ďťż

30.05.12: Skoki luzem

cranberies
Chciałam puścić Scarlet w korytarz i przy okazji zmierzyć jej potęgę skoku. Siwa wyczyszczona czekała na mnie w swoim boksie, rozchodzona jako-tako na karuzeli nie powinna zająć mi zbyt wiele czasu. Przywędrowałam do niej z ogłowiem, ochraniaczami i lonżą, w boksie szybko ubrałam i zabrałam na halę.
Rozprężyłam ją na lonży, nakazując kolejno stęp, kłus i galop w obu kierunkach, uważając by nie rozpocząć intensywniejszej pracy zbyt szybko. Siwa była lekko pobudzona, ale posłuszna. Szła chętnie do przodu, poprawnie reagowała na polecenia głosowe. Po 25 minutach była gotowa do rozpoczęcia skoków. Przy jednej z długich ścian hali ustawiłam kolejno krzyżaka 30 cm z wskazówką, 2 fule po nim stacjonatę 40 cm, a 4 fule później okserka 50 x 50. Wszystko porządnie ogrodzone, bezpieczne.
Odpięłam lonżę i pogoniłam siwą do galopu. Ruszyła ochoczo, strzelając niewielkiego baranka. Zagoniłam ją w korytarz i zachęcając do skakania spojrzałam, jak siwka bez przejęcia pokonuje kolejno każdą przeszkodę. Po wygalopowaniu z korytarzu kobyłka podbiegła do mnie i domagała się pochwały. Poklepałam ją po szyi i ponownie zagoniłam w korytarz. Klacz obrała dobre, spokojnie tempo i na luzie pokonała korytarz. No to przeszkody 30 cm w górę, okser dodatkowo w szerokości. Siwa nie potrzebowała dużej zachęty do skoków, wystarczyło nakazać jej galop i sama wiedziała o co chodzi. Ponieważ takie wysokości nie robiły na niej absolutnie żadnego wrażenia podwyższyłam wszystko o 20 cm, okser poszerzyłam do 100 cm. Tu już folblutka musiała się pofatygować w szeregu, ale i tak bardzo ładnie sobie poradziła. Na tej wysokości pokonała korytarz jeszcze 2 razy i stacjonata z okserem stają na wysokości 110 cm. Krzyżaka zostawiłam 80 centymetrowego, gdyż nie widziałam potrzeby zmieniania go w stacjonatę czy coś innego. Scarlet płynnie wykonała naskok nad drążkiem, lekko pokonała oksera, a po dwóch równych fulach z pięknym baskilem lekko poszybowała nad stacjonatą. Do okserka nieco się skradała, ale skoczyła go, zachęcona cmoknięciem. Podbiegła do mnie, dostała cuksa i jeszcze raz. Przyjrzałam się uważniej jej technice. Lubiła mieć zapas, skoki oddawała lekkie, płynne, z wyraźną pracą grzbietu i mocno składanymi nogami. Była uważna i dokładna, nie uzyskała jeszcze tendencji typowej u crossowców - pukania drągów. Faktycznie, stworzenie z niej nader delikatne i wrażliwe. Siwa zaczęła szukać czegoś w piachu, co wykorzystałam na podniesienie sztalki i oksera do 120 cm. Puściłam miśkę tylko raz, by potem podwyższyć o 10 cm i ponownie zagonić ją do korytarza. Scary bardzo ładnie wyszła z szeregu obronnym kopytem mimo niedopasowania fuli do odległości, potem mocnym wybiciem wyskoczyła nad stojaki przy okserze. Tya... takie tam 160. Przeszkody o kolejne 10 cm w górę i mamy już wagoniki po 140 cm. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić siwa wgalopowała w szereg i uważnie podeszła do sztalki, nad którą z wyraźnym już wysiłkiem poleciała, nie tykając jednak górnego drąga. Z okserem poszło jej dużo lepiej, aż nie mogłam się napatrzeć. Podwyższyłam oksera do 150 cm i po chwili odpoczynku dla Lady S pogoniłam ją i patrzyłam, jak z uwagą i dokładnością podchodzi kolejno do każdej przeszkody i jak daje z siebie wszystko, byleby nie puknąć drągów. Nad okserem oddała mocny, świetny skok, lądując nieco twardo, ale błyskawicznie łapiąc z powrotem równowagę. Drugi człon oksera podniosłam do 160 cm i na tym dzień zakończymy jeden z pierwszych korytarzy klaczy. Siwa od razu gdy uniosłam bat zerwała się do galopu, jednak wchodząc w korytarz zwolniła nieznacznie, dzięki czemu dobrze wpasowała z odskokami. Koperta poszła jej jak po maśle, stacjonata stała się już łatwiejsza i wymagająca mniej wysiłku niż na początku. Przed doublebarrem (150/160) wstrzymałam oddech i patrzyłam, jak Scarletka robi sobie coś a la naskok i z ogromną siłą wybija się ponad stojaki, składa nogi i obniża głowę, po czym ląduje nadzwyczaj miękko i zamiast następnej fuli wykonuje serię baranków i bryków wyzwolenia. Przeszła do kłusa i podbiegła do mnie. Dałam jej cukierka i przypięłam do lonży. Rozkłusowałam na dużym kole w obu kierunkach, a na stępa puściłam w karuzelę, bo nie miałam zbyt wiele czasu.

Siwą z karuzeli zabrał Filip, schłodził jej nogi, umył kopyta i wpuścił do boksu, tak jak poleciłam. dnia Czw 11:25, 21 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies