ďťż
cranberies
Dzisiaj to co nie wiemy czy lubią tygryski najbardziej ale raczej lubią dość mocno. Novę wyszczotkowałam i wyprowadziłam na kantarze na dwór. Szybko zapięłam w szory i poprowadziłam do bryczki znajdującej się na hali. Tamże ją wprzęgłam, usiadłam i zaczynamy.
Nova czekała na sygnały. Postanowiłam ruszyć, nie będziemy tak stać wieczność. Oddałam delikatnie lejce i kucynka grzecznie ruszyła. Po ciężkim szarpnięciu bryczki reszta poszła lekko. Szła swobodnie jakby za nią była chociażby leciutka opona ale było widać że używa dużo siły mimo że są kółka. Tak sobie przejechałyśmy z 3 kółka. Przyspieszamy do kłusa, oddałam delikatnie wodze i Nova z chęcią przyspieszyła, wróciłam na kontakt. Kłusem jechało jej się leciutko, bo jechała dość szybko i kółka dobrze sunęły. Tarantowata dobrze reagowała na pomoce w zaprzęgu, sprawia jej to można powiedzieć już swobodnie - radość. Próbujemy zatrzymanie, albo chociaż zwolnienie do stępa. Wspomogłam się głosem "hoooooola" i puszczałam i oddawałam jak zawsze robię. Zajarzyła dość szybko i przeszła do stępa. -Dobrze! Teraz zmienimy kierunek. Oddałam lejec zewnętrzny. Klacz mnie nie do końca zrozumiała bo chciała skręcić w ścianę. Głuptas. Jeszcze raz. Mój koń kmini logicznie! Hurra! Skręciłyśmy i po kółku stępem na jedną stronę zaczęłyśmy kłus. Stuliła na początku uszy ale potem jechało się fajnie. Pojeździłyśmy po trzech kołach kłusa, jeszcze chwilę w stępie naokoło hali i wyprzęgłam klacz, która śmignęła się wytarzać i wybiegać. Założyłam jej kantar i odprowadziłam do stajni a maratonówkę odstawiłam na miejsce. |