ďťż
cranberies
No, skoro zgłosiłyśmy się do RLNF to trzeba by się oswoić z warunkami, jakie tam będą panować. Specjalnie z tego powodu czekałam na trening kucki do zmierzchu, wcześniej nakładając na lampy wokół maneżu czerwone nakładki własnej roboty. Idealne to może nie było, ale po zapaleniu świateł efekt był całkiem udany. Jak już plac był przygotowany ruszyłam do siwki. Stałą już w boksie, wyczyszczona wcześniej, czekająca jedynie na osiodłanie. Wyszykowałam kuckę już w boksie, poszło bez problemu, a umyte ochraniacze wyglądały jak nowe Poszłyśmy na skąpany w mroku i delikatnym, czerwonym świetle maneż.
Gracja była delikatnie zaniepokojona wystrojem miejsca, jednak nie stawiała oporów i nawet jak ruszyłyśmy szła aktywnym, obszernym stępem, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła. Dziś chciałam popracować w stałym świetle i jak damy radę - poskakać. Na maneżu ustawiony był parkur, wstępnie wysokości 60/70 cm, 11 przeszkód w tym dwa szeregi. Pokrążyłam pomiędzy nimi z klaczą, pokazując z każdej strony, dzięki czemu w ciekawszy sposób niż krążenie po ścianie spędziłyśmy 10 minut, po których sprawdziłam popręg i zabrałam się za przygotowania do kłusa. Skupiłam uwagę siwej na sobie i pozbierałam w stępie, co przyszło nam trochę ciężej niż zwykle, bo jednak półmrok bardzo rozpraszał. W końcu jednak byłam w stanie na podstawionym i rozluźnionym koniu, idącym z impulsem pojeździć w obu kierunkach, zrobić ustępowanie, łopatkę w stępie, więc zakłusowałam, utrzymując klacz w ustawieniu i od razu stawiając na impuls oraz cierpliwość. Rozluźnienie przyszło z czasem, jak też sądziłam, Gracjucha już wyraźnie oswajała się z panującymi warunkami. Kiedy po ścianach szła już pewnie, zaczęłam bawić się w koła, wolty, ósemki, potem przejścia. Kucka przyzwyczaiła się już do warunków i z pełną swobodą poruszała po placu. Po chwili odpoczynku zaczęłam z nią chody boczne. Na początek łopatki. Skupiłam siwą na sobie i po dwie łopatki na stronę. Jeśli dawałam wystarczająco precyzyjne sygnały, nie było z tym problemów. Równie dobrze poszło nam z ustępowaniami. Problem sprawiały dodania, były mniej wyraziste i bardzo ostrożne, dopiero jak ją tym solidnie pomęczyłam otworzyła się na tyle, by wykonać dodanie, które chciałabym zobaczyć podczas występu. Chwilę odsapnęłyśmy i galop. Tu już problemów nie było, spędziłyśmy w tym miejscu wystarczająco dużo czasu i miałyśmy mniej elementów do przećwiczenia, wszak odpadały nam chody boczne, a z dodaniami w galopie siwa praktycznie nigdy problemów nie miała. Pogalopowałyśmy trochę po kołach, woltach, parę lotnych i po odsapce zaczynamy skakać. Na początek pojedyncza koperta 40 cm. Aktywnym, okrągłym galopem podprowadziłam siwkę blisko przeszkody, na odskoku dając jej wyraźny sygnał. Łypnęła pod nogi, ale odbiła się i skoczyła. Może nieco pokracznie, ale jednak. Powtórzyłam skok, potem dwa z drugiej nogi i w drugą stronę, następnie koperta staje się stacjonatą 60 cm. Najechałam na nią aktywnie, jednak bez szaleństw. Gracja już nawet nie zerknęła na przeszkodę, odbiła się lekko i płynnie przeniosła nas na drugą stronę. No to z drugiej strony, w połączeniu z okserkiem 60x60 cm. Jechałam równo, w rytmie, już z daleka widząc odległość. Siwa odważnie skoczyła przez stacjonatę, po czym czujna szukała następnej przeszkody. Kiedy dostrzegła oksera naparła na wędzidło chcąc przyspieszyć. Nie pozwoliłam jej i pojechałam