ďťż
cranberies
Ponieważ Etiuda ostatnio coś kasłała i nie wyglądała zdrowiutko, postanowiłam ją tylko przelonżować trochę na wypięciu. Klaczkę sprowadziłam z pastwiska, uwiazałam i rozebrałam z derki. Szybko wyczyściłam kolejno ryżówką, włosianką, grzywę i ogon rozczesałam grzebieniem, a kopyta wyczyściłam kopystką. Etiuda wyrwała tylko lewy tył, drobne opory miała też przy prawym tyle, jednak udało się. Założyłam jej owijki, czaprak, futerko i pas do lonżowania. Klacz przykryłam dwiema derkami, by utrzymać w cieple, a jedna polarówka to dla mnie jak na chorawego konia za mało. Po prostu pożyczyłam jedną z derek innych koni. Z założeniem ogłowia nie było problemów, co mnie bardzo ucieszyło i w nagrodę Etiuda dostała cukierka. Pozapinałam paski, do wędzidła przypięłam lonżę, w wolną dłoń złapałam bata do lonżowania i gumy, które potem założymy. Wyszłyśmy na dwór. Było ciepło, więc skierowałyśmy się na round-pen. Na hali pozostał jeszcze zimowy chłód.
Po zamknięciu bramki puściłam Etiudę stępem po kole, sama ogarnęłam jakoś wszystko, co miałam do trzymania i po 5 okrążeniach zatrzymałam ją. Przepięłam lonżę i w drugą stronę 5 okrążeń. Znów zatrzymanie, zdjęłam jedną derkę i założyłam luźno ustawione gumy. Żeby poczuć nacisk musiałaby bardzo wysoko podnieść ten łeb, naprawdę. Ponagliłam ją do żwawszego stępa derkę rzucając na ziemię. Etka szła do przodu, wyraźnie chciała kłusować. Głowę nosiła dość wysoko, jednak widać było wyraźną poprawę od przyjazdu. Poprawiła się tez jej muskulatura, szczególnie właśnie szyi, zaczęła nią pracować. Postępowała 2 minuty w jedną stronę, 2 w drugą i ściągnęłam nieco gumy, dopięłam tez mocniej pas i zdjęłam drugą derkę. Teraz Etiuda musiała nosić głowę niżej niż zwykle, inaczej czuła nacisk gum na potylicy. Zaczęła ładnie schodzić z główką, o zadek się nie martwiłam, przy jej dążności naprzód wszechobecne rozwleczenie było czymś nader wyjątkowym. Przyszła pora na kłus. Na słowa "Etiuda, kłus!" gniada wypruła do przodu wyrzucając nogi jak rasowy kłusak. Uspokoiłam ją jak mogłam i 5 minut w jedną stronę, 5 w drugą i jeszcze ściągamy gumy, dzięki czemu osiągnęła idealne ustawienie. Szła lekko, na początku kombinowała, zdezorientowana przez "to coś, co ją ciągnie w dół", żuła wędzidło i wyraźnie myślała. Zrobiła z 4 koła stępem w lewo i kłus. teraz to się naprawdę pozbierała! Owszem, szła żwawo, nawet bardzo, ale w końcu mogłam zobaczyć z boku, jak idealne jest jej zebranie. Tylne nogi podstawiała pod kłodę, grzbiet pracował, szyja pracowała, wszystko na dobrą sprawę pracowało. Spróbowałam ją zwolnić do kłusa zebranego. Miała z tym duże problemy, ogólnie nie lubi chodzić 'wolno i krótko'. Jednak udało się wyprosić u niej jedno okrążenie w dość ładnym, kłusem zebranym. Zatrzymałam ją, podeszłam, poklepałam i zmiana kierunku. Teraz kłusujemy w prawo. Pozwoliłam jej wybrać tempo, jednak nie pozwalałam, by pędziła jak szalona, albo zasypiała, co się jeszcze nie zdarzyło. W końcu poprosiłam ją o skrócenie kłusa. Opornie, powolutku zwalniała