ďťż
cranberies
Wahałem się z tym tematem od maja tego roku...
...I dalej nie wiem czy dobrze robię ? (w moich żyłach płynie WOJCIESZOWIANKA). Wszystko zaczęło się super! Zaprosiłem (tak jak obiecywałem) kolejnego kolegę z Warszawy do mojej ukochanej miejscowości na świecie! Przeciągnąłem go przez Radomierz , okolice Komarna do Wojcieszowa, tak na dobry początek, zaraz jak wysiedliśmy z pociągu warszawskiego! Pokazałem mu Wojcieszów z każdej strony. Był Miłek. Połom, kamieniołom Gruszka, byliśmy pod Żelaźniakiem, na Zerówce, w sztolni pod Chmielarzem, w kopalni na Radzimowicach (wiadomo), łaziałem z nim po grotach, po wapiennikach (zapomniana nazwa)... Malowniczy cmentarzyk na Dolnym, grobowce koło wyciągu (wyciąg...), gdzie ja z nim nie byłem? Przekaźnik, oczywiście, szubienica ! Pięknie było i łza (mi) się w oku kręciła, że tak rzadko wpadam do Wojcieszowa... Aż nadszedł TEN dzień w którym postanowiłem zabrać kolegę na wycieczkę do pobliskiej Świerzawy... ZACHWYT!!! Kolega, chyba tylko z grzeczności nie powiedział, to o czym ja pomyślałem. Wojcieszów był trochę dalej niż 9 km od Świerzawy! I teraz nie wiem, czy do Świerzawy jedzie się przez Wojcieszów, czy do Wojcieszowa przez Świerzawę? Dlaczego???? |