ďťż
cranberies
Chwila dla literatury zza zachodniej granicy.
![]() I tak: "Miasto Śniących Książek" słusznie zostało okrzyknięte największym dziełem autora, są momenty, w których czytelnik odpływa, nie reaguje na bodźce zewnętrzne, a kiedy już musi wydostać się z książki, idzie mu to powoli i niełatwo. Osobiście miałam tak podczas koncertu trąbuzonowego, niesamowite wrażenie, jakby się człowiek wynurzał z głębokiej wody, ostrożnie, niespiesznie. Poza tym który prawdziwy czytelnik nie chciałby odwiedzić Księgogrodu chociaż raz, tylko jeden! "13 i 1/2 życia..." to pozycja abstrakcyjna, kompletnie oderwana od przyzwyczajeń i kanonów. Przyznaję, ciężko było mi zacząć, w pierwszym odruchu powieść może odrzucić swoistą manierą autora, w miarę zagłębienia się w wątek czytelnik uzależnia się od inności i oryginalności napotykanej na każdym kroku; ta książka po głębszym zaciągnięciu się działa jak psychodeliczny narkotyk. Jest tak złożona, że dostarczyła mi części materiałów na ustny polski (fajnie wyglądał kapitan Niebieski Miś przy tych wszystkich głównonurtowych "Panach Tadeuszach", "Giaurach" i "Lalkach"). Sympatyczna propozycja, jeśli macie ochotę namieszać sobie w głowie bez użycia zewnętrznych środków chemicznych. "Kot Alchemika" to według mnie najsłabsza powieść, ale i poniekąd najmroczniejsza. Towarzysz kotkowi przez miesiąc w procesie tuczenia (miał zostać przetopiony na tłuszcz). Jeśli jednak lubicie niepewność i wątki kulinarne, również polecam. I jeszcze jedno, Walter Moers jest Niemcem, czytamy: "Walter", nie "Łolter", w nazwisku z przegłosem. |