ďťż

23.08.2014 Skoki LL/L ze straszakami

cranberies
Dzisiaj hopsaje! Miałam już załatwione papiery co do Baronetki, lecz zanim do niej pojadę wsiądę na moje klaczydło. Podeszłam do jej boksu. Konie dzisiaj były w stajni bo lało. Pogłaskałam ją po chrapach i po chwili byłam z gotowym sprzętem. Poprosiłam nadchodzącego Łukasza, żeby zrobił przerażające przeszkody na klasę LL/L. Zasalutował ze śmiechem i poszedł na halę. Ja wyczyściłam w tym czasie srokatą, osiodłałam i poszłyśmy na miejsce treningu.

Chłopak kończył robić ostatnią. Ze stołka wsiadłam na Inco i ruszyłyśmy aktywnie stępem. Trochę na początku omijała straszydła, bo jeździłyśmy między przeszkodami. Obmyśliłam sobie przejazd.
1. Stacjonata 60cm bez straszaka
2. Krzyżak 30cm z kurtką zawieszoną na stojaku
3. Stacjonata 70cm z przyczepionymi do niej paskami biało czerwonej folii
4. Okser 60cm z bluzą przewieszoną przez drąg drugiego członu
5. Stacjonata 100cm z "ptaszkami"
6. Okser 80cm bez straszaka

Po paru esach floresach w stępie zakłusowałam. Klacz niosła ładnie i była skupiona na robocie. Zrobiłam woltę naokoło metrowej stacjonaty, żeby nie było niebezpiecznego wyłamania. Nie zwróciła nawet uwagi na przeszkadzacze. Incognito jedynie łypnęła okiem na wroga. Zrobiłam kolejną woltę naokoło stacjonaty 70cm, gdzie furkotały paski. Odskoczyła nerwowo i się zatrzymała. Dałam od razu mocną łydkę do kłusa i objechałam przeszkodę ponownie. Tym razem znów wiatr zawiał i pasek musnął srokatą po nodze. Ta stanęła dęba po czym w panice się wycofała. Nie dało jej się dać do przodu.
-ZEPNIJ JĄ PIĘTAMI!
Łukasz spoglądał na to z przerażeniem, ale ostatecznie mocny impuls w bok piętami obudził klacz i pojechałyśmy kłusem naokoło innej przeszkody. Później zmiana kierunku i jedziemy po ścianie. Incognito była zdekoncentrowana i przerażona tak, że wystraszyłaby się nawet drobnego ruchu. Dałam chwilę stępa. Cała dygotała i stawiała krótkie kroczki. Dałam jej luźniejszą wodzę, może się odpręży nieco. Prawidłowo, srokatka wyciagnęła łeb i wyciągnęła krok. Po małej chwili zakłusowałyśmy znów.

Najechałam na stacjonatę. Najazd był lekko falujący, ale skok sam w sobie nie był zły. Później skierowałam klaczydło na krzyżak ze straszakiem. Chciała się najpierw zatrzymać, ale dałam jej mocną łydkę skoczyła fartem. Następna była stacjonata z biało czerwonymi paskami śmierci i grozy. Parsknęła i chciała mi uciec w bok, jednak trzymałam ją tym razem trochę mocniej na wodzach i zrobiłyśmy dość ładny skok. Później czekał nas okser. Niepewnie klacz łypnęła na beżową bluzę, ale jednak trochę bardziej z boku skoczyłyśmy. Stacjonata z ptaszkami to była dla młodej nowość, ale tutaj bez wahania jakby to był okser. I na końcu okser bez straszaka. Usiadłam w siodło i przegalopowałyśmy koło. Najechałam jeszcze raz na stacjonatę z pasmami, tym razem już Inco skoczyła pewnie. Poklepałam ją, przegalopowałyśmy jeszcze na drugą nogę i do kłusa.

W kłusie skoczyłyśmy krzyżak, już bez bluzy i kłusowałyśmy jeszcze parę kółek ubarwiając nudną rutynę woltami i zmianami kierunku. Później stęp, podczas którego wyciagnęłam sobie nogi ze strzemion i dałam sobie luz. Kiedy klacz wyschnęła zabrałam się na jej grzbiecie. Przed stajnią zsiadłam, rozsiodłałam ją, spłukałam nogi i spocony od czapraka brzuch i odstawiłam do boksu. Oczywiście po sobie parkur sprzątneliśmy wraz z straszakami.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies