ďťż
cranberies
Dzisiaj mżawka, mgła i inne syfy - genialne warunki na teren! Wzięłam sprzęt Novej (ogłowie, siodło vs, czaprak pomarańczowy, ochranaicze pomarańczowe), uszykowałam ją i popełzałyśmy na plac.
Tam chwilę pojeździłyśmy stępem, dociągnęłam popręg i w drogę. Byłyśmy już dość mokre, jednak nie zważałam na to. Novej to nie przeszkadzało. Wjechałyśmy do lasu. Co jakiś czas odezwał się ptak w którymś z drzew. Było spore błotko, więc jechałam stępem, na chwilę przestało mżyć, ale zrobiło się duszno i wilgotno. Lepszej okazji do kłusa nie mogło być więc kłus! Akurat wjechałyśmy na suchy odcinek, więc nie było tak źle - Supernova jechała pewna siebie do przodu. Po jakiś dziesięciu minutach do stępa - zaczęło kropić. Wyjechałyśmy na pole za którym była plaża. Stwierdziłam, że jak galop to teraz i zagalopowanie. Nova nie chciała galopować, ale po motywacji w postaci mocniejszej łydki pojechała w przód. Chciała lecieć jak wariat, ale widząc kałuże zwolniłam ją do minimum. Nie obyło się bez poślizgu po którym do kłusa. Na plażę nie wjechałyśmy, podejrzewałam jakie może być tam błocko. Pojechałyśmy zatem w miarę szybkim kłusem asfaltową drogą po której jeszcze nie jechałyśmy. Po chwili do stępa. Kucynka rozglądała się i czasem podkłusowywała. Przestało padać i wyszło słonko, a my wjeżdżałyśmy do stajni. Na nas już czekał Łukasz. Opuściłam popręg na ostatnią dziurę i stępowałam. Po jakimś czasie zeszłam i rozsiodłałam. Połaziłam z nią jeszcze w ręku, a Łukasz założył jej derkę. Uciekliśmy potem do stajni. |