tempo, skracała wykrok i w końcu przeszła w piękny kłus zebrany. Jedno koło i niech idzie jak chce. W pewnym momencie ponagliłam ją lekko batem (przeważnie poganiałam ją ręką, albo kawałkiem lonży, a ta przeszła w taki kłus wyciągnięty, że hoho! jej chody były tak widowiskowe, pełne ekspresji, widać było, że angażuje się całą sobą. Zatrzymanie z kłusa - nawet nawet, chociaż trzeba poćwiczyć. Poluźniłam trochę gumy na galop. Puściłam Etiudę kłusem w lewo. Parsknęła 2 razy, a na słowo "Galop" ruszyła z piękną serią bryknięć prze siebie. Gdy się uspokoiła galopowała w tempie wariata, jednak była to oznaka spokoju xD Gdy jej uwaga wróciła do mojej osoby zwolniła posłusznie, galopowała zrównoważona i spokojna. Po jakimś czasie słychać było rytmiczne parskanie co jedno fule. Niestety, słychać też było parę kaszlnięć, które wcale dobrze nie brzmiały. Etiuda zrobiła parę okrążeń i do kłusa. Z 5 kółek kłusa i zatrzymanie. Przepięłam lonżę zmiana kierunku i kłus w prawo. Zagalopowanie, kilka bryknięć i szybki galop do przodu, z rytmicznymi parsknięciami i sporadycznymi kaszlnięciami. Zwolniłam jej galop i kaszel się trochę uspokoił, parsknięcia też ucichły. W tą stronę klaczka również zrobiła kilka okrążeń i na chwilę zatrzymanie. Ściągnęłam mocniej gumy i puściłam ją kolejno stępem, kłusem i galopem w prawo. Nie brykała, ładnie galopowała w ustawieniu. Zrobiła z 10 kół i do kłusa. 5 kół kłusa i do stój. Bardzo ładne zatrzymanie od samej komendy głosowej. Przepięłam lonżę, przeprowadziłam klacz zmieniając kierunek i stęp w lewo. Po chwili kłus i galop. Lekkie zarzucenie zadem i tyle z bryków. No, czasem mocniej wymachiwała jedną z nóg, ale coś takiego było jeszcze do zniesienia. Pogalopowała chwilę i do kłusa. W kłusie pomęczyłam ją przejściami do stój, skróceniami, dodaniami, zmieniałam obwód koła i dużo jeszcze elementów, by jednak popracowała też trochę inaczej niż chodzenie z główką prostopadle do ziemi. Etiuda w skupieniu wykonywała każdy element. Na początku miała problemy z interpretacją moich sygnałów i komend, jednak z czasem coraz lepiej łapała. Pojętne z niej zwierzę. W końcu, gdy popracowała w obie strony zdjęłam gumy i puściłam ją luźnym kłusem w prawo. Parsknęła parę razy i z wyprostowaną szyją kłusowała sobie swobodnie i równo. Parę kółek w tą stronę, potem parę w drugą i do stępa. Przykryłam klaczkę obiema derkami, pozapinałam co trzeba i występowałam porządnie. Etiuda w sumie nie kaszlała zbyt dużo, tylko w galopie, więc nie jest źle. Gdy ochłonęła poszłyśmy do stajni. Zdjęłam gniadej derki, pas, futerko i czaprak, ochraniacze i ogłowie. Założyłam kantar i grubą, ciepłą derkę. Sprawdziłam, czy z nogami wszystko w porządku, wymasowałam trochę szyję, grzbiet i zad, następnie poszłam z klaczką, wypuścić ją z powrotem na padok. Postała chwilę przy mnie, w końcu odgoniona uwiązem pokłusowała do kompanów. Tylko Eter, biedny stał sam w stajni, więc poszłam go wyczyścić i dotrzymać trochę towarzystwa. dnia Sob 14:14, 05 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz |