ďťż
cranberies
Scott Lynch
seria "Niecni Dżentelmeni": 1. Kłamstwa Locke`a Lamory "Powiadają, że Cierń Camorry to niezwyciężony fechmistrz, złodziej nad złodziejami, duch, który przenika ściany. Pół miasta wierzy, że jest legendarnym bohaterem i obrońcą biedaków; druga połowa uważa, że opowieści o nim to mit dla głupców. Jedni i drudzy się mylą. Drobny i słabo władający rapierem Locke Lamora rzeczywiście jest (ku swemu utrapieniu) Cierniem Camorry. Z pewnością nie cieszy się z plotek towarzyszących jego wyczynom - a specjalizuje się w najbardziej złożonych oszustwach. Istotnie, okrada bogatych (kogóż innego warto okradać?), ale biedni nie oglądają ani grosza z jego zdobyczy. Wszystko, co zdobędzie, przeznacza na użytek swój i swojego nielicznego gangu złodziei: Niecnych Dżentelmenów." 2. Na Szkarłatnych Morzach "Złodziej i nadzwyczajny oszust - Locke Lamora - oraz śmiertelnie niebezpieczny Jean Tannen porzucają rodzinne miasto i dotychczasowe życie, z którego zostały tylko ruiny. Ale nie mogą wiecznie uciekać, kiedy więc wreszcie się zatrzymują, postanawiają zaatakować najbogatszy i najtrudniejszy cel na horyzoncie. Miasto-państwo Tal Verarr. Wieżę Grzechu. Wieża Grzechu to dom gry przewyższający wszystkie inne jaskinie hazardu. Nikomu nie udało się ukraść stamtąd choćby jednej monety i przeżyć. Takiemu wyzwaniu Locke nie zdoła się oprzeć. ..ale będzie musiał poczekać, nim wprowadzi w życie swój perfekcyjnie przygotowany plan. Ktoś jeszcze w Tal Verarr potrzebuje nadzwyczajnych umiejętności Niecnych Dżentelmenów i gotów jest ich zabić, jeśli dzięki temu coś zyska. Nim się obejrzą, Locke i Jean uwikłają się w piractwo. Doskonała robota dla złodziei, którzy nie potrafią odróżnić dzioba galery od rufy." 3. Republika złodziei "Po przygodach na wzburzonych morzach, Locke i Jean wracają na ziemię - i to w przyspieszonym tempie. Jean opłakuje śmierć ukochanej, Locke zaś zmaga się ze skutkami wejścia w drogę wszechpotężnym magicznym zabójcom, zwanym więzimagami. Jedną z konsekwencji tego konfliktu będzie spotkanie obu bohaterów z dawno utraconą ukochaną Locke - Sabethą. Zauroczyła go w dzieciństwie i do dziś pozostała miłością jego życia, teraz zaś - po tym, jak zostali zatrudnieni przez dwie przeciwne frakcje więzimagów uwikłane w zajadły spór - przyświeca jej tylko jeden cel: raz na zawsze unicestwić Locke`a." Cóż ode mnie... Doczekałam się po pięciu latach trzeciej części i jestem przeszczęśliwa (jak pewnie i wiele innych osób, które się naczekały). Zdecydowanie się nie zawiodłam, czego się ogromnie obawiałam. Często wszak bywa, że kontynuacje w jakiś sposób gubią urok swoich poprzedniczek i każą zadać pytanie 'co się stało?' (nie wiem, jak wy, ale ja tak miałam z Kossakowską i jej cyklem anielskim). Lynch nadal czaruje słowem - tworzy nowe, zupełnie inne miejsce akcji od tych poprzednich; wikła Locke`a i Jean`a w nową przygodę i rzuca nieco światła na wydarzenia z przeszłości. W końcu, w końcu pojawia się tak długo wyczekiwana Sabetha! Ileż to razy zastanawiałam się, co to za kobieta, że Locke tak za nią szalał. A tu taka niespodzianka. Nieco zawiedziona jestem 'grą' w tym tomie. Po tym, co wyprawiali w Camorze i Tal Verrar rozgrywki w Karthainie jakoś tak... nie do końca do mnie przemawiają. Przecież stać ich na więcej, do licha! Zabrakło mi też jakiegoś takiego mocnego akcentu na koniec. No dobra, wiemy co z Lamorą, wiemy co z Sabethą... niby Sokolnik znów wraca do akcji... ale czegoś mi brakuje. Mam nadzieję, że na następną część tyle czekać nie będzie trzeba, bo ja już chcę wiedzieć co będzie się działo dalej xD Strasznie spodobał mi się motyw wykorzystania napomknięcia o teatrze z pierwszej części. No i te przerwania w najbardziej emocjonujących momentach. Nieźle mnie nosiło w momencie, kiedy Cierpliwość wpadła nagle do Lamory i Sabethy, żeby sypnąć niespodzianką o pochodzeniu Locke`a, a tu nagle znów do teatru. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Jedna z lepszych serii jakie kiedykolwiek czytałam. Właściwie to nie wiem, czego spodziewałam się po Sabecie, ale wyobrażałam ją sobie inaczej. Chociaż nie powiem, że ta postać mnie zawiodła, na pewno wzbudzała emocje, gdy próbowała załatwić Locke'a w grze i byłam na nią wściekła, bo Locke to mój ulubiony bohater . A dzięki fragmentom o teatrze wydaje mi się ona sympatyczną, choć skomplikowaną postacią Zdecydowanie polecam tę serię, trzyma w napięciu. I plusem jest to, że bohaterom nie zawsze wszystko wychodzi, co mnie odrobinę denerwowało w serii Goodkind'a 'Legend of the Seeker' (którą mimo wszystko uwielbiam i będę uwielbiać). Tu postacie to naprawdę ludzie z krwi i kości, mają wielkie plany i je realizują i nie ma tego uczucia nieprzejmowania się bohaterami w sytuacji zagrożenia towarzyszącej czytaniu książek, w których główna postać wszystko wie, wszystko umie i wszysko jej wychodzi. Co prawda Locke przeżył, ale miał wzloty i upadki . |