skacze go z zapasem. No to 95. Na luzie. 100 cm. Mała zawahała się na kopercie, więc mocno zmotywowałam ją tuż po niej i zawodowy skok przez doublebarre.
-Super Chmura! - Stwierdziłam, klepiąc klaczę, następnie szybko ustawiłam coś dla Songa.

Odebrałam ogierka od Filipa, dałam Falabellę do rozstępowania i puściłam w korytarz wyglądający następująco: koperta 40 cm (fula) stacjonata 60 cm (dwie fule) doublebarre 60 x 70. tarant wgalopował w korytarz nieco flegmatycznie, więc szybka motywacja i nagle zauważył przeszkody. To, jak ten koń baskiluje i zabiera nogi jest po prostu niewyobrażalne. Pokonał przeszkody z lekkością i zapasem, ale grzbiet miał zaangażowany do granic możliwości. No to poprzeczka ustawiana na 50, 70 i 70/80 cm. Ogier pobudzony pierwszymi skokami chętnie wleciał w korytarz i ładnie powymierzał odległości, dzięki czemu wszystko pasowało jak ulał. Ma potencjał. Jeszcze raz dla rozgrzewki i podwyższamy do 90 cm. Doublebarre nieco rozszerzone i puszczamy konia. Tarant ze spokojem ale i jednoczesną energią wjechał w szereg i spokojnie się wyrobił. Na jego szyi zaczęły widnieć plamy potu. !0 cm w górę, mamy już metrówki. Song zawahał się przed doublem, ale zgrabnie wyratował. Gdy podleciał do mnie dostał cuksa, a ja podniosłam stacjonatę a doubla zamieniłam na oksera 110 x 100 cm. Przedostatnie na dziś, młodego konia się nie powinno tak forsować, szczególnie, że nie ma świetnej kondycji. Song nim go złapałam ruszył galopem i wleciał w korytarz. Koperta na luzie, potem śliczny, zabaskilowany skok przez stacjonatę i świetny, stylowy skok przez oksera. Ogierek dostał kolejnego cuksa i znów 10 cm w górę. Znów koń sam wleciał w korytarz i po chwili z niego wyleciał. Lekko puknął któregoś z okserowych drążków, ale nie zrzucił. Zadowolona złapałam go, obdarowałam cukierkiem, poklepałam i dopięłam do lonży. Rozstępowałam w ręku robiąc sobie 15 minutowy spacer wokół WSR AA, dzięki któremu Lastek wysechł i ochłonął na tyle, by wrócić do boksu.

Zdjęłam mu przedtem ochraniacze i porządnie zlałam nogi. Wypieszczonego odstawiłam do boksu, a gdy odpoczął podałam kolację. Kiedy konio z ochotą pałaszował swój posiłek ja zbierałam się w sobie do podjęcia paru ważnych decyzji.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies