ďťż
cranberies
Koniec laby, dzisiaj pod siodło. Wzięłam westówkę, pad, ogłowie, ochraniacze i poszłam do kucynki. Ucieszyła się na mój widok, ale dzisiaj tylko barrel racing. Wyszczotkowałam ją, osiodłałam i poszłyśmy na dwór, bo ładna pogoda.
Na palcu już były beczki ustawione rano przez Łukasza. Wsiadłam i dałam sygnał do stępa. Dzisiaj ją rozpierała energia, wczoraj nie chodziła aż tak dużo, miała tydzień przerwy... Jechałyśmy żwawo do przodu jednymi słowy. Zakreślałam duże i malutkie wolty, serpentyny i różne wygięcia, żeby ją trochę uelastycznić. W kłusie tak samo. Dość szybkim kłusem ciasne wolty i częste zmiany kierunku. Po intensywnej rozgrzewce przeszłyśmy do sedna. Zagalopowanie. Dzisiaj poćwiczymy tempo. Nova chętnie zareagowała na popędzenie do szybkiego galopu. Aż mi świstało w uszach! Wjechałam na większą woltę. Klacz się potknęła, ale zagalopowała znów tym samym tempem i śmigaliśmy po dużej wolcie. Zacieśniłam. Supernova dobrze sobie poradziła z zadaniem, aczkolwiek ja niekoniecznie. Traciłam co jakiś czas równowagę w siodle i chwała Novej że sie trzymała w kole. Wyjechałam z koła i jedziemy pod beczki. Od razu zakręt, kucynka się tego spodziewała i zrobiliśmy to można by rzec - wzorowo. Wyjazd z pierwszej beczki, drobne popędzenie i na drugą. Również elegancko. przyspieszenie tempa nie zrobiło na Novej różnicy, w dalszym ciągu leci świetnie. I ostatnia beczka i przejście do spokojnego galopu. W takim spokojnym tempie przejechałyśmy kółko i do kłusa. Kłusem pojeździłyśmy na luźnej wodzy, klacz była już wykończona więc nie zagalopowała. W stępie popuściłam popręg i sobie tuptałyśmy. Kiedy już klacz odpoczęła poszłyśmy na myjkę, rozsiodłałam ją i przemyłam po czym fru na padok. Ja przeturlałam beczki do składziku i poszłam na obiad. |