ďťż
cranberies
Przyjechałam do Księżyca w Nowiu by przeprowadzić z nim trening skokowy. Dzień był raczej pochmurny, ale ciepły. Spotkałam Pii, która oprowadziła mnie po stajni. Na koniec zaprowadziła mnie do Księżyca. Ogier stał i wyglądał spokojnie z boksu. Pii zostawiła mnie sam na sam z ogierem ;p podeszłam do jego boksu. Spojrzał na mnie troszkę dziwnie. Podeszłam do niego uśmiechnięta - no hej, wielkoludzie - przywitałam się, widząc że jest na prawdę duży ;D gdy wyciągnęłam do niego rękę z cukierkiem, zjadł go. Pogłaskałam go, a potem weszłam do jego boksu. Ogier stał całkiem spokojnie. Założyłam mu kantar i wyszliśmy na zewnątrz. Księżyc szedł całkiem spokojnie i kiedy go przywiązałam do czyszczenia też się nie stawiał. Pogłaskałam go - dobry koń - wzięłam szczotki i zaczęłam energicznie go czyścić. Trochę się odsuwał, ale szybko mi z nim poszło. Kopyta też ładnie podawał. Na koniec rozczesałam mu grzywę i ogon. Kiedy był już czysty, założyłam mu czaprak z siodłem i ogłowie. Stał spokojnie przy zapinaniu popręgu i wędzidło też przyjął bez większych problemów. Poklepałam go. Na koniec założyłam mu ochraniacze na nogi i poszliśmy na halę. Po drodze założyłam kask i wzięłam lonże i bacik.
Na hali porozstawiałam przeszkody (koperty, cavaletti i drągi). Kiedy wszystko było gotowe przypięłam Księżycowi lonże i zaczęłam go lonżować na rozgrzewkę. Na początek stęp. Ogierek na początku się ociąga, ale zacmokałam i ruszył energicznie. Pochwaliłam go. Po kilku minutach zmieniłam kierunek. Ogier pracował bardzo chętnie. Szedł równym i energicznym stępie. Po chwili zacmokałam i uderzyłam batem o ziemię, żeby zakłusował. Księżyc płynnie przeszedł do kłusa. Miał dosyć wysoką akcję nóg. Pochwaliłam go. Po kilku minutach znów zmiana kierunku, a potem zatrzymanie. Przeszłam z nim na drągi. Prowadziłam go kilka razy. Całkiem ładnie mu szło. Pochwaliłam go. Potem znów zaczęłam go lonżować. Stęp - kłus - stęp - kłus i takie przejścia. Cały czas pilnowałam by nie zmieniał tępa i żeby ładnie przechodził przez drągi. Po kilku minutach znów stop i zaprowadziłam go do cavaletti. Kiedy go lonżowałam kłusem musiał przeskoczyć. Na początek przechodził, a potem dawałam mu znak głosem i batem i poskutkowało. Pochwaliłam go. Jeszcze kilka skoków, a potem zaczęłam biec z nim i przeskoczyliśmy kopertkę 30 cm. Ogier ładnie skoczył. Poklepałam go. Odpięłam lonże i podpięłam popręg. Wyregulowałam strzemiona i usiadłam w siodło. Księżyc ruszył stępem, więc pół paradę i zwolniłam go. Kiedy już siedziałam wygodnie dałam znak dosiadem do stępu. Przeszliśmy przez drągi. Księżyc ładnie przez nie przechodził. Po kilku minutach, łydka do kłusa. Znów ta sama płynność. Jego kłus nie był zbyt wygodny i ogólnie czułam się dziwnie na tak wysokim koniu. Poklepałam go. Szedł energicznie do przodu. Przejście przez drągi, a potem najechaliśmy na rząd cavaletti. Przy każdej przeszkodzie dawałam mu jasny znak do skoku. Księżyc przeskoczył każdą przeszkodę. Pochwaliłam go i dałam znak do galopu. Zaczął biec bardzo szybko. Dałam mu chwilę się wybiegać, a potem pół paradami zaczęłam go zwalniać. Kiedy go zebrałam, zrobiliśmy kilka kółek, a potem skoczyliśmy kopertę 30 cm. Przed przeszkodą ogier chciał uciec, ale przytrzymałam go i kazałam skoczyć. Przed przeszkodą mocna łydka i ogier mocno się wybił. Ładnie przeskoczył i spokojnie wylądowaliśmy. Poklepałam go. Dzisiaj świetnie sobie radził. Zwolniłam go do kłusa i naprowadziłam na kopertę 50 cm. Księżyc na początku się wahał, ale popędziłam go i ładnie najechaliśmy. Księżyc mocno się wybił i całkiem ładnie przeskoczył. Poklepałam go i ciągle chwaliłam. Świetnie się spisał. Postanowiłam kończyć. Ok. 30 minut spędziłam na rozstępowanie, a potem poszliśmy przed stajnie. Przed stajnią ściągnęłam cały sprzęt, wytarłam z potu i kurzu, założyłam derkę i zaprowadziłam do boksu. Odnalazłam Pii i rozliczyłam się z nią potem pojechałam do domu. Księżyc spisał się na medal. |