ďťż
cranberies
Było dość ciepło, więc stwierdziłam, że pojeździmy sobie na czworoboku. Klacz zauważyłam już po pierwszym spojrzeniu na padok. Skubała sobie niewinnie trawę. A niechaj sobie skubie. Przygotowałam sprzęt i po nią poszłam. Z łatwością przestawiła się na tryb 'sport' i nastawiła uszy szukając sprzętu. Przywiązałam ją do płotu, osiodłałam, wzięłam w kieszeń karteczkę z programem L-8 i poszłyśmy na czworobok.
Pociągnęłam przed wejściem na kucałkę popręg o dziurę, strzemion nie trzeba było regulować. Wsiadłam i dałam sygnał na aktywny stęp. Już dzisiaj było lepiej, klacz się nie burzyła jak ją prosiłam o ruch do przodu. Zrobiłyśmy woltę po dwóch kołach. Może nie wyszła idealnie, ale dzisiaj będziemy po kole pracować, także da się zrobić. Po paru minutach stępa na obie strony zakłusowanie. Klacz szła chętnie, nie wyrywała się. Może to przez to ciepło, co coraz mocniej zaczynało doskwierać. Na wolcie również ładnie, nie uciekała od pomocy. Po paru kółeczkach wjechałam na koło w narożniku i zaczęłam ją zbierać. Nie chciała obniżyć głowy na początku, dopiero po czwartej wolcie odpuściła. Zaczęła się skupiać i się zastanawiać czego od niej oczekuję. Po paru woltach uznałam, że klacz już zajarzyła, czułam jak zaczyna pracować zadem i nie zadziera głowy. Nie klepałam, żeby nie zrujnować tego co mamy. Wjechałam na ścianę i pracowałam nad tym, żeby utrzymać zebranie. Jedną ścianę mi się udało, potem klacz już się rozproszyła. Wjechałam na koło ponownie i zaczęłam znów. Poszło odrobinkę szybciej i znów na ścianę. Zmieniłyśmy sobie kierunek i w ładnym ustawieniu po ścianie. Poklepałam ją po dwóch pięknych kołach i dałam chwilę odpoczynku przed galopem. Zagalopowanie z kłusa już nie miało w sobie chaosu, praca w zebraniu uspokoiła dość klacz i przejście było dobre. Jechałyśmy umiarkowanym tempem. Na drugą stronę taka sama sytuacja. Postanowiłam, że nie ma na co czekać i pojedziemy ten program. Zwolniłam ją do kłusa i po trzech, czterech krokach do stępa. Wyjęłam karteczkę z kieszeni i przypomniałam sobie jak to idzie. Wjazd na linię środkową kłusem, zatrzymanie przez jeden krok stępa i ukłon, który trochę klacz przestraszył. Kłusem ruszyłyśmy od razu bez stępa. Zakręt ładnie wyjechany, koło 15m również bez problemów aczkolwiek nie zauważyłam czy to wyszło 15m. Dalej w programie była jazda kłusem, klacz jechała w zebraniu, bo na wolcie udało mi się ją szybko pozgarniać. Zmiana kierunku również ładnie, ale niestety nie wylądowaliśmy na literce. Koło już pilnowałam żeby wyszło dobrze i wyszło. Zatrzymanie zrobiłam odrobinę przed literą bo wiedziałam, że Nova tak szybko się nie zatrzyma. Pięciu sekund nie wytrzymała. Ruszyłysmy stępem, aktywnym. Coraz bardziej była rozdrażniona. Jak dałam sygnał do kłusa w C to wystrzeliła do przodu. Przyhamowałam ją trochę i zagalopowanie idealnie w tym miejscu co miało być. Koło zrobiłyśmy trochę większe, gdyż kucynka gubiła kroki. Zmiana kierunku nie spodobała się Novej, ledwo ja utrzymałam w galopie tą chwilę. Szybko w kłus i zmiana nogi jak w programie, ładne koło, chwila galopu i do kłusa. Już nie dało się jej uspokoić, leciała w kłusie jak torpeda. Zmiana kierunku wyszła ledwo ledwo, wjazd na środek i zatrzymanie daleko za X. Rozgrzanej do granic możliwości klaczy oddałam wodze, poluźniłam o dziurkę popręg i przekłusowałam na długiej wodzy, po czym opuściłam o jeszcze jedną i chwila stępa. Rozebrałam szybko i wzięłam na myjkę. Na początku uciekała, ale zorientowała się, ze woda jest fajna i relaksowała się kąpielą. Poszłyśmy do boksu, gdyż z powodu niemiłosiernego gorąca wszystkie konie stały w chłodzie. Posprzątałam po sobie i poszłam się napić czegoś zimnego. |