ďťż
cranberies
Przetrenujemy cross. Wzięłam klacz z boksu na korytarz i zaczęłam czyścić. Miałam przygotowane kaloszki, ochraniacze na przód i tył, ogłowie angielskie siodło oraz nasz różowy przydomowy czapraczek. Szybko ogarnęłam Inkę i ruszyłyśmy stępem w kierunku toru.
Na rozgrzewkę pojeździłyśmy sobie naokoło róznych kłód i dziwnych przeszkódek. Ruszyłam konia do kłusa. Drobiła, była odrobinę spięta, pierwszy raz na torze crossowym. Po jako takiej rozgrzewce i rozluźnieniu klaczy w nowym środowisku zaczęłam pracę. W kłusie najechałyśmy kłodę. Miała ochotę wyłamać, ale stanowczo jej zabroniłam łydką i przeskoczyłyśmy z dużym zapasem i równie dużą paniką. Jednak poklepałam ją i zawróciłam jeszcze raz na kłodę. Już spokojniej, aczkolwiek dam jej narazie odrobinę panikować, w końcu pierwszy raz na crossie. Drugim obiektem była równoważnia. Wjechałyśmy stępem. Jak tylko weszłyśmy Incognito zaczęła się cofać, ale dałam mocną łydkę i ładnie przeszliśmy. Poklepałam ją i galopem w wodę. Nie miała problemu, lubiła się chlapać. Znów przed nami była kłoda. Tą już skoczyłyśmy w galopie jak normalną przeszkodę. Przeszłam do kłusa i powrót przez wodę i na równoważnię. Troszkę zwolniłam kłusa jak wjeżdżałyśmy na "to", trochę z oporami ale przejechane. Poklepałam ją w nagrodę, na dzisiaj to chyba już dużo wrażeń. Kłusem jeszcze przeskoczyłyśmy kłodę bez problemów i na luzie i na popręgu popuszczonym o dziurę jechałyśmy stępem do stajni. Poczołgałyśmy się jeszcze odrobinę na placu i na myjkę rozsiodłać, przemyć szmatką i do boksu, a ja posprzątałam po sobie i do domku na kolację. |