ďťż

31.10.2014 Halloweenowy nocny teren

cranberies
Z Mistrzostw Rysuala z Incognito wróciłyśmy dość wcześnie, więc dałam jej chwilę odpocząć,

wyruszamy na nocny teren! Uszykowałam sobie Supernovę, a Łukasz się pomęczy z Incognito. Na

czapraki oraz ochraniacze nakleiliśmy odblaskowe elementy, sami założyliśmy odblaski na kaski i na

bluzy. Konie trochę były zaskoczone, że je wyciągamy o tej godzinie, ale wesoło wyszły zewnątrz.

Wsiedliśmy i od razu ruszamy, tym razem nie na plażę, a do miasta postraszyć trochę dzieciaki

chodzące na halloween. W stępie nie było kłopotów, jechaliśmy po prostu stępem na razie ścieżką po

polu. Dowcipkowaliśmy z Łukaszem jadąc obok siebie, że w sumie to trochę celebrujemy halloween

wychodząc na miasto. Wyjechaliśmy na drogę utwardzaną, zaczynamy kłus. Incognito się wyrwała

Łukaszowi prawie do galopu, ale ją opanował, Nova też chciała się ścigać ale chwila jeszcze.

Zaczynały się pokazywać zabudowania. Klacze już szły spokojnie, jedynie Supernova nerwowo gryzła

wędzidło. Aha! Mamy pierwszych przebierańców! Trójka duchów i jeden kościotrup szły sobie z

jednym koszykiem. Przeszlismy do stępa. Incognito nie przeraził ten widok, jednak Nova stanęła jak

wryta, żeby ruszyć niespodziewanym brykiem. Wśród duchów znalazła się dziewczynka, któa

wyraźnie zasascynowana przystanęła i pokazała na nas palcem. Pomachaliśmy jej i pojechaliśmy dalej kłusem, zaczął być asfalt. Ruszyliśmy znów kłusem, jakieś dzieci właśnie wychodziły z podwórek w czapkach wiedźm i innych takich. Przejechaliśmy miasteczko główną drogą machając do dzieciaków, przeszliśmy na moment do stępa, gdyż było przejść ruchliwą ulicę. Przeszliśmy i polna droga do Animusa. Ruszamy galopem i pozwoliliśmy się klaczom pościgać. Incognito z swoim pochodzeniem miała przody, ale Nova westernowo chowana też dawała radę. Mimo że były zadyszane nie chciały się zatrzymać, a przed nami stos korzeni. Łukasz zaczął skupiać Inco na sobie, to samo zrobiłam ja. I epicki skok w górę! Nova ze stulonymi uszami wyskoczyła jak najwyżej umiała, a Incognito profesjonalnie jak na crossie. Poklepaliśmy je i do kłusa, już było widać ośrodek.

Zaśmiewając się z sytuacji dokłusowaliśmy do stajni, na placu rozstępowaliśmy konie i odstawiliśmy do stajni, gdzie była dość zdenerwowana Joanne czekająca żeby dać kolację koniom.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies