ďťż

Skoki do 90 cm by Lama

cranberies
Postanowiłam odwiedzić każdą stajnię w okolicy. Podczas wizyty w Aurum Animus spotkałam Joanne. Pogadałyśmy sobie trochę, po czym dziewczyna zapytała czy nie chciałabym poskakać z jej kucem Shetty'm. Oczywiście się zgodziłam. Pojechałam na chwilę do domu, aby zabrać niezbędne rzeczy i jeszcze tego samego dnia wsiąść na kuca. Po niecałych trzydziestuminutach byłam już spowrotem. Natychmiast udałam się do stajni, aby przywitać się z wierzchowcem. Kiedy zajrzałam do jego boksu , ogier wcinał słomę. Usłyszawszy moje kroki, odwrócił głowę. Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym podszedł bliżej i zaczął mnie obwąchiwać. Pogłaskałam go, a następnie udałam się do siodlarni po jego sprzęt i zestaw do pielęgnacji. Wróciłam bardzo szybko, położyłam wszystko obok boksu i chwyciłam uwiąz. Przypięłam go do kantara Shetty'ego i wyprowadziłam z pomieszczenia. Przywiązałam kucyka, a chwilę później zajęłam się jego pielęgnacją. Najpierw za pomocą zgrzebła dokładnie usunęłam z jego sierści wszystkie sklejki itp. , następnie wyszczotkowałam sierść, wyczesałam grzywę i ogon oraz wyczyściłam kopyta. Z tym ostatnim miałam małe problemy, gdyż szetland niezbyt chętnie podawał nogi. Gdy cały kuc był już czysty, delikatnie położyłam na jego grzbiecie siodło, lekko zapinając popręg. Następnie zdjęłam kantar i zastąpiłam go ogłowiem, a na koniec założyłam mu ochraniacze. Pogłaskałam ogierka po szyi, chwyciłam wodze i wyprowadziłam go na zewnątrz. Zauważyłam, że maneż jest pusty, więc właśnie tam się udaliśmy. Przywiązałam na chwilę Shetty'ego i zajęłam się ustawianiem przeszkód i drągów na ziemi. Na początek postawiłam trzy różnej wielkości stacjonaty do jazdy slalomem oraz krzyżaka i kilka drągów. Kiedy skończyłam, wróciłam do kuca, pogłaskałam go, po czym dosiadłam. Uregulowałam sobie srzemiona i dałam mu delikatną łydkę, aby ruszył stępem.