dokładnie tak, jak planowałam. Pokonała przeszkodę lekko, bez zbytniego przejęcia. No to jedziemy na szereg okser 70x70 cm-1 fula-stacjonata 70 cm. Tu klacz była trochę zaskoczona widząc drugi człon tak szybko po okserze, którego pokonała bez wahania, jednak odbiła się i muskając lekko drąga wylądowała po drugiej stronie. Drąg zakołysał się w kłódkach, jednak nie spadł. Pojechałam jeszcze szereg na dwie fule stacjonata-okser i wybijający się, pstrokaty murek 80 cm. Siwa wyraźnie wahała się przed przeszkodą, jednak dała się namówić i oddała przesadzony, ale poprawny skok. Przeszłyśmy do stępa i Filip podniósł parkur do 80 cm. Zagalopowałam i jedziemy cały parkur. 1. okser 80x80 2. stacjonata 80 cm 4/5. linia na 5 fule szereg okser-stacjonata - stacjonata z rowem 80 cm 6. stacjonata 80 cm 7. okser 80x80 8. szereg stacjonata-okser na 2 fule 9. mur 80 cm Wzmocniłam nieco tempo galopu i na oksera. Gracja posłusznie czekała na mój znak i odbiła się we właściwym miejscu, oddając pełny, klasowy skok. Wylądowałyśmy na lewą nogę i po delikatnym łuku do stacjonaty 80 cm. Ostatnie fule wydłużyłam, by nadrobić odległość i na odskoku dałam siwej wyraźny sygnał do skoku. Odbiła się mocno i bez pudła przeniosła nas na drugą stronę. Lądowanie ponownie na lewo i dużym łukiem zawracamy, by po przekątnej pojechać szereg, a po nim stacjonatę, dość podchwytliwą bo z imitacją wąskiego rowu pod spodem. Gracja przeszła jak burza przez szereg, po czym zaczęła hamować widząc stacjonatę, jednak jedno lekkie klepnięcie palcatem w łopatkę dodało jej energii i szczęśliwym trafem udało nam się nadrobić odległość i skoczyć przeszkodę mimo oporów klaczy. Lądowanie na prawo i w podobny sposób zakręcamy na prawo, na stacjonatę. gracja pociągnęła mnie w stronę przeszkody i z odpalonym turbo przeleciała nad przeszkodą, muskając drąga. Na szczęście nie spadł on na ziemię, ale nie było to pożądane zachowanie. Natychmiast sprowadziłam ją na ziemię i "po bożemu" naprowadziłam na oksera. Podeszłyśmy blisko, galopem skróconym i bardzo okrągłym. Kucka niczym piłeczka odbiła się i po chwili już galopowałyśmy dalej, na lewo, do szeregu na dwie fule. On poszedł nam gładko, więc na deser mur. Już bez przygód, więc pochwała i stęp. Filip podniósł parkur do 100 cm. Kiedy odsapnęłyśmy zagalopowałam w lewo i ruszamy. Gracja zdziwiła się wyraźnie wzrostem gabarytów parkuru, jednak wykazała się dużą szczerością i odpowiedziała na mój sygnał we właściwym momencie, odbijając się mocno i oddając może nie najlepszy, ale czysty skok nad okserem. Trochę wtedy zawisłyśmy w powietrzu, ale przy dwójce jż poszło gładko. Szereg poszedł jak po maśle, stacjonata z rowem też przestała być taka straszna. Stacjonata już bez wyciągania jeźdźca, dobrze wyliczone, ładny, okrągły skok i okser, który wypadł najlepiej ze wszystkich przeszkód. Gracja oddała tam pełny, okrągły skok, wybijając się i lądując w idealnym miejscu. No to szereg. Tu trochę się pogubiłyśmy, niestety zrzutka na pierwszym członie. Mur sobie darowałam, natomiast najechałam ponownie na ostatni szereg. Tym razem już bez pudła. Wyklepałam siwą po obu stronach szyi, rozkłusowałam, rozstępowałam i do stajni. Na miejscu rozsiodłałam ją, zabrałam na myjkę, gdzie schłodziłam nogi i odstawiłam do boksu, zostawiając z paroma marchwiami i jabłkami w żłobie. Sama odniosłam sprzęt na miejsce i ruszyłam do domu, kombinować coś dalej ze światłami. |