ďťż

21.04.2014: Golenie i przyjazd do AA

cranberies
Postanowiłam ogolić klaczkę jednak na znanym jej terenie. A że robiło się naprawdę ciepło stwierdziłyśmy z dziewczynami, że nie ma co czekać. Przyjechałam z rana, przygotowałam sprzęt i zadzwoniłam po Nojca. Wzięłyśmy siwą do światła i oskubywanie czas zacząć. Włączyłam golarkę, dając się uprzednio klaczce zapoznać z nią i przejeżdżając parę razy wyłączonym sprzętem po jej ciele. Nie stawiała oporu, a i dźwięk sprzętu nie wzbudził w niej wielkiego zdumienia czy lęku. Kiedy pracująca maszynka dotknęła jej łopatki napięła mięśnie i zrobiła drobny krok w bok, jednak uspokojona głosem nic więcej. Powoli, spokojnie zaczęłam golić jej naprawdę długą sierść. Po paru minutach podkręciłam tempo, bo Gracja przestała sobie cokolwiek robić z golarki. Ogólnie praca szła sprawnie, jedynym problemem były okolice uszu i ganasza, jednak z dużą dozą cierpliwości i spokoju osiągnęłyśmy cel. Po ukończeniu pracy przejechałam szczotką po ciele klaczki, która chyba poczuła ulgę, bo ożywiła się i z podwojoną siłą zaczęła zaczepiać Noja. Dostała dwie marchewki, a ja szybko wykorzystałam okazję i przycięłam jej ogon oraz grzywę. Nad przerywaniem pomyślimy kiedy indziej, póki co najważniejsze, że Gracja wygląda już naprawdę porządnie i jest jeszcze piękniejsza niż przedtem. Jednak koń z zadbaną grzywą i ogonem wygląda dużo lepiej, nie ważne jakiej są długości.
Dałyśmy siwej odpocząć w boksie dwie godziny, w międzyczasie sprzątając narobiony bałagan, pakując sprzęt i robiąc podstawowe porządki stajenne.
Gdy już wszystko było ogarnięte, konio odpoczął, przyczepa gotowa do pakowania nie zostało nic, tylko ubrać siwą w transportery, zapakować i zawieźć. Siwa nieco opornie dała sobie założyć ochraniacze, a potem wyskoczyła z boksu i robiąc najróżniejsze asany jogi dotarła do przyczepy. Oprowadziłam ją dookoła niej, przy okazji dając czas do rozpoczęcia normalnego poruszania się. Wtedy dopiero wprowadziłyśmy ją z Nojką do przyczepy. Tu po raz kolejny okazała się koniem bezproblemowym. Chwilę postała, zastanowiła i ostatecznie dała się skusić na marchewkę i nic nie zrobiła sobie z ciasnego stanowiska, w którym się znalazła. Poklepałam ją, Noj zamknęła trap i można jechać. Odpaliłam silnik i ruszamy. Podróż trwała parę godzin i przebiegła raczej spokojnie. Owszem, Gracja w pewnym momencie zaczęła się denerwować i rżeć, jednak szybka interwencja Nojki poskutkowała i całe i zdrowe dotarłyśmy na miejsce.
Wyprowadziłam siwą z przyczepy i od razu zdjęłam ochraniacze, dopiero zaprowadziłam do boksu. Po drodze dałam zapoznać się z Scarlet, obok której stała. W boksie zdjęłam jej kantar, podrapałam po szyjce, pokazałam, gdzie ma poidło oraz żłób i zostawiłam samą na trochę czasu, zaglądając jednak co jakiś czas czy wszystko gra.
Pod wieczór zabrałam ją na spacer po terenie Auruma i wzięłam na maneż na lonżę. Wzięłam tylko ochraniacze i ogłowie bez wodzy. Pokłusowała chwilę po dużym kole w obie strony, pogalopowała i puściłam luzem. Pogoniłam ją parę razy, by sobie trochę poszalała i oddaliłam się na godzinę, mając jednak na nią oko. Siwa wytarzała się, pokłusowała, pogalopowała, pobrykała, zarżała parę razy, po czym zaczęła spokojnie człapać sobie stępem po całym placu. Zgarnęłam ją do boksu na czas kolacji, do której dodałam oleju, chcąc zapobiec ewentualnej kolce przez ewentualną zmianę pożywienia, bo niby owies to owies, ale owies owsowi nierówny. Noc minęła bez przygód, a następnego ranka siwa została wypuszczona na padok najpierw ze Scarlet, potem, gdy bez sprzeczek ustaliły hierarchię postanowiłam wypuścić wszystkie klacze razem. Widziałam, że Scarlet polubiła kuckę, a jej autorytet był w tej stajni niepodważalny, więc może nic się strasznego nie podzieje. Będąc przezorną poprosiłam stajennych i Zuzkę, by mieli na klacze oko, kiedy będą w pobliżu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • black-velvet.pev.pl
  • Tematy
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © cranberies