Szliśmy wzdłuż ogrodzenia. Poluzowałam kucykowi wodze, aby z każdym kolejnym okrążeniem je zbierać. Po pokonaniu jednego całego okrążenia, jadąc następne, wykonywaliśmy woltę w każdym narożniku. Następnie zmieniliśmy kierunek po przekątnej. Powtarzaliśmy to, aż w końcu wodze były odpowiedniej długości. Gdy tak się stało, delikatną łydeczką zachęciłam Shetty'ego do ruszenia spokojnym kłusikiem. Wykonał polecenie, jednak przyspieszając lekko bryknął. Przejechaliśmy dwa okrążenia spokojnym tempem, po czym zmieniliśmy kierunek półwoltą i przyspieszyłyśmy nieco. W każdym narożniku robiliśmy woltę, a co trzy okrążenia zmienialiśmy kierunek po przekątnej. Po dwóch takich seriach, zrobiliśmy jedno okrążenie stępa. Później zrobiliśmy jeszcze dwa kółka żwawym kłusikiem. Shetty szedł bardzo chętnie do przodu, cały czas miał postawione uszka. Po dwóch okrążeniach trochę go zebrałam. Zrobiliśmy jedno kółko zebranym kłusem, po czym pozwoliłam mu nieco wyciągnąć krok. Po zrobieniu wolt w dwóch sąsiadujących narożnikach, skręciliśmy do wewnątrz placu, kierując się na kilka położonych obok siebie drągów. Tuż przed nimi kucyk trochę się zawahał i zwolnił, jednak bardzo ładnie podnosił nogi, więc nie było słychać żadnych stuknięć. Poklepałam go po szyi i wróciliśmy na koło. Zrobiliśmy jedno okrążenie, po czym znów skręciliśmy na drągi. Tym razem szetland czuł się pewniej, przyspieszył i pewnym krokiem pokonał drągi. Pogłaskałam go po szyi, a następnie skręciłam tak, aby następnym razem najechać na nie z drugiej strony. Zanim jednak to nastąpiło, zwolniliśmy na jedno okrążenie do stępa. Następne natomiast pokonaliśmy zebranym kłusem. Pozwoliwszy ogierowi na wydłużenie kroku, skręciłam na drągi. Shetty pokonał je tak samo jak poprzednim razem. Po kilkukrotnym pokonaniu drągów z różnych stron, zwolniliśmy na dwa okrążenia do stępa. Gdy ogierek trochę odpoczął, znów ruszyliśmy żwawym kłusem, aby po jednym okrążeniu przejść do galopu. Shetty nie omieszkał kilka razy bryknać, jednak później udało mi się jechać równym tempem. Przejechawszy tak parę okrążeń, zwolniliśmy do kłusa, aby zmienić kierunek półwoltą. Dwa okrążenia później wróciliśmy do galopu. Tym razem liczba bryknięć ogierk a znacznie zmalała i szybciej udało mu się galopować równym tempem. Po kilku kolejnych okrążeniach, zwolniliśmy do spokojnego kłusa, aby następnie przejść do stępa i chwilkę odpocząć. Poluzowałam kucowi wodze, aby mógł wyciągnąć szyję. Kiedy tylko maluch odpoczął, zebrałam wodze i ruszyliśmy kłusem. Zrobiliśmy kilka wolt w narożnikach oraz ósemek. Zmieniwszy kierunek półwoltą, skierowaliśmy się w stronę środka placu, najeżdżając po linii prostej na małego krzyżaka, mającego 50cm, przed którym leżało kilka drążków. Kilka kroków przed drągami, zachęciłam ogierka łydką do żwawego pokonania przeszkody. Początek poszedł mu znakomicie, jednak skok przez krzyżaka już trochę gorzej. Kuc wyskoczył za szybko i tylnymi kopytami zahaczył o drągi. Stuknięcie lekko go przestraszyło i po lądowaniu przyspieszył do szybkiego galopu. Po chwili jednak zwolnił, a pokonawszy okrążenie spokojnym kłusem, uspokoił się ponownie skierowaliśmy się w stronę przeszkody. Tym razem jednak Shetty poczekał na sygnał i wybił się w odpowiednim momencie. Przeskoczył krzyżaka z całkiem sporym zapasem, bardzo ładnie baskilując. Poklepałam go po szyi i pokonawszy ¾ okrążenia znów naprowadziłam na krzyżaka. Skok oddał tak samo jak poprzednim razem. Pokonaliśmy tę przeszkodę jeszcze kilka razy, a następnie zrobiliśmy sobie jedno koło stępa. Przejechawszy je, przeszliśmy do galopu. Zrobiliśmy jedno koło spokojnym tempem, po czym skręciliśmy na najniższą , 60 cm stacjonatę. Przeskoczenie jej nie sprawiło szetlandowi żadnego problemu. Pokonaliśmy tę przeszkodę kilka razy, najeżdżając z każdej strony. Po jednym okrążeniu stępem i kolejnym kłusem, ruszyliśmy galopem na kolejną, tym razem 70cm stacjonatę. Podczas najazdu Shetty strasznie przyspieszał, jednak udawało mu się perfekcyjnie przeskoczyć na drugą stronę, więc starałam się chociaż minimalnie zwalniać. Również tę stacjonatę skakaliśmy kilkukrotnie i z różnych stron. Podczas ostatniego skoku, tempo najazdu było znacznie spokojniejsze niż to za pierwszym razem. Poklepałam Shetty'ego i dałam mu okrążenie stępa odpoczynku. Przejechawszy je od razu ruszyliśmy umiarkowanym galopem, kierując się w stronę trzeciej 90cm stacjonaty. Na tę przeszkodę najechaliśmy nieco żwawiej niż na poprzednią. Początkowo ogierek wybił się trochę za słabo i dotknął drąg. Na szczęście żaden nie spadł. Następnym razem kucyk nie popełnił już tego błędu i skoczył naprawdę dobrze. Podobnie jak w przypadku poprzednich, i tę stacjonatę pokonaliśmy wiele razy, najeżdżając i z lewej i z prawej strony. Zwolniliśmy na chwilę do stępa. Przyszedł czas na właściwe ćwiczenie czyli skoki slalomem. Kiedy Shetty odpoczął, ruszyliśmy znów galopem. Skierowaliśmy się od razu z prawej strony na najniższą stacjonatę. Skręciwszy w lewo najechaliśmy na nieco wyższą z przeszkód, a później skręcając w prawo, na tę najwyższą. Kuc średnio radził sobie z zakrętami i kilka drągów spadło. Na nasze szczęście obok maneżu przechodził pewien miły stajenny i postanowił nam pomóc. My w tym czasie kłusowalismy wzdłuż płotu. Kiedy tylko przeszkody były znów kompletne, ponowiliśmy ćwiczenie. Teraz jednak poszło nam trochę lepiej. Tylko jednej, najwyższej stacjonaty ogier nie pokonał bezbłędnie. Pokonywaliśmy wszystkie trzy stacjonaty najeżdżając raz najpierw na najniższą, a potem zaczynając od najwyższej. Po kilku próbach kuc potrafił poradzic sobie z nimi bezbłędnie. Wykonaliśmy ćwiczenie jeszcze raz. Znów idealnie. Zjechaliśmy w stronę płotu i do końca jazdy już się go raczej trzymaliśmy. Na początek przejechaliśmy po dwa koła galopem, w różne strony. Następnie wiele kół kłusem w różnym tempie, urozmaicanych woltami, ósemkami i zmianami kierunku po przekątnej i półwoltą. Na koniec zwolniliśmy do stępa. Poluzowałam wodze tak, aby Shetty mógł do woli wyciągnąć szyję, prawie dotykając nosem ziemi. Kiedy boki kucyka były już suche, skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Tuż przy nim zeskoczyłam z grzbietu szetlanda, poluzowałam popręg, chwyciłam wodze i zaczęłam prowadzić ogiera w stronę stajni.

Powoli weszliśmy do budynku. Najpierw zdjęłam kucowi ogłowie, zastępując je kantarem. Następnie odpięłam popręg i zdjęłam siodło oraz ochraniacze. Chwilę później wzięłam ręcznik i dokładnie wytarłam skórę Shetty'ego z potu. Później jeszcze raz go wyszczotkowałam, wyczesałam grzywę i ogon oraz wyczyściłam kopyta. Odniosłam cały sprzęt do siodlarni i zabrałam wcześniej zostawione tam smakołyki. Wprowadziłam kuca do jego boksu, gdzie został przeze mnie sowicie obdarowany marchewkami. Kiedy schrupał wszystkie, pogłaskałam go jeszcze, pożegnałam się i wróciłam do domu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies