ďťż
cranberies
Klikaj w obrazki!!!
Raczej nie było artykułów w 1945 roku o wojcieszowskim PKP, z wyjątkiem wzmianki, że stara nazwa Wojciechów nie pokrywała się początkowo z nazwą stacji Kup Górny. Stąd błądzenie chętnych do pracy w Zakładach Wapienniczych. Ogólnie sytuacja na kolei w pierwszych miesiącach powojennych była zapewne taka sama lub podobna jak w innych miejscowościach Dolnego Śląska. Były przeróżne kłopoty i zdarzenia, niedociągnięcia, śmiesznostki i oczywiście cwaniactwo. Jest rok 1945 – 2 września. Gazeta Pionier na pożółkłych już stronach namawia do przyjazdu do pracy w kolejnictwie „Kolejarze pionierzy” Każda gazeta jest okraszona fraszkami o różnej tematyce. Tu 15 września 1945r była akurat o przeciętnej stacji na D/Śl. 18 października 1945 „Pionier” donosi „My tak, a PKP inaczej”/musiałem przepisać artykuł , nie poradziłem sobie z kolażem/ Wśród tysiąca kłopotów, które zatruwają nam życie, jest i taki, że na dworcach miejscowości dolnośląskich figurują nazwy stacji o brzmieniu zupełnie innym, niż na mapach i tabliczkach urzędów. Czasem nazwy te z lekka odbiegają od nazw administracyjnych np. Wrocław – Sułkowice zamiast Wrocław- Sołtysowice. Nieraz jednak różnią się nie do porównania. Na zjazd do Solic - Zdroju (obecnie Szczawno-Zdrój) nie pojechało kilkanaście osób, wzgl. Pojechało z biletami do Jeleniej Góry(na szczęście wyjątkowo tak samo nazywającej sie na kolei), gdyz kolej nie miała do Solic biletów, albowiem Solice po kolejowemu nazywają się Słońsk !!! Pewien mój znajomy pół godziny walczył o bilet do powiatowego miasta znanego w prasie z najlepiej zorganizowanej placówki PUR’u Kamieniogóry, zanim stwierdzono za pośrednictwem niemieckich nazw, że po kolejowemu Kamieniogóra zwie się Ziemsk(!!!). A już w najgorsze tarapaty wpadł pewien obywatel dla którego przyjaciel wyszukał mieszkanie we Wrocławiu – Kowalach (dawniej Friedewalde). Z uporem maniaka wierzył on nazwom kolejowym i po przesiadkach z jednego dworca na drugi dostał sie wreszcie na stacje Wrocław- Kowale, ażeby dowiedzieć się, że administracyjnie przemieście to jest odległe od prawdziwych Kowali o 16km, zwie się jeszcze „Schmiedefeld”, natomiast stacja we Wrocławiu –Kowalach zwie się „Wrocław – Mirowiec”. Jest bowiem żółta broszurka z nazwami obowiązującymi PKP i tylko tej broszurki PKP sie trzyma.Nic kolejarzy nie obchodzi, że administracja nadaje poszczególnym miejscowościom nazwy inne, opierając się na zmudnych i dokładnych badaniach całej grupy naukowców. Że niby czemu kolej ma być gorsza od starosty, czy wojewody? Nadaje nazwy wojewoda, starosta, prezydent miasta, więc czemu nie ma i kolej „ochrzcić” jakiejś miejscowości, tym bardziej, że czyni to masowo, nadając nazwy wszystkim stacjom od razu bez oglądania się na opinie uczonych, z powołaniem się jedynie na opinie jednego z nich. Na 10 dworców Wrocławia, 10 nazw wyraźnie kłóci się z nazwami administracyjnymi, dwie zaś różnia sie trochę. Oto próbka (na pierwszym miejscu podajemy nazwy administracyjne, na drugim zaś kolejowe): Wrocław – Sołtysowice jest Sułkowice, Wrocław – Kowale jest Mirowiec, Wrocław – Bródź jest Praczów, Wrocław – Leśnica jest Leśna, Wrocław – Sornik jest Żarniki, Wrocław – Mikołajskie Przemieście jest Mikołajów, Wrocław – Osobowice jest Osowice, Wrocław – Rosenthal ( brak oficjalnej nazwy polskiej – Komisja proponuje Różanka jest Różan, Wrocław - Schmiedefeld jest Kowale, Wrocław – Pole Wyścigowe jest Ujazdów, Wrocław – Swojce jest Swajce, Wrocław – Patenice jest Patonice.Czas już skończyć tę dwutorowość i dlatego apelujemy do dyrekcji PKP, żeby dostosowała nazwy stacji do obowiązujących nazw administracyjnych, albo wydała nowe wydanie żółtej broszurki z odpowiednimi korekturami albo w ogóle wycofała ja z obiegu. (mgr Andrzej Jachelson) Za dwa tygodnie 30 października w pisemnym odwołaniu pt” Dyrekcja PKP nie „chrzci” miejscowości ”, a użyła nazw Komisji dla przywrócenia słowiańskich nazw na Przyodrzu”. W pracach tej komisji biorą udział przedstawiciele Instytutu Zachodniego, Władz Administracji Ogólnej i resortów fachowych jak kolej, Poczta i Telegraf a więc ludzi ku temu powołanych i kompetentnych, którzy drogą istotnie żmudnych i dokładnych badań zadecydowali o tym, co do nich należało. Także 30 października 1945 w Pionierze ukazał się artykuł „Bojowe zadanie młodych kolejarzy dolnośląskich” I jeszcze jedna ciekawostka o państwowym prywatnym pociągu „Nieporządki ruchu kolejowego w JG” tej samej gazety z 31 października 1945r Tym razem to już z 1960 roku „Wiadomości Legnickie” chwalą kolejarzy z Wojcieszowa Górnego. Gdzie ta stacja i wszystko co tam było